Stanisław Szczęsny Potocki był dziedzicem największej polskiej fortuny. Rodzice porwali i udusili jego ciężarną żonę

Strona główna » Nowożytność » Stanisław Szczęsny Potocki był dziedzicem największej polskiej fortuny. Rodzice porwali i udusili jego ciężarną żonę

Uchodził za najlepszą partię w całej Rzeczypospolitej. Czekał na niego wprost bajeczny spadek. On jednak, zamiast ożenić się z arystokratką, wziął w sekrecie ślub z dziewczyną bez tytułów i majątku. Odpłata ze strony rodziców była straszna.

W połowie XVIII stulecia za najbogatszego magnata Rzeczypospolitej uważano Franciszka Salezego Potockiego. Był właścicielem ogromnych majątków na Ukrainie, nazywano go nawet „małym królem Rusi”.


Reklama


Nie było w tym wielkiej przesady – na dużych obszarach Ukrainy jego słowo znaczyło więcej niż słowo króla i jego urzędników, od łaski i dobrego humoru Potockiego zależał los aż 400 tysięcy ludzi. W skład jego majątku wchodziło bowiem 70 miast i kilkaset wsi, posiadał także 11 królewszczyzn.

Ród wojewodów, hetmanów i starostów

(…) Potoccy kilka razy [w historii] sięgali po buławę hetmańską. Poza tym kolekcjonowali wszelkie możliwe godności i honory – przedstawiciele rodu byli wojewodami, starostami, hurtowo zajmowali też urzędy dworskie. Ród rozpadł się na kilka linii, a z upływem czasu w jego szeregach można było znaleźć także różnego rodzaju dziwaków i gwałtowników.

Jednym z nich był zmarły w 1782 roku Mikołaj Bazyli Potocki – mecenas sztuki, lecz jednocześnie osobnik pełen pychy łączący dewocję z pijaństwem, a obżarstwo z okrucieństwem.

Mikołaj Bazyli Potocki – jeden z największych dziwaków i gwałtowników z rodu (fot. domena publiczna).

Zasłynął ze specyficznych polowań: uwielbiał strzelać ze śrutu do mieszkających w jego posiadłościach kobiet, które zmuszał do wchodzenia na drzewa i naśladowania głosów ptaków (…).

Jego kuzyn, Franciszek Salezy Potocki, rezydował na ogół w Krystynopolu (obecnie Czerwonogród, kilkanaście kilometrów na wschód od dzisiejszej granicy Polski), którego lokację przeprowadził jego dziadek w 1692 roku. Tam też na świat przyszedł jego sukcesor, Stanisław Szczęsny, a okolice miasta stały się scenerią wielkiej miłości i tragedii młodego magnata.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Jedno z największych kłamstw polskiej historii. Dlaczego wciąż wierzymy w bajki o obronie Jasnej Góry?

Najlepsza partia Rzeczpospolitej

Wprawdzie Szczęsny był najlepszą partią Rzeczypospolitej, jednak nie prezentował się specjalnie zachęcająco. Współcześni podejrzewali, że był nawet nieco upośledzony umysłowo, a do tego przejawiał skłonności do egzaltacji i histerii.

Jednak majątek ojca stanowił wystarczający powód, by rodzice Szczęsnego planowali małżeństwo, które miałoby jeszcze powiększyć majątek i znaczenie rodziny. Starzy Potoccy nie przewidzieli tylko, że ich syn i sukcesor zakocha się w osobie nienależącej do jego sfery.


Reklama


Okazała się nią piękna Gertruda, córka starosty nowosielskiego, Jakuba Komorowskiego. Wprawdzie ojciec dziewczyny tytułował się hrabią, lecz powoływał się na nadania z czasów późnego średniowiecza – w rzeczywistości był tylko średniozamożnym szlachcicem. Jego majątek obejmował zaledwie kilka wsi, rodzina rezydowała w Susznie koło Krystynopola.

