Antysemityzm w przedwojennym Poznaniu. Jakie były źródła wrogości do Żydów?

Strona główna » Międzywojnie » Antysemityzm w przedwojennym Poznaniu. Jakie były źródła wrogości do Żydów?

Zdaniem Dariusza Rosiaka niechęć panująca w tym mieście miała unikalny, wprost prekursorski charakter. Trudno wytłumaczyć ją w oparciu o same liczby. Czy odpowiedz kryje się w tym, co nastąpiło przed odzyskaniem przez Polskę niepodległości?

Poznań był niezwykłym miastem jak na międzywojenną Polskę. W zasadzie nie było w nim Żydów, za to antysemityzm kwitł w najlepsze.


Reklama


W tym sensie międzywojenny Poznań został prekursorem antysemityzmu bez Żydów, tego unikatowego w skali światowej zjawiska, w którego kręgu dorastały kolejne powojenne pokolenia Polaków, kiedy po Zagładzie, serii emigracji i wygnaniu ostatnich żydowskich niedobitków z Polski w 1968 roku, została ich zaledwie garstka, a mimo to garstka, jak dla niektórych, zbyt obfita.

Panorama Poznania około 1929 roku (fot. domena publiczna).

Może to dziwić, że poznańscy Polacy, srogo doświadczeni przez zaborcę, przez dekady poniewierani i upokarzani przez Niemców, brutalnie germanizowani i z germanizacją walczący, tak szybko zapomną o tym, co czuje poniżany człowiek.

Walczyli Polacy o prawo do używania własnego języka, o udział w handlu, o odpowiednią reprezentację w niemieckich urzędach i radzie miejskiej. A kiedy swoje prawa odzyskali, kiedy ojczyznę na powrót wywalczyli, zapomnieli o tym, jak to jest stanowić mniejszość.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Żydowscy funkcjonariusze w UB. Czy to oni odpowiadali za zbrodnie stalinizmu?

Dlaczego poznańscy Polacy nie lubili Żydów? Stosunkowo najprościej wytłumaczyć antysemityzm wynikający z uprzedzeń religijnych. Przez stulecia antyjudaizm rozwijał się w całej Europie, nie było powodu, dla którego Poznań miałby być od niego wolny (…).

Antyjudaizm…

Poznań przez wieki kultywował miejsca, gdzie rozpowszechniano i praktykowano antyjudaistyczne mity; najważniejsze z nich to Sanktuarium Najświętszej Krwi Pana Jezusa przy ulicy Żydowskiej. W 1887 roku nakładem Księgarni Katolickiej w Poznaniu ukazuje się drugie wydanie księgi pod tytułem Trzy Święte Hostye w Poznaniu 1399 roku nożami od żydów ukłóte.


Reklama


Książka opiera się na tekście księdza Tomasza Treterusa, który dwieście lat wcześniej opisał, jak w piwnicy domu, który znajdował się w miejscu kościoła przy Żydowskiej, w 1399 roku dokonano profanacji Najświętszego Sakramentu.

Uboga kobieta, skuszona pieniędzmi, i jej córka wykradły z kościoła Dominikanów trzy hostie, [a następnie pokłuły je nożami, by się przekonać, czy Chrystus jest w nich rzeczywiście obecny. Gdy z Hostii wytrysnęła krew, przestraszone wrzuciły je do studni] (…).

Tekst stanowi fragment nowej książki Dariusza Rosiaka Bauman, wydanej nakładem wydawnictwa Mando (2019).Znajdziecie ją w atrakcyjnej cenie na stronie Empiku.

…i wrogość kulturowa

Antyjudaizm był tylko jedną z odmian wrogości wobec Żydów. Na powszechną niechęć Polaków wpływały przede wszystkim zaszłości z XIX wieku, kiedy wielu Żydów wielkopolskich uległo germanizacji, przynajmniej w sensie kulturowym, i opowiedziało się po stronie Niemców.

Były ku temu czysto pragmatyczne powody. System rad miejskich w Niemczech nie opierał się na proporcjonalnej reprezentacji grup narodowych, tylko na majątku: bogaci mieli więcej miejsc, biedniejsi mniej.


Reklama


To pozwalało dominować etnicznym Niemcom i ich sojusznikom, wśród których znajdowali się bogaci Żydzi. Polaków, którzy w Poznaniu stanowili większość mieszkańców, system spychał na margines.

