Śmierć świętego Stanisława. Najciekawsze i najbardziej osobliwe sceny męczeństwa

Strona główna » Średniowiecze » Śmierć świętego Stanisława. Najciekawsze i najbardziej osobliwe sceny męczeństwa

Dla historyków jest jasne, że Bolesław Szczodry nie zamordował osobiście biskupa Stanisława. Sprawiedliwie lub nie wydał krakowskiego hierarchę na tortury. Z perspektywy późniejszej, kościelnej publicystyki ta wersja wydarzeń była jednak zupełnie niewystarczająca.

Biskup Stanisław ze Szczepanowa umarł w 1079 roku. Data śmierci nigdy nie budziła wątpliwości. Co innego: okoliczności zgonu. Autor pierwszej polskiej kroniki, anonim nazywany Gallem, twierdził, że porywczy król Bolesław skazał krakowskiego ordynariusza Stanisława ze Szczepanowa na „obcięcie członków”. I że w ten sposób – odpowiadając „grzechem na grzech” – ukarał go za zdradę.


Reklama


Gallowa wizja jest obecnie powszechnie przyjmowana za dobrą monetę. W średniowieczu względnie szybko ją jednak zakwestionowano. Już na przełomie XII i XIII stulecia krakowskie środowisko kościelne zaczęło promować o wiele bardziej dramatyczną wersję wydarzeń. Taką, która stanowiła kanwę dla bulwersującej opowieści i które czyniła ze Stanisława męczennika prima sort.

Zabójstwo biskupa Stanisława. Rycina z książki „Dzieje Królestwa Polskiego”, 1820.
Zabójstwo biskupa Stanisława. Rycina z książki „Dzieje Królestwa Polskiego”, 1820.

Nie tylko wymazano wszelkie sugestie o politycznej zdradzie, jakiej dopuścił się biskup, ale przede wszystkim – zaczęto twierdzić, że król Bolesław… osobiście, własnoręcznie zamordował świętego człowieka, którego jedynym celem było powściągnięcie zbrodniczych zakusów występnego monarchy. A zrobił to rzecz jasna w napadzie furii i tak, by zadać ofierze jak największe cierpienia.

Obraz jest wart więcej, niż tysiąc słów. Nic więc dziwnego, że od ośmiu stuleci powstają podobizny, mające na celu przekonanie wiernych, iż Stanisław zginął śmiercią bolesną, krwawą i – niespodziewaną. Dzieł sztuki ukazujących moment mordu na świętym jest prawdziwe zatrzęsienie. I nie na każde z nich da się spoglądać z powagą na twarzy…

Chcesz wiedzieć więcej o Bolesławie Śmiałym? Przeczytaj nasze artykuły poświęcone tajemniczej żonie króla (TUTAJ) i erotycznym insynuacjom, które rzucano pod jego adresem (TU).

Śmierć świętego Stanisława. Galeria

Bolesław Śmiały zabija świętego Stanisława. Śpiewy historyczne Niemcewicza

Dlaczego Bolesław Śmiały nie zdał się na swoich sługusów, tylko osobiście rzucił się na świętego Stanisława?

Ta grafika z 1903, stanowiąca ilustrację do „Śpiewów historycznych” Niemcewicza, daje jasną, zgodną z duchem hagiografii odpowiedź. Żołdacy padli na twarz przed majestatem pobożnego biskupa. Król był więc zmuszony zakasać rękawy…


Reklama


Stałym motywem, dodającym scenie pikanterii, jest zaskoczenie. Biskup zwykle stoi odwrócony tyłem. Skupia się na modlitwie, jak choćby na tej rycinie Johanna Michaela Stocka z drugiej połowy XVIII wieku…

…lub unosi w sądnej chwili Eucharystię, a aniołowie lecą ku niemu, by schwycić świętą duszę.

Drugi nieustanny motyw: król zastygły w momencie zadawania ciosu, ze zgiętym ramieniem i już uniesionym mieczem. To właśnie widać na obrazie z ołtarza głównego bazyliki katedralnej w Wilnie.


Reklama


Czasem postronni próbują powstrzymać zbrodniarza w koronie. Lub – jak mnich na skraju kompozycji – już zachodzą w głowę nad tym, co zaraz nastąpi.

Kiedy indziej króla aż trudno rozpoznać. Tak jest chociażby na okładce książeczki „Tułactwo i pokuta Bolesława Śmiałego” z 1930 roku.

Monarcha robi tu trochę wrażenie starożytnego Rzymianina (i ty Brutusie, i twój sztylet…), a trochę – przynajmniej moim zdaniem – rdzennego, amerykańskiego wojownika z pióropuszem na głowie…

Tym razem nawiązanie nie budzi już żadnych wątpliwości. Bolesław Śmiały = antyczny Brutus. Na witrażu z bazyliki w Milwaukee jest nawet toga i wieniec laurowy na głowie.

Historyczny realizm? Nie każdy wie co to takiego. U Władysława Barwickiego (1865-1933) mamy istny wehikuł czasu.

Król Bolesław wygląda jakby urwał się ze średniowiecza i przeskoczył do początków XX wieku, tylko po to, by uśmiercić (rzecz jasna) zaskoczonego biskupa w zupełnie współczesnych szatach liturgicznych.


Reklama


Na niektórych obrazach zbrodnia jest tak niespodziewana, że święty biskup ze Szczepanowa… nawet nie zauważa, iż morderca już mu piłuje mózg. Nie ma to jak pełna koncentracja!

Choć i tak nic nie pobije dzieła Aleksandra Augustynowicza z 1909 roku: „św. Stanisław”.

Naprawdę nic. No może z jednym wyjątkiem…

Przerażeni gapie, uciekające dzieci, obojętni rycerze, dorodne wąsy…

I ta wspaniała, iście królewska poza, którą można określić tylko fachowym terminem…. „A, mam cię!”.

Czyli: ilustracja z wydanej w Lipsku symfonii: „Symphonische Legende vom Könige Boleslaus dem Kühnen und Bischof Stanislaus dem Heiligen”.


Reklama


Na koniec jeszcze tylko rozdzieranie łupów. Czy też raczej: rąk i stóp świętego Stanisława. Fresk Puccio Capanny z XIV wieku, Asyż.

Przeczytaj też o tajemniczej żonie Bolesława Śmiałego. Jedynej polskiej królowej, której imienia nie znamy.

Autor
Kamil Janicki
2 komentarze

 

Skomentuj Bombacjusz Anuluj

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.