Komorowski regularnie dostawał zaproszenia od Potockiego do jego pałacu, czasami zabierał tam ze sobą swoją 16-letnią córkę. I właśnie przy jednej z takich okazji dziewczynę poznał starszy od niej o trzy lata Szczęsny.

Tekst stanowi fragment nowej książki Sławomira Kopra Święta po polsku. Tradycje i skandale, wydanej nakładem Wydawnictwa Fronda (2019).

Początek fatalnego romansu

Dzieje tragicznego mezaliansu przedstawił Antoni Malczewski (…). Maria była pierwszą powieścią poetycką w języku polskim – Malczewski, korzystając ze wzorów George’a Byrona i Waltera Scotta, przekształcił tragiczną historię Gertrudy. To pesymistyczna przypowieść o bezsilności człowieka wobec tajemnicy świata, w którym dopiero śmierć odsłania prawdziwą jakość bytu.

Ale rzeczywistość była bardziej prozaiczna, a Szczęsny nie dorównywał swojemu literackiemu odpowiednikowi. Okazał się wyjątkowo nędzną kreaturą, niegodną uczucia zakochanej kobiety.


Reklama


Magnat zakochał się w dziewczynie z wzajemnością, od tej pory był też częstym gościem w Susznie. Niebawem Gertruda zaszła w ciążę, w tej sytuacji kochankowie postanowili się pobrać.

Doskonale jednak wiedzieli, że rodzice Szczęsnego nie zgodzą się na małżeństwo – dziedzic największej fortuny Rzeczypospolitej nie mógł przecież poślubić zwykłej szlachcianki. Poinformowali o sprawie rodziców Gertrudy, którzy zaproponowali ślub w tajemnicy i postawienie Potockich przed faktem dokonanym.

Gertruda Komorowska (fot. domena publiczna).

Ślub w tajemnicy

Można przypuszczać, że Komorowscy od dawna wiedzieli o romansie Gertrudy i Szczęsnego. Zapewne popierali ten związek – skoligacenie się z potężnym magnackim rodem było marzeniem niejednej rodziny szlacheckiej. Oznaczało to bowiem nie tylko wielki splendor, lecz także szansę na karierę dla członków rodu.

W listopadzie 1770 roku spisano intercyzę małżeńską, a w święta Bożego Narodzenia odbył się cichy ślub w greckokatolickiej cerkwi w Niestanicach. Nie obyło się bez problemów – udzielający ślubu kapłan stwierdził, że nie dopełniono wszystkich formalności, i podobno udzielił sakramentu dopiero pod groźbą pistoletów rodziny panny młodej.

<strong>Przeczytaj też:</strong> To jedno z najważniejszych świąt kościelnych. Powstało 1000 lat później niż myślisz

W rzeczywistości zapewne zdawał sobie sprawę, że małżeństwo młodego magnata ze szlachcianką wywoła ogromną burzę, i nie chciał się narażać Potockim. Nic natomiast nie wskazuje na to, by Szczęsny został przymuszony do poślubienia ukochanej, jak później twierdzili jego rodzice. Szczerze kochał Gertrudę i zapewne miał nadzieję, że starzy Potoccy z czasem pogodzą się z mezaliansem.

„Zbrodnia i niegodziwość”

Być może liczył na to, że jako jedyny spadkobierca będzie traktowany na specjalnych prawach. Jeżeli rzeczywiście tak uważał, oznaczało to, że w ogóle nie znał swoich rodziców. Ambicje Franciszka Salezego sięgały bowiem bardzo wysoko i na pewno nie rozpatrywał opcji, że jego synową mogłaby być zaledwie szlachcianka.


Reklama


Pycha magnata była zresztą tak wielka, że nie przepadali za nim inni możnowładcy, a nawet jego własna rodzina. Uważano go za człowieka bez skrupułów moralnych, mawiano, że – by osiągnąć zamierzony cel – nie przebiera w środkach, a życie innych ludzi nie ma dla niego znaczenia.

