Nieszczęśliwy traf czy próba samobójcza? Na temat wypadku kolejowego Edwarda Stachury krąży wiele historii. Śmierć poety kilka miesięcy później dolała tylko oliwy do ognia. Jak było naprawdę? Swoją wersję wydarzeń przedstawia człowiek, który znalazł się za kierownicą feralnej maszyny.
Jechałem wtedy pociągiem towarowym z Poznania do Warszawy, na Odolany. Gdy w Bednarach zauważyłem go na torach, szedł w stronę Warszawy. Miał na sobie wojskową kurtkę, czapkę i torebkę przewieszoną przez ramię.
Reklama
Szedł po moim torze. Był przed stacją Bednary, może dziesięć metrów od peronu, na którym stali ludzie. Ci ludzie jechali rano do pracy. Minąłem przejazd kolejowy, wjeżdżałem na stację.
„Nie widział, z jaką szybkością jedzie pociąg”
Po jednej stronie była nastawnia, a on szedł po torach od strony semaforów wjazdowych, dlatego myślałem, że jest jakaś awaria i idzie pracownik kolei. Gdy zobaczyłem, że nie schodzi z torów, od razu dałem sygnał ostrzegawczy.
On się raz odwrócił. Nie widział, z jaką szybkością jedzie pociąg, a na tym torze było ograniczenie do czterdziestu kilometrów na godzinę. Gdybym jechał sześćdziesiąt czy siedemdziesiąt, to już byłoby po nim.
Myślę, że nie miał zamiaru zejść z torów i szedł po nich celowo. Nie było możliwości, że pomylił tory i – wchodząc na zajęty – myślał, że to jest tor wolny. To było celowe działanie.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Dzieciństwo Edwarda Stachury. Nic dziwnego, że nie chciał o nim opowiadaćNa to, żeby zejść z torów, miał mnóstwo czasu. Ponieważ nie reagował na kolejne sygnały i szedł dalej, włączyłem nagłe hamowanie. Niestety, pociąg nie jest w stanie wyhamować do zera.
W momencie gdy lokomotywa go uderzyła, mogłem jechać około piętnastu kilometrów na godzinę. To była lokomotywa ET22, która miała trzy zestawy kół na przodzie i trzy zestawy na tyle.
Reklama
„Być może złapał się za szynę…”
Leżał pod trzecim zestawem, licząc od czoła lokomotywy. Prawą rękę miał przygniecioną pod kołami. Nie wiem, jak to się stało. Być może, gdy już wpadł pod lokomotywę, złapał się za szynę.
Poprosiłem pomocnika, młodego chłopaka, żeby zeskoczył i zobaczył, co się stało. Niestety, ten pomocnik przestraszył się całą tą sytuacją i nie chciał zejść. Postanowiłem, że sam zejdę z lokomotywy.
Zobaczyłem, że leży. W tym momencie przybiegł jakiś kolejarz, który wcześniej stał na peronie wśród ludzi. Jechał do pracy do Łowicza. Dużo mi wtedy pomógł. Cofnąłem pociąg i ten kolejarz podłożył mu swój płaszcz.
On leżał, nic nie mówił. Nie był pobudzony, miał zamknięte oczy. Ogólnie nic nie wskazywało na to, że mógł mieć jakieś problemy psychiczne. Jednak w pewnym momencie, gdy obok, po drugim torze, jechał pociąg osobowy z Warszawy do Łowicza, to leżący zaczął się nam wyrywać i chciał rzucić się pod ten drugi pociąg.
Reklama
Udało nam się go jednak przytrzymać. Trochę się szarpał. Przybiegł dyżurny, przyniósł apteczkę i zabandażowaliśmy mu rękę. Nie miał palców, mógł się wykrwawić.
To Edward Stachura!
Chyba nie miał przy sobie żadnych dokumentów. Pogotowie przyjechało mniej więcej po czterdziestu minutach. Trochę błądzili, nie wiedzieli, w jakim miejscu wydarzył się wypadek. Lekarzom pogotowia też się trochę wyrywał, więc przypięli go do noszy pasami.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Milicja nie przyjechała. Dopiero w Sochaczewie nas zatrzymali, przyszedł milicjant i spisał moje dane. Po odjeździe pogotowia mogliśmy ruszać dalej. Gdy potem jechałem pociągiem towarowym z Warszawy i zatrzymałem się w Bednarach, poznał mnie dyżurny ruchu.
Powiedział do mnie: „Mechanik, chodź, pogadamy”. A potem dodał: „Nawet nie wiesz, kogo przejechałeś”. Odpowiedziałem, że nie wiem, bo skąd mam wiedzieć. A on na to: „To Edward Stachura, poeta”.
Po wypadku odnalazła mnie Marta Kucharska i nawet zaprosiła do Warszawy, bo wtedy mieszkali razem. Ale ja nie chciałem. Pomyślałem, że może będzie miał do mnie jakieś pretensje.
Wtedy uratowaliśmy mu życie, a potem usłyszałem, że się powiesił. Po jego śmierci trochę zacząłem się nim interesować. Widziałem film Siekierezada, gdzie Stachurę grał Żentara, choć tam jest pokazane, że on zginął pod kołami. Dziś rzadko już wracam myślami do tamtego wypadku.
Tekst powstał na podstawie rozmowy przeprowadzonej 29 lipca 2016 roku.
Poznaj nieznane epizody z życia legendarnego pisarza. Jak inni pamiętają Edwarda Stachurę?
Polecamy
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Teraz oto jestem. Edward Stachura we wspomnieniach pod redakcją Jakuba Beczka (Bellona 2020). Książkę znajdziesz w atrakcyjnej cenie w księgarni Wydawcy.
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
Ilustracja tytułowa: lokomotywa ET22 – taka, jak ta, która uderzyła w Edwarda Stachurę (fot. Koefbac/CC BY-SA 4.0) oraz zdjęcie artysty z okładki cytowanej książki.
3 komentarze