Wśród Polaków panowało przekonanie — nie bez racji — że Żydzi zawsze stoją po stronie Niemców. Rafał Witkowski:

Żydzi wielkopolscy od połowy XIX wieku znaleźli się w pułapce między polskością a niemieckością. Polacy dla nich to byli marzyciele i wichrzyciele, którzy co chwila buntują się, giną i nic pożytecznego z tego nie wynika. A na dodatek nie lubią Żydów.

Przed odrodzeniem Polski Żydzi znaleźli się w pułapce między polskością i niemieckością – przekonuje profesor Witkowski. Na ilustracji Poznań przed 1918 rokiem (fot. domena publiczna).

Do tego Polacy z Wielkopolski przed wojną byli obywatelami drugiej kategorii, bo tylko znajomość języka niemieckiego, przynależność do kultury niemieckiej otwierała szansę na edukację i awans społeczny. Nie mieli realnego wpływu na bieg spraw.

„Swój” prezydent

O tym, jak silna stawała się pozycja Żydów w Poznaniu, niech świadczy fakt, że w ostatniej dekadzie XIX wieku nadburmistrzem Poznania zostaje Richard Witting, a właściwie Ryszard Witkowski, przechrzta protestant, który urodził się jako Żyd.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Zdołał schwytać wielu bandytów. Co Zygmunt Bauman naprawdę robił w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego?

Ludzie go szanują, bo przyczynia się do ogromnego rozwoju Poznania pod koniec XIX i na początku XX wieku. Żyd zostaje Niemcem i rządzi miastem, czyż to nie wzór do naśladowania? Dwadzieścia lat później, gdy Żydzi mają wybrać między Polską a Niemcami, pamięć o Wittingu jest ciągle żywa.

Niemcy dawały Żydom prawa obywatelskie i szanse rozwoju — mówi profesor Witkowski. — W Rzeszy była lepsza edukacja, szerszy dostęp do zawodów – nie wszystkich, istniały także sfery wykluczone dla Żydów. Jednak oficjalnie ich pozycja prawna była równa z innymi obywatelami (…).


Reklama


Gdy po I wojnie światowej Poznań wraz z Wielkopolską i Pomorzem Gdańskim włączono do odrodzonej Polski, ponad tysiąc poznańskich Żydów skorzystało z prawa przyjęcia obywatelstwa Republiki Weimarskiej, większość wyjechała w głąb Niemiec (…).

Nie więcej niż dwa procent

Dzięki napływowi Żydów z Kongresówki stopniowo społeczność żydowska w Poznaniu się rozrastała, ale ciągle była niewielka. W 1930 roku liczyła około tysiąca sześciuset osób, w 1939 – około trzech tysięcy. Nie więcej niż dwa procent wszystkich mieszkańców Poznania. Poznań międzywojenny był praktycznie miastem jednoetnicznym, co nie znaczy, że znikły napięcia narodowościowe między Polakami a Żydami.

Obchody Dnia Niepodległości w Poznaniu (fot. domena publiczna).

Antysemityzm lat trzydziestych w dużym stopniu był generowany przez kryzys gospodarczy. Jeśli na Starym Rynku w Poznaniu tuż przed I wojną większość sklepów i warsztatów należała do Żydów i Niemców, to oczywiste, że Polacy patrzyli na nich z zawiścią, a gdy objęli władzę, chcieli się odegrać.

Wyjazd tysiąca Żydów nie zlikwidował polskich uprzedzeń, bo w ich miejsce przybywali ci nowi — zwykle ubodzy — z Kongresówki. W całym województwie nie było ich tak wielu, ale opór wobec nich w Wielkopolsce, gdzie działały silne partie narodowe, był znaczący.


Reklama


Oto przyjechał jakiś piekarz z Kalisza, który się przeprowadził do Poznania, trzeba zatem bojkotować jego geszeft (…)! Żydowski sklepikarz, szewc, rymarz, rzeźnik, domokrążca stanowił zagrożenie dla polskiego rzemieślnika.

Na przykład przez wiele lat trwał konflikt między polskim cechem rzeźnicko-wędliniarskim a gminą żydowską zakończony zwycięstwem Polaków w 1936 roku po wprowadzeniu przez Radę Miejską zakazu uboju rytualnego (…).

Pochód Stronnictwa Narodowego w Poznaniu.

Bojkot

W mieście zamieszkanym przez garstkę Żydów wychodziły dwie polskie gazety uprawiające antysemicką propagandę: „Pająk” oraz „Pod Pręgierz”, a także jedna gazeta codzienna o nazwie „Orędownik”, w każdym numerze przynosząca jakieś rewelacje na temat żydowskich spisków. Jak pisał Noach Lasman we wspomnieniach, pikanterii dodawał fakt, że wieloletnim redaktorem gazety „Pod Pręgierz” był przechrzta o nazwisku Sekretarzyk.

Bojkot Żydów był stosowany mniej lub bardziej skutecznie w wielu miejscach w Polsce, ale w miastach takich jak Warszawa, Kraków czy Lwów, gdzie Żydów były tysiące i sami organizowali sobie życie kulturalne, sportowe czy polityczne, stanowiło to mniejszy problem. W Poznaniu, gdzie Żydów było tak niewielu, bojkot poważnie utrudniał im życie (…).


Reklama


W witrynie kawiarni Dobskiego przy ulicy Fredry, jednej z najbardziej eleganckich w mieście, pojawia się [antysemicki napis, zakazujący Żydom wstępu na równi z psami](…). Wszechpolacy, którzy regularnie organizowali w Poznaniu antysemickie hece, wysyłali do jednej z kawiarni hotelowych prowadzonych przez Żyda patrol: przychodzi kilku chłopaków, siadają przy stolikach i zamawiają wodę. I siedzą cały dzień, przez co właściciel nic nie zarabia.

Pojawiają się izby lekarskie, które nie akceptują Żydów lekarzy. Warta Poznań, jeden z najbardziej zasłużonych polskich klubów piłkarskich, nie przyjmuje Żydów, poznański okręg PZPN w 1938 roku proponuje wprowadzenie zasady numerus nullus i wykluczenie z rozgrywek I ligi klubów żydowskich. Wniosek nie przeszedł.

Tekst stanowi fragment nowej książki Dariusza Rosiaka Bauman, wydanej nakładem wydawnictwa Mando (2019).Znajdziecie ją w atrakcyjnej cenie na stronie Empiku.

„Najbardziej polski uniwersytet”

W drugiej połowie lat trzydziestych, po śmierci Piłsudskiego nastroje antysemickie ujawniają się z ogromną siłą. W 1936 roku dochodzi do głośnych wystąpień przeciw Żydom w Sejmie i oświadczenia premiera Sławoja Składkowskiego, który mówi o nich: „Bić — nie, ale bojkot – owszem”.

W październiku 1937 roku minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego upoważnia rektorów do wprowadzenia getta ławkowego na uczelniach (…).

<strong>Przeczytaj też:</strong> Na własne życzenie straciliśmy setki inżynierów, lekarzy i naukowców. Dlaczego do tego doszło?

Poznań słucha wezwań do bojkotu. Młodzież Wszechpolska domaga się, by liczba studentów żydowskich nie przekraczała procentowej liczby ludności żydowskiej w Poznaniu, czyli 1,2 procent.

Nigdy nie udało się całkowicie oczyścić z Żydów poznańskiego uniwersytetu, choć władze uczelni robiły, co mogły, wprowadzając w roku akademickim 1936/37 zasadę numerus nullus.


Reklama


Już w roku akademickim 1932/33 rektor Stanisław Pawłowski chwalił się, że „Uniwersytet Poznański jest najbardziej polskim uniwersytetem w Polsce”. W 1933 roku na prawie pięć i pół tysiąca studentów jest siedemdziesięciu Żydów, w 1937 już tylko trzydziestu dziewięciu.

Przeczytaj też, co NAPRAWDĘ Zygmunt Bauman robił w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Czy jego tłumaczeniom można wierzyć?

Źródło

Tekst stanowi fragment nowej książki Dariusza Rosiaka Bauman, wydanej nakładem wydawnictwa Mando (2019). Znajdziecie ją w atrakcyjnej cenie na stronie Empiku.

Tytuł, wstęp, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Do kupienia na Empik.com

Autor
Dariusz Rosiak
7 komentarzy

 

Skomentuj Frank. Anuluj

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.