10 maja 1941 roku zastępca Führera Rudolf Hess w pojedynkę, w tajemnicy opuścił Trzecią Rzeszę i wylądował na polu pod Glasgow. Liczył że trafi przed oblicze brytyjskiego króla i wynegocjuje warunki pokoju. W pierwszej kolejności został jednak przesłuchany… przez Polaka, Romana Battaglię.
Giffnock to niewielkie, niczym niewyróżniające się szkockie miasteczko niedaleko Glasgow. W czasie drugiej wojny światowej znajdowała się tam lokalna siedziba Home Guard, cywilnej policji, której zadaniem było wspieranie niewielkiej brytyjskiej armii lądowej.
Reklama
Z widłami na Niemca
To właśnie do tego ośrodka przewieziony został tajemniczy intruz, który wylądował na farmie Eaglesham Davida McLeana, która znajdowała się nieopodal willi arystokraty i lokalnego dowódcy RAF – lorda Hamiltona. Pilot został natychmiast zauważony przez farmera, który szybko zorientował się, że jest on Niemcem, gdyż miał na sobie mundur Luftwaffe i mówił z charakterystycznym akcentem.
Posługując się widłami, a więc jedyną bronią jaką posiadał, McLean zatrzymał przybysza i natychmiast wezwał reprezentantów lokalnej samoobrony. Po dotarciu na miejsce członkowie Home Guard postanowili zabrać go do aresztu w Giffnock, gdzie oczekiwali przybycia oficjalnych władz i rozpoczęcia przesłuchania (…)
Możemy sobie tylko wyobrazić zdziwienie uzbrojonych w karabiny z bagnetami ochotników w hełmach, którzy ochraniali budynek w Giffnock, kiedy tuż po północy zamiast brytyjskiego oficera przesłuchującego zjawił się tam ubrany po cywilnemu Polak. Część z nich zapewne zastanowił fakt, że nikt go nie wylegitymował ani nawet nie spytał o jego tożsamość.
Przybysz wszedł do budynku i rozejrzał się po sali. W dużym pokoju znajdowało się kilkanaście osób, przeważnie oficerów Home Guard oraz kilku cywilów podekscytowanych wydarzeniem – relacjonował potem. Na środku pomieszczenia w wygodnym fotelu siedział ogromnych rozmiarów brunet ubrany w niemiecki mundur kapitana lotnictwa.
Kim był Roman Battaglia?
Polak usiadł naprzeciwko więźnia i przez dwie godziny rozmawiał z nim po niemiecku, w języku, którego nie znał żaden z obecnych Anglików. Po zakończeniu przesłuchania gość wstał i spokojnie opuścił posterunek. Wsiadł do samochodu jednego z angielskich oficerów, który następnie odwiózł go w niewiadomym kierunku.
Czy nie wydaje się Panu, że zbyt delikatnie obchodzimy się z tym Niemcem? – zapytał kierowca, pułkownik Hardie. Jeżeli chce Pan znać moją opinię, to z tym lotnikiem obchodzono się o wiele za łagodnie – dopowiedział Polak.
Reklama
Tajemniczy gość nazywał się Roman Battaglia i był konsulem w Glasgow. Urodził się 5 kwietnia 1903 roku w rodzinie o włoskich korzeniach, stąd nietypowe jak na Polaka nazwisko. Kształcił się we Lwowie, Brukseli, Wiedniu, Zakopanem i Krakowie, gdzie ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
W drugiej połowie lat dwudziestych rozpoczął służbę w polskiej dyplomacji, najpierw jako praktykant, a potem referent w Paryżu, a następnie radca w Warszawie. Jednocześnie dużo publikował na łamach czasopism, głównie na tematy ekonomiczne. W 1935 roku objął urząd radcy w Komisariacie Generalnym w Gdańsku.
Tam poznał przedstawiciela Ligi Narodów Burckhardta. Obu panów połączyła przyjaźń. O ich bliskich relacjach świadczy fakt, że gdy przebywając w 1940 roku we Francji, Battaglia popadł w problemy finansowe, wysłał koledze list, w którym prosił go o pożyczkę.
Dlaczego ten Polak przesłuchiwał Hessa?
Polak był pierwszą osobą, która przesłuchiwała Niemca na farmie McLeana. Miał rzekomo nie zdawać sobie sprawy z jego prawdziwego nazwiska (pilot twierdził, że nazywa się Alfred Horn). Tajemniczym intruzem nie był nikt inny, jak jeden z najbliższych współpracowników Hitlera – Rudolf Hess.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
10 maja 1941 roku o godzinie 5.40 po południu Hess wystartował swoim messerschmittem 110 z Augsburga. Celem jego wyprawy był Dungaval – szkocka willa księcia Hamiltona, którego poznał w 1936 roku podczas igrzysk olimpijskich w Berlinie. Nazista zamierzał przedstawić arystokracie i jego towarzyszom ofertę zawarcia pokoju pomiędzy Niemcami a Wielką Brytanią.
Książę miał zaprowadzić go do samego króla, który wcześniej rzekomo zagwarantował mu nienaruszalność. Jednak z powodu braku paliwa w zbiornikach samolotu oraz niemożności odnalezienia celu Hess wyskoczył z maszyny i wylądował kilkanaście kilometrów od domu diuka.
Reklama
Fakt obecności Battaglii w siedzibie Home Guard wzbudził potem irytację i stanowił zagadkę dla przed-stawicieli brytyjskich służb. „(…) Roman Battaglia jest urzędnikiem w polskim konsulacie przy Hill Street 91 w Glasgow i do niedawna służył jako starszy szeregowy w polskiej armii. Wygląda na to, że był wcześniej zatrudniony w polskich służbach dyplomatycznych w Ameryce.
Jak na Boga dowiedział się on o przybyciu Hessa i dlaczego to on go przesłuchiwał przez, z tego co się dowiaduję, ponad dwie godziny? Nie mogę tego pojąć” – oburzał się w liście z 17 maja do starszych kolegów w Oksfordzie szkocki major Perfect. Zażądano natychmiastowych wyjaśnień, które miały ustalić m.in., jak to się stało, że obcokrajowiec jako pierwszy dowiedział się o przybyciu Hessa.
Mało wiarygodne wytłumaczenie
„Poprosiłem policję w Glasgow o przeprowadzenie dalszego, bardzo dyskretnego śledztwa w tej sprawie, ponieważ według mnie człowiek o pozycji Battaglii zdecydowanie nie powinien tam się znaleźć, chociaż oczywiście można powiedzieć, że mógł on wówczas nie wiedzieć o tożsamości Hessa. W każdym razie z tego co widzę, mamy do czynienia z dużym bałaganem” – pisał oficer.
Sprawozdanie z pierwszego, doraźnego śledztwa w tej sprawie, które przeprowadzono w drugiej połowie maja, wskazywało, że Polak został wezwany do Giffnock w charakterze tłumacza przez przedstawicieli policji bądź obrony terytorialnej.
„Chociaż więzień mówił po angielsku, pułkownik Hardie uznał za wskazane, aby mieć obecnego tłumacza. Zadzwonił do Romana Battaglii, Polaka zatrudnionego w polskim konsulacie w Glasgow. Battaglia przybył i przesłuchiwał więźnia po niemiecku przez jakiś czas(…)” – czytamy w raporcie.
Tłumaczenie to wydaje się mało wiarygodne, gdyż Hess doskonale znał angielski, którego nauczył się jeszcze jako dziecko, mieszkając w Egipcie. Ponadto brytyjska procedura w takim przypadku nakazywała wezwanie specjalnie dla tych celów wyszkolonego, mówiącego po niemiecku oficera RAF, a nie dyplomaty obcego państwa.
Reklama
Policyjna wersja
Zupełnie inną wersję wypadków przedstawiła policja z Glasgow po przeprowadzeniu własnego dochodzenia. Według niej Polak sam zgłosił się do pomocy. Po zatrzymaniu Hessa członkowie samoobrony postanowili go przesłuchać w celu ustalenia jego prawdziwej tożsamości. Przypomniano sobie o jednym z mieszkańców, który płynnie posługiwał się językiem niemieckim i który mieszkał w okolicy, niejakim panie Fairweather.
Poproszono zatem jego, aby przybył i posłużył jako tłumacz. Ten niestety chory leżał w łóżku, przez co zmuszony był odmówić pomocy (według Polaka Anglik miał złamaną rękę i był pod wpływem silnych środków nasennych). „Battaglia, który mieszkał u rodziny Fairweatherów i także potrafił mówić po niemiecku, zaproponował swoje usługi i został zaakceptowany” – relacjonował sprawozdawca.
– „Zostałem poinformowany, że przesłuchanie, w którym uczestniczył Battaglia, trwało mniej więcej dwie godziny. Battaglia jest znany moim agentom z ich częstych wizyt w polskim konsulacie. Powiedzieli mi, że chociaż nie jest o nic podejrzewany, to nie jest osobą, której łatwo by zaufali”. Po konsula wysłano samochód, aby zabrał go do Gliffnock.
Sprawozdanie policji nie rozwiało wątpliwości agentów MI5. Wprost przeciwnie – budziło nowe. „W świetle ostatniego zdania raportu ciągle jestem zaniepokojony” – pisał wspomniany wcześniej major Perfect. Sprzeczność występująca w dwóch sprawozdaniach nie pozwalała przedstawicielom wojska i wywiadu przejść do porządku dziennego nad faktem, że Polak jako pierwszy dotarł do najbardziej znanego więźnia Jego Królewskiej Mości.
To niezwykle przebiegły człowiek
Czy dyplomata sam zgłosił się na miejsce przetrzymywania Hessa, czy też po niego zadzwoniono? Aby ostatecznie wyjaśnić sprawę, postanowiono wezwać go na przesłuchanie. 29 maja o godzinie 15.30 konsul stawił się na posterunku w Glasgow.
„Battaglia jest niezwykle przebiegłym człowiekiem – czytamy w raporcie porucznika Johna Maira, który go egzaminował – i chociaż deklaruje chęć pomocy i rzeczywiście wydaje się, że nie ma powodów, dla których nie miałby pomóc, to jednak odnosi się wrażenie, że aby mu zaufać, należy znacznie bardziej mu się przyjrzeć”. Mair wyjaśniał przy tym, że negatywne odczucia, jakie wywoływał jego rozmówca, mogły po części wynikać z niezbyt płynnego angielskiego, jakim się posługiwał.
Reklama
To, co Battaglia mówił policjantowi, w zasadzie pokrywało się z raportem z przesłuchania Hessa, który dwa tygodnie wcześniej napisał dla swojego szefa, ministra spraw zagranicznych Zaleskiego. W trakcie przesłuchania Niemiec miał zachowywać całkowity spokój i bardzo się kontrolować, aby przypadkiem nie zdradzić zbyt wiele.
Jedynie w momencie, kiedy ukrył swą twarz w dłoniach, dał konsulowi odczuć jakiekolwiek oznaki zdenerwowania. „Robił wrażenie nieco przygnębionego i apatycznego, wyglądał niedobrze, jak człowiek niezupełnie zdrowy, miał podkrążone oczy i wpadnięte oczodoły” – zapisał potem konsul.
„Mam wiadomość do księcia Hamiltona”
W obecności piętnastu niskich rangą członków Home Guard, spośród których nikt nie znał niemieckiego, nazista mógł swobodniej przedstawić swoją wersję wydarzeń. Najpierw opowiedział o swoim locie z Augsburga do Szkocji. Mówił, że z powodu wieku i słabego zdrowia wydano mu zakaz siadania za sterem samolotu. Mimo wszystko zdecydował się na samotny lot, z którego najwyraźniej był dumny.
Battaglia przekonywał Maira, że był to dowód na brak autoryzacji jego misji wydanej przez Hitlera. Z drugiej strony Hess zaprzeczył, jakoby był dezerterem. Dokładnie opisał, jak zdobył specjalnie dla niego technicznie udoskonalony messerschmitt z dodatkowymi zbiornikami paliwa. Polak sądził, że uzyskanie od Luftwaffe w środku wojny samolotu do takiej misji wymagało wiedzy i zezwolenia niektórych włodarzy Trzeciej Rzeszy.
Nazista miał odpowiadać następnie na szereg pytań konsula. „Po co tu przyleciałeś?” – „Mam wiadomość do księcia Hamiltona” – odrzekł Hess. – „Znasz go?” – pytał Battaglia. – „Tak, spotkałem go podczas letnich igrzysk olimpijskich w Berlinie. Poza tym mamy wspólnego znajomego. – Co to za wiadomość? – To dotyczy najważniejszych spraw brytyjskich sił powietrznych” – odpowiedział enigmatycznie Hess, nie zdradzając w tej sprawie nic więcej.
Polak przedstawił listę leków, które Niemiec miał przy sobie. Twierdził, że nie znał prawdziwej tożsamości zatrzymanego, chociaż kilkoro ludzi wskazywało na jego podobieństwo z Hessem. „Battaglia uważał, że okoliczności były tak fantastyczne, że więzień musiał wykonywać jakąś specjalną misję” – notował Mair.
Reklama
Nikt niczego nie notował
Wysoką pozycję swojej osoby w nazistowskiej hierarchii potwierdził sam Niemiec, przyznając, że dobrze zna byłego prezydenta senatu Gdańska i ówczesnego namiestnika Rzeszy w Kraju Warty Arthura Greisera. Nagle w trakcie przesłuchania do pokoju weszło dwóch brytyjskich lotników, którzy pokazali Hessowi zdjęcie messerschmitta identycznego z tym, którym przyleciał, i poprosili o autograf.
Obecni podczas przesłuchania Anglicy rzucali z różnych stron pokoju pytania, które konsul miał zadawać Hessowi. Twierdził, że niektóre z nich były wysoce obraźliwe, dlatego zdecydowanie odmówił. Nikt z obecnych nie sporządzał stenogramu ani nawet niczego nie notował. Zamiast tego ludzie „krzątali się po pomieszczeniu i bez pośpiechu przeszukiwali więźnia i jego rzeczy osobiste” (m.in. portfel ze zdjęciami dzieci, zegarki, kompas, leki).
Battaglia wyznał, że czuł się zakłopotany przebiegiem przesłuchania i nie był zadowolony z warunków i sposobu, w jakich się odbyło. Doznał jeszcze większego szoku, kiedy zdał sobie sprawę z jego doniosłej wagi.
„Jeżeli procedura zaadaptowana w tym przypadku była typową stosowaną w sytuacji schwytania więźnia, ogromna część ważnych informacji była tracona już na samym początku poprzez nieprawidłowy sposób wykonania przesłuchania” – oznajmił policjantowi.
Mair zapewne zastanawiał się, skąd dyplomata posiadał wiedzę na temat właściwych i błędnych technik postępowania w takich sprawach. Odpowiedzi udzielił sam Battaglia, oświadczając, że „ma znaczne doświadczenie w radzeniu sobie z politycznymi więźniami, które zdobył w czasie wykonywania funkcji konsularnych w Gdańsku i zdaje sobie sprawę z wagi pierwszych momentów przesłuchania” – pisał porucznik.
Więcej niż tylko dyplomata
Jego tłumaczenia musiały wzbudzić w agentach MI5 podejrzenia, że Polak jest kimś więcej niż tylko konsulem. Wątpliwości te zostały w późniejszym czasie potwierdzone przez przedstawicieli polskich władz, którzy przyznali, że Battaglia służył jako jeden z agentów wywiadu Sikorskiego, a jego nazwisko pojawiło się na tajnej liście stalinowskiej NKWD. Znalazły się tam osoby, które miały być stracone, jeśliby powróciły po wojnie do Polski.
Należy zaznaczyć, że faktyczny przedmiot rozmów z Hessem przedstawiony przez konsula jest nie do zweryfikowania. Znamy tylko jego wersję. Żaden z obecnych podczas przesłuchania nie rozumiał jego treści. Równie dobrze mogli oni rozmawiać o czymś zupełnie innym. Nie jest też do końca jasne, jak Polak dowiedział się o przybyciu zastępcy Hitlera do Szkocji.
Możliwe, że został on wcześniej poformowany o wizycie reprezentanta Niemiec przez swojego dawnego kolegę z placówki w Gdańsku Burckhardta i został wysłany do siedziby Home Guard przez któregoś ze swoich polskich zwierzchników.
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Radosława Golca pod tytułem Generał i diuk. Tajemnice rządu Sikorskiego i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Ukazała się ona w 2020 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.
Tajemnice rządu Sikorskiego
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.