Podobnie zachowywała się matka Szczęsnego, Anna Elżbieta. Wprawdzie realizowała się w pobożnych uczynkach i wydawała znaczne sumy na cele dobroczynne, lecz jednocześnie była osobą niezwykle dumną, zarozumiałą i despotyczną.

Stanisław Szczęsny Potocki na portrecie Jana Chrzciciela Lampiego (fot. domena publiczna).

Potoccy szybko dowiedzieli się o ślubie syna i nie ukrywali swojego oburzenia. Podobno przodowała w tym matka Szczęsnego, która uznała małżeństwo za „zbrodnię i niegodziwość”. Miała to być intryga uknuta przez Komorowskich, którzy „uwiedli i przymusili” do ślubu jej syna.

Potoccy wysłali nawet list do Rzymu z prośbą o unieważnienie małżeństwa – gorzej, że Szczęsny okazał się całkowicie bezwolnym osobnikiem. Pod naciskiem rodziców potulnie zgodził się na porzucenie żony i podjęcie działań mających rozwiązać ten związek.


Reklama


Uprzedził jednak Gertrudę, że ludzie jego ojca będą chcieli ją porwać i do czasu unieważnienia małżeństwa osadzić w jednym z lwowskich klasztorów.

Porwanie

W tej sytuacji wystraszona dziewczyna przeniosła się do dworu w Nowym Siole. 13 lutego 1771 roku, w Środę Popielcową, podczas zamieci śnieżnej posiadłość została napadnięta przez oddział liczący około 150 kozaków w służbie starego Potockiego.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Ciężarną dziewczynę porwano „w samej koszuli” i wrzucono na sanie. Kawalkada ruszyła w kierunku Lwowa. Niestety, niebawem ludzie Potockiego spotkali na drodze kilkaset wozów konnych z transportem zboża. Ze względu na zaspy śnieżne nie można było ich szybko wyminąć, a porywacze obawiali się, że dziewczyna zacznie wzywać pomocy.

Związaną Gertrudę przyciśnięto zatem futrami – jednak tak skutecznie, że została uduszona. Zabójcy wpadli w panikę i zdecydowali się pozbyć ciała dziewczyny. Zamordowaną wrzucono pod lód rzeki Rata, dopływu Bugu. Zwłoki odnaleziono dopiero wiosną, ale pochowano bez zawiadamiania rodziny.

Tekst stanowi fragment nowej książki Sławomira Kopra Święta po polsku. Tradycje i skandale, wydanej nakładem Wydawnictwa Fronda (2019).

Wprawdzie stary Potocki nie zlecał zabójstwa synowej, lecz ukrył całą sprawę i oficjalnie wciąż domagał się unieważnienia małżeństwa. Komorowscy nic nie wiedzieli o losach córki, oficjalnie bowiem dziewczynę uprowadzili „nieznani sprawcy”.

Zresztą porywacze dla niepoznaki rozmawiali między sobą po rosyjsku (akurat trwała konfederacja barska), zatem oficjalnie Potockiemu nie można było nawet wytoczyć procesu o porwanie.

<strong>Przeczytaj też:</strong> Grób nieznanego żołnierza. O tym, kto w nim spocznie zdecydowano w losowaniu

Prawda wychodzi na jaw

Prawdy dowiedział się natomiast Szczęsny. Z pokorą przyjął wiadomość o śmierci żony. Z rozpaczy podobno usiłował popełnić samobójstwo, podrzynając sobie gardło scyzorykiem (!), szybko jednak zapomniał o ukochanej.

Wyjechał za granicę, następnie poślubił Józefinę Mniszchównę – małżeństwo dochowało się 11 dzieci. Sprawiedliwości jednak nie ominęła rodziców Szczęsnego. Oboje Potoccy niebawem zmarli w nie do końca wyjaśnionych okolicznościach.


Reklama


Jako pierwsza, w styczniu 1772 roku, odeszła Anna (plotkowano, że popełniła samobójstwo), podobno jej pokutująca dusza miała się pojawiać w klasztorze Benedyktynek w Przemyślu. Kilka miesięcy później zmarł Franciszek Salezy. Oboje spoczęli w kościele Bernardynów w Krystynopolu.

Dopiero wówczas Komorowscy oskarżyli Potockich o zbrodnię, ostatecznie w 1774 roku zawarto ugodę ze Szczęsnym jako spadkobiercą morderców. Magnat zapłacił im znaczące odszkodowanie, do tego przepisał na Komorowskich miasteczko Witków Nowy i kilka okolicznych wsi.

Stanisław Szczęsny Potocki szybko pocieszył się po śmierci Gertrudy i ponownie ożenił (fot. Jan Chrzciciel Lampi/domena publiczna).

Dzięki pieniądzom od Potockiego Komorowscy mogli po I rozbiorze Polski uzyskać potwierdzenie swojego tytułu hrabiowskiego od władz z Wiednia.

Dalsze losy Szczęsnego Potockiego

Szczęsny Potocki nie powrócił już do Krystynopola. Przeniósł się do odległego Tulczyna – niewykluczone, że w dotychczasowej siedzibie po prostu nie mógł znieść wymownych spojrzeń służby i sąsiadów. Zresztą niebawem ostatecznie rozwiązał problem Krystynopola, przegrywając posiadłość w karty na rzecz Adama Ponińskiego.


Reklama


Wkrótce zapracował też na miano największego zdrajcy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jako przywódca konfederacji targowickiej odegrał bowiem decydującą rolę w upadku i rozbiorach Polski, popierając politykę rosyjską i zwalczając postępowe reformy.

Podobnie skandaliczne było jego życie prywatne. Po rozwodzie z Józefiną Mniszchówną poślubił Zofię Glavani, wówczas żonę Józefa Witta, syna dowódcy twierdzy w Kamieńcu Podolskim.

Nowa pani Potocka słynęła nie tylko z urody, lecz także ze skandalicznej przeszłości, karierę zaczynała bowiem jako prostytutka w Konstantynopolu. A chociaż została żoną najbogatszego obywatela upadłej Rzeczypospolitej, nie potrafiła mu dochować wierności.

Druga żona Szczęsnego – Józefa Mniszchówna – z córką Pelagią (fot. Jan Chrzciciel Lampi/domena publiczna).

Zemsta po śmierci

Nawiązała romans z własnym pasierbem (!), młodszym o 16 lat synem Szczęsnego z poprzedniego małżeństwa. Magnat dowiedział się o wszystkim – sprawa zniszczyła życie rodzinne i przyczyniła się do jego śmierci.

Potocki zmarł w 1805 roku w wieku 52 lat, a pogrzeb w Tulczynie zakończył się makabrycznym skandalem. Po egzekwiach pozostawiono w kościele ciało magnata w otwartej trumnie, zmarły miał na sobie mundur carskiego generała przystrojony orderami i klejnotami.


Reklama


W nocy do świątyni wdarli się złodzieje, obdarli zwłoki z kosztowności i nagie rzucili pod ścianę. To niemal symboliczne zdarzenie – bowiem przed laty Trybunał Narodowy skazał Potockiego na śmierć i pozbawił go tytułów oraz godności, a teraz jego odarto z dystynkcji i klejnotów otrzymanych za zdradę ojczyzny (…).

Poznaj niezwykłą historię polskich świąt, opowiedzianą przez bestsellerowego autora.

Nowa książka Sławomira Kopra

Źródło

Tekst stanowi fragment nowej książki Sławomira Kopra Święta po polsku. Tradycje i skandale, wydanej nakładem Wydawnictwa Fronda (2019). Znajdziecie ją w atrakcyjnej cenie w księgarni Wydawcy.

Tytuł, wstęp, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.

Ilustracja tytułowa: Gertruda Komorowska na saniach, obraz Leona Wyczółkowskiego (domena publiczna).

Autor
Sławomir Koper
2 komentarze

 

Dołącz do dyskusji

Jeśli nie chcesz, nie musisz podawać swojego adresu email, nazwy ani adresu strony www. Możesz komentować całkowicie anonimowo.


Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.