Mieszkający w Londynie, bułgarski dysydent Georgij Markow był zaciekłym krytykiem rządzącego w Sofii komunistycznego dyktatora Todora Żiwkowa. Swoje kąśliwe opinie wygłaszał na falach BBC, Radia Wolna Europa i Deutsche Welle. Urażony Żiwkow za wszelką cenę chciał się go pozbyć. Po wielu prośbach szef KGB w końcu zgodził się pomóc w wyeliminowaniu cenionego literata.
Pogoda nie rozpieszcza mieszkańców Wysp Brytyjskich. Pierwsze miejsce wśród najbardziej deszczowych miast, według brytyjskiego instytutu meteorologii Met Office, dzierży Cardiff w Walii ze średnią 1151 mm rocznie. Londyn plasuje się na 37. miejscu z zaledwie 557 mm.
Reklama
Na tamtejszy Trafalgar Square z kolumną pogromcy Napoleona spada mniej kropli deszczu niż na rzymską Piazza Navona, nowojorski Central Park czy operę w Sydney. A mimo to parasol na londyńskiej ulicy uchodzi za coś tak naturalnego jak torebka Prady i szpilki Ferragamo na alejach Mediolanu czy sutanna na placu św. Piotra.
Powolna i bolesna śmierć
Parasol w pejzażu Londynu zaskoczył jednak Georgija Markowa. Zbiegły w latach zimnej wojny na Zachód (1971) bułgarski dysydent dostrzegł go za późno. Choć w jego przypadku okazał się sprawą życia i śmierci. 7 września 1978 roku ten 49-letni mężczyzna jak zwykle rano czekał na przystanku Waterloo Bridge na autobus.
Przy wsiadaniu poczuł silne ukłucie w prawej nodze. Otaczała go grupka pasażerów, a korpulentny mężczyzna z parasolem przeprosił za niechciane szturchnięcie i pośpiesznie oddalił się z przystanku. W biurze BBC, gdzie pracował, Markow zdążył zapomnieć o incydencie. Dopiero koleżanka zwróciła mu uwagę ma plamkę z tyłu spodni. Pod nią na nodze miał niewielką opuchliznę. Zignorował ją.
Wieczorem w domu dopadły go wymioty, gorączka i bóle brzucha. Na drugi dzień wymiotował krwią. Cztery dni później nie żył. Obdukcja w Szpitalu St. James wykazała obecność we krwi rycyny. „Niezwykle silnej toksyny, bardziej zabójczej od jadu kobry i 70-krotnie silniejszej od cyjanku, choć mało przydatnej do terroru na masową skalę” , gdyż wrażliwość na ciepło i promieniowanie ultrafioletowe niwelują jej działanie.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
„Już jej minimalna dawka”, według amerykańskiego Congressional Research Service, „to 400 mikrogramów na 80 kg wagi ciała”, co odpowiada np. kryształowi soli kuchennej – wywołuje martwicę śledziony, wątroby i nerek. A razem z nadprodukcją białych krwinek prowadzi do nieuchronnej śmierci. Powolnej i potwornej.
Najczęściej w wyniku zatrzymania akcji serca, kiedy poziom elektrolitów, sodu i potasu, ulega zaburzeniom. Niechlubną sławę rycyna zdobyła podczas nieudanej próby otrucia prezydenta Baracka Obamy i senatora Rogera Wickera (2013). Wysłane do nich listy zwierały tę truciznę.
Reklama
Zabójczy parasol
Jak rycyna dostała się do organizmu Markowa? Została wystrzelona z wysuwanej igły (zamontowanej na spiczastej końcówce parasola), która po wbiciu w ciało uwolniła miniaturową kuleczkę z cieczą. Już po zakończeniu zimnej wojny szef kontrwywiadu radzieckiego Oleg Kaługin potwierdził, że trucizna w bułgarskim parasolu pochodziła z laboratoriów KGB. A dziennikarz śledczy z Sofii Christo Christow zdemaskował egzekutora mordu: Francesca Gullina alias „Piccadilly”.
Na współpracę z bułgarskim wywiadem Włoch przystał, gdy przyłapano go na granicy na „przemycie narkotyków”. Za zabójstwo Markowa odebrał medale zasługi dla Bułgarskiej Republiki Ludowej i 30 tys. dolarów. Mieszkał w Kopenhadze, gdzie nabył sklepik z antykami. Do upadku komunizmu figurował na liście bułgarskich agentów, choć nie wsławił się już większym wyczynem. Na początku lat 90. przesłuchiwały go wywiady brytyjski i duński. Wobec braku dowodów został zwolniony. Sprzedał sklepik i wrócił do Italii. Ślad po nim zaginął.
Urażony Żiwkow
Czym naraził się Markow, szanowany literat, który przez lata orbitował blisko komunistycznego cara Todora Żiwkowa? Gdy po praskiej wiośnie w krajach bloku radzieckiego przykręcono śrubę (1968), popadł w niełaskę za aksamitną krytykę.
Wyjechał na Zachód, gdzie zamienił się w nieprzejednanego wroga komunistycznego reżimu i prześmiewcę przywódcy kraju, najbardziej lojalnego wasala Kremla, dwukrotnie gotowego przyłączyć Bułgarię do Związku Radzieckiego. Co nawet w Moskwie wywołało rozbawienie. Markow kpił z niedoścignionego prostaka.
Reklama
Żiwkow w państwie robotników i chłopów dorobił się 65 luksusowych willi i apartamentów oraz 20 myśliwskich rancz. Za państwowe pieniądze wysłał córkę do Oksfordu; po powrocie 32-latkę uczynił ministrem kultury. Jej śmierć w tajemniczych okolicznościach – zmarła w wannie w rezydencji ojca w 1981 roku – tłumaczono samobójstwem lub zemstą politycznych wrogów. Zięciowi sprezentował stołek szefa telewizji. A sam zadłużył kraj i uzależnił go od importu z ZSRR bardziej niż pozostali satelici.
Swoim satyrycznym zdolnościom Markow dawał ujście w BBC, Radiu Wolna Europa i Deutsche Welle. W stacjach radiowych walił w radziecki system komunistyczny jak w bęben, demaskował przestępczy charakter reżimów spod znaku sierpa i młota.
Felietony Markowa w Bułgarii biły rekordy popularności. Żiwkow, który cieszył się najdłuższym, 35-letnim stażem wśród najwyższych aparatczyków w bloku radzieckim (nim w 1989 roku zmiótł go wewnątrzpartyjny pucz), wyeliminowanie krnąbrnego rodaka uczynił sprawą honoru.
Pomoc KGB
Powołał do usunięcia Markowa operacyjną grupę o kryptonimie „Wędrowiec”. Dzięki wywiezieniu fragmentów tajnego archiwum KGB na Zachód przez byłego agenta Wasilija Mitrochina wiadomo, że decyzja o udzieleniu bratniej pomocy towarzyszom w Sofii zapadła na najwyższych szczeblach KGB. O pomoc zwrócił się Dymitr Stojanow, szef bułgarskiej bezpieki.
Reklama
Ale jego odpowiednik z KGB, Jurij Andropow, nie palił się do udzielenia pomocy towarzyszom w Sofii. Dopiero triumwirat najbliższych współpracowników Andropowa: szef wydziału zagranicznego gen. Władimir Kriuczkow, jego zastępca wiceadmirał Michaił Usatow i szef kontrwywiadu zagranicznego gen. Oleg Kaługin, Andropowa przekonał.
„Macie moją zgodę, ale tylko od strony technicznej. Nauczcie ich z tego korzystać i wyślijcie ludzi do Sofii, żeby ich przeszkolili. Resztę niech załatwią sami”. Z laboratorium KGB nr 12 wysłano do Sofii odpowiednią pomoc „techniczną”. Do historii przeszła pod nazwą bułgarskiego parasola.
Zacieranie śladów
Do czasu upadku komunistycznego reżimu w Bułgarii (1990) zabójstwo Markowa – najsławniejszy mord KGB w latach zimnej wojny – stanowiło pilnie strzeżoną tajemnicę państwową. Powołana po transformacji w Bułgarii komisja śledcza wykazała, że sześć grubych segregatorów z aktami sprawy zniknęło z archiwum. O co zatroszczyli się były wiceminister MSW gen. Stojan Sawow i szef bezpieki gen. Władimir Todorow. Co zawierały akta?
Na to pytanie mógłby odpowiedzieć szef archiwów wywiadu Bożydar Dojczew. Ale 17 listopada 2006 roku rodzina znalazła go z kulą w głowie. Tylko on, pracownik służb z 25-letnim doświadczeniem archiwisty, orientował się w gąszczu dokumentów zdeponowanych w piwnicach MSZ w Sofii. Podobną śmiertelnie niebezpieczną wiedzę posiadał gen. Stojan Sawow, który o swoją spokojną przyszłość zatroszczył się w 1992 roku, strzelając sobie w głowę.
Już wtedy za tajemnicę poliszynela uchodziło znalezienie w piwnicach MSW parasoli z zabójczym mechanizmem. W tym samym czasie (1991) dwóch bułgarskich dziennikarzy: Władimir Bereanu i Kalin Todorow, wysunęło śmiałą tezę, że Markow pracował dla wywiadu bułgarskiego, a w szczycie zimnej wojny jako podwójny agent także dla Brytyjczyków.
Prawdę o wydarzeniach większość uwikłanych w nie aktorów zabrała do grobu. Ale napotkane w przypadku bułgarskiego parasola niejednoznaczność, wielość tropów i interpretacji są immanentnymi cechami każdego mordu politycznego.
Przeczytaj również o zamachu na polskiego marszałka w Pakistanie. Zamiast niego zginął wiceminister
Reklama
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Arkadiusza Stempina pt. Większe zło. Polityczne zabójstwa, krwawe zamachy, kościelne spiski. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Agora.
Najgłośniejsze zamachy w historii
Tytuł, lead i śródtytuły pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
Ilustracja tytułowa: Szef KGB Jurij Andropow oraz Żiwkow (domena publiczna).