18 stycznia 1386 roku miało dojść do wydarzenia, które wstrząsnęło Francją. Marguerite, żona rycerza Jeana de Carrouges ogłosiła, że została zgwałcona przez jego sąsiada i wieloletniego rywala – giermka Jacquesa le Gris. Domniemany sprawca do końca wypierał się czynu, a oskarżenie doprowadziło do najsławniejszego „sądu Bożego” w dziejach kraju. Oto jak dzień, gdy miało dojść do gwałtu wyglądał według Marguerite.
Poniższy, nieznacznie fabularyzowany, ale oparty bezpośrednio na źródłach, obraz wypadków został zrekonstruowany na kartach książki Erica Jagera pt. Ostatni pojedynek. Zbrodnia, skandal i sąd boży w średniowiecznej Francji (Wydawnictwo Marginesy 2022).
[Z nie do końca zrozumiałych względów Marguerite de Carrouges na cały dzień pozostała w zamku sama]. Miała jej towarzyszyć tylko jedna służąca, ale najwyraźniej i ona ją opuściła.Reklama
W czwartek rano, Marguerite usłyszała głośne dobijanie się do ciężkich zamkowych wrót. Grzejąc się przy ogniu w komnacie na piętrze, zastanawiała się, kim może być niezapowiedziany gość. Gdy hałas nie ustawał, dziewczyna narzuciła na suknię podbity futrem płaszcz i zeszła sprawdzić, kto zawitał do zamku.
Wchodząc do głównego holu, ostrożnie odsłoniła zakratowane okienko w masywnych drewnianych wrotach. Widok męskiej twarzy w pierwszej chwili zaskoczył ją i wystraszył. Zaraz jednak rozpoznała przybysza. Był to Adam Louvel. Kiedy zapytała, czego chce, Adam odparł, że przyszedł prosić ją o przysługę.
„Bardziej zirytowana niż wystraszona, zgodziła się przyjąć gościa”
‒ O co chodzi? – zapytała Marguerite.
‒ Zimno tu, pani – odparł Adam. ‒ Mogę ogrzać się w środku i wszystko ci wyjaśnić?
Marguerite znała Louvela, ponieważ podczas walk służył pod dowództwem jej męża, a nieopodal znajdował się jego dom. Bardziej zirytowana niż wystraszona niezapowiedzianą wizytą zgodziła się przyjąć gościa.
Reklama
Podniosła żelazną sztabę, otworzyła ciężkie wrota i wpuściła przybysza. Następnie zatrzasnęła drzwi – by nie wpuszczać do środka mroźnego powietrza – ale ich nie zaryglowała. Stojąc w holu, Adam rozglądał się wokół, jakby szukał kominka.
Gdy jednak pani de Carrouges nie uczyniła żadnego zapraszającego gestu, zaczął wyjaśniać powód swego najścia. Powiedział, że przyszedł w sprawie starego długu. Termin spłaty stu złotych franków, które pożyczył od Jeana, już dawno minął, ale prosi o nieco więcej czasu. Czy Marguerite byłaby tak uprzejma i w jego imieniu poprosiła męża o tę łaskę?
Kobieta nic nie wiedziała o pożyczce ani o związanych z nią ustaleniach męża i była zaskoczona, że Adam zwraca się do niej w tej sprawie pod nieobecność małżonka. Nim jednak odpowiedziała, Louvel nagle zmienił temat. Powiedział, że przy okazji przesyła pozdrowienia od Jacques’a Le Gris, który prosił, by przekazał jej wyrazy uszanowania.
‒ Giermek – kontynuował Adam – darzy cię, pani, żarliwą miłością, zrobi dla ciebie wszystko i pragnie z tobą porozmawiać.
„Kocham cię bardziej niż ktokolwiek i zrobię dla ciebie wszystko”
Zaniepokojona tą nagłą zmianą tematu pani de Carrouges odparła, że nie życzy sobie widzieć Jacques’a Le Gris ani z nim rozmawiać, a Adam ma przestać nagabywać ją w imieniu swego pana. Dodała też, że rozmowa ta jest dla niej wielce przykra.
W tym momencie niezabarykadowane drzwi nagle się otworzyły, do holu wpadło lodowate powietrze, a kiedy wystraszona Marguerite się odwróciła, ujrzała Jacques’a Le Gris. Wszedłszy do zamku, giermek rzucił ubłoconą pelerynę na ławę, ukazując sztylet, który nosił u pasa, i zbliżył się do przerażonej damy. Widząc, że ta cofa się w popłochu, stanął i uśmiechnął się.
‒ Pani – rzekł – jak powiedział ci mój służący, kocham cię bardziej niż ktokolwiek i zrobię dla ciebie wszystko. Wszystko, co mam, jest twoje.
Słowa powtórzone przez samego Le Grisa jeszcze bardziej wystraszyły Marguerite. Odzyskała jednak przytomność umysłu i ostrzegła natręta, że nie wolno mu odzywać się do niej w ten sposób. Kiedy Marguerite jasno zadeklarowała, że nie będzie słuchać miłosnych pochlebstw, intruz przeszedł do działania.
Reklama
Le Gris – rosły i bardzo silny mężczyzna – podszedł do niej, złapał za nadgarstek i kazał siąść obok siebie na ławie. Gdy próbowała się uwolnić, pociągnął ją, miażdżąc rękę dziewczyny w żelaznym uścisku. Siedząc wbrew sobie obok giermka, Marguerite czuła jego gorący oddech na twarzy.
Przerażona usłyszała, że Le Gris wie wszystko o kłopotach finansowych jej męża. Uśmiechając się sugestywnie w taki sposób, że dostała mdłości, obiecał, iż hojnie wynagrodzi Marguerite i pomoże uratować fortunę rodu de Carrouges, jeśli tylko ona zrobi to, czego od niej zażąda.
„Pójdziesz ze mną na górę, czy ci się to podoba czy nie”
Krążyły plotki, że oferowanie pieniędzy za seks to jedno z typowych zachowań Le Grisa. W wypadku pani de Carrouges strategia ta nie przyniosła jednak pożądanego rezultatu.
Mimo że niemal odchodziła od zmysłów z przerażenia, a napastnik użył siły, odparła, że nie dba o jego pieniądze i nigdy nie podda się jego woli. Wyrywała się napastnikowi ze wszystkich sił, próbując uwolnić rękę z uścisku. Le Gris, widząc, że nie uda mu się skłonić Marguerite do uległości, zrezygnował z przekonywania. Uśmