W 1910 roku zarówno Londyn, jak i daleki Nowy Jork żyły wieściami o nadchodzącym skandalu w sferach najwyższej europejskiej arystokracji. Jego bohaterami byli książę Antoni Albrecht Radziwiłł (1885–1935), zwany „Abą”, oraz jego amerykańska narzeczona Dorothy Parker Deacon (1892––1960).
Brytyjska prasa z lubością informowała czytelników, że książę jest kuzynem nielubianego Kaisera Wilhelma II i dziedzicem dwóch, liczących około 120 600 hektarów, ordynacji: nieświeskiej i kleckiej na Białorusi (w ówczesnej Rosji).
Reklama
Z plotkarskim zacięciem przytaczano też fakt, że jego przyszła małżonka nie ma tytułu, nie jest milionerką, a małżeństwu sprzeciwia się matka pana młodego, Maria z Branickich (1863–1941), zwana „Bichettą”.
Prasa ekscytowała się, że księżna poruszy niebo i ziemię, by do ślubu nie dopuścić. Gdy zatem w wyznaczonym dniu 22 czerwca, pomimo tłumu gapiów przed katolickim kościołem St. Mary’s na Cadogan Square, nie pojawili się ani pan, ani panna młoda, depesza o tym trafiła na pierwszą stronę „New York Timesa”.
Z matką trzeba się liczyć
Jej autor po „zasięgnięciu języka” dowiedział się, że ceremonię przełożono, gdyż świadek pana młodego nie dojechał; prasa podejrzewała, że palce w tym maczała matka Radziwiłła.
Z księżną Bichettą należało się liczyć. Była jedną z dwóch córek bajecznie bogatego hrabiego Władysława Branickiego (1826–1884) z Białej Cerkwi pod Kijowem i Anny z książąt Sapiehów (1843–1918). Jako dziedziczka ogromnych włości po ojcu i żona wielkiego latyfundysty i kuzyna cesarza Niemiec była osobą pyszną, obcesową, a do tego snobką.
Reklama
Uważała, że majątek, pozycja i koneksje pozwalają jej na prawie wszystko. Utwierdzał ją w tym fakt bliskiej przyjaźni z królową Włoch. Zachowała się anegdota o tym, jak kiedyś podczas jednej z wystawnych kolacji księżna Bichetta siedziała nadąsana przez cały posiłek. Gdy gospodyni zapytała, dlaczego milczy, księżna odpowiedziała głośno: „Czy naprawdę myślisz, że mogę się dobrze bawić, gdy posadziłaś mnie pomiędzy impotentem a homoseksualistą?”.
Z siostrą Zofią (1871–1935), która rozwiodła się z włoskim księciem Strozzim, by wyjść za mąż za wnuka śpiewaka Opery Warszawskiej pochodzenia żydowskiego Karola Halperta (1873–1931), zerwała wszystkie kontakty.
Watykan i dwór cesarski na pomoc
Wizja małżeństwa najstarszego syna z Amerykanką doprowadzała ją do pasji. Chodziło nie tylko o brak paranteli, ale o ciągłe skandale związane z tą rodziną.
Matka Dorothy, Florence Baldwin, była bohaterką wielu „smacznych” artykułów prasowych od czasu, gdy mąż w porywie zazdrości zastrzelił jej kochanka, po czym oszalał w więzieniu, czekając na proces. Florence Baldwin jak gdyby nigdy nic znalazła sobie włoskiego amanta z arystokratycznym tytułem, z którym żyła bez ślubu i podróżowała po Europie.
Nic dziwnego, że księżna Bichetta próbowała skłonić do interwencji zarówno Watykan, jak i dwór berliński, by ślubowi zapobiec. Jej plan miał szanse powodzenia: dziesięć lat wcześniej starsza siostra Doroty, Gladys Parker Deacon, próbowała uwieść i skłonić do małżeństwa księcia Wilhelma (1882–1951), następcę tronu Niemiec.
Kronprinza w ostatniej chwili wyrwano z matni ambitnej i bezwzględnej Amerykanki i szybciutko ożeniono z odpowiednią niemiecką, protestancką księżniczką. Wilhelm II tego nie zapomniał, ale pomimo nacisków księżnej Bichetty nie zdecydował się na interwencję.
Reklama
Jedyne, co uzyskała, to że na ślubie nie pojawili się ambasadorzy niemiecki i rosyjski (zazwyczaj obecni na ślubach arystokratów tej rangi) i większość zaproszonych także wymówiła się od obecności.
Ślub w stroju podróżnym
Ślub ostatecznie doszedł do skutku 5 lipca 1910 roku w Londynie. Interwencja u papieża poskutkowała o tyle, że nie udzielił go katolicki prymas Anglii, a tylko jego osobisty sekretarz.
Amerykański dziennikarz „New York Timesa” z żalem skonstatował, że panna młoda wyglądałaby pięknie w odpowiedniej sukni, ale wzięła ślub „w stroju podróżnym, nie korzystając z pomocy druhen”. Zrobił też aluzję do bojkotu uroczystości przez polską, niemiecką i brytyjską arystokrację: „Lektura listy zaproszonych, a nieobecnych gości byłaby ciekawa”.
Nie pozostawił jednak żadnej wątpliwości co do bojkotu ceremonii przez rodzinę pana młodego, pisząc, że jedynymi jej reprezentantami obecnymi na ślubie była ciotka pana młodego, Zofia Halpern, i jej mąż Karol, który był świadkiem. Halpernowie, jak donosił korespondent, „od początku wspierali państwa młodych”, czego świadomość zapewne dodatkowo doprowadziła księżnę Bichettę do furii.
Reklama
Amerykański korespondent sprzyjał pannie młodej i rodaczce i nie omieszkał złośliwie dodać, że ojciec pana młodego, książę Jerzy Radziwiłł (1860–1914), nie mógł przyjechać, „gdyż cierpi na demencję”.
Jakby tego wszystkiego było mało, chcąc podkreślić ekstrawagancję rodziny, siostra nowej księżnej Radziwiłł, Gladys Deacon, ostentacyjnie spóźniła się na uroczystość.
Nie żyli długo i szczęśliwie
Choć „New York Times” przewidywał z nutką nadziei, że wizyta państwa młodych w rzymskim pałacu księżnej Bichetty skończy się skandalem i głośną awanturą, nic takiego nie miało miejsca. Rada nierada, Bichetta musiała zaakceptować synową, bo też jaki miała wybór?
W 1917 roku Abie i Dorothy urodziła się córka, księżniczka Elżbieta Radziwiłłówna, ale ich małżeństwo powoli się rozpadało. Po rozwodzie i uzyskaniu kościelnego unieważnienia małżeństwa w 1921 roku (w czym pomogły koneksje byłej teściowej) Dorothy wyszła za mąż za węgierskiego arystokratę hrabiego Pállfy ab Erdöd. Zmarła w Szwajcarii.
Książę Aba, który po traktacie ryskim stracił ponad 44 tysiące hektarów, nigdy się ponownie nie ożenił i zmarł w 1935 roku. Jako ostatniego z Radziwiłłów pochowano go w rodzinnej krypcie w kościele Bożego Ciała w Nieświeżu (dziś Białoruś). Dziedzicem obu ordynacji i ostatnim ich właścicielem do 1945 roku został jego młodszy brat Leon Wilhelm (1888–1959).
Reklama
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Kazimierza Bema pt. Amerykańskie milionerki. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Poznańskiego w 2021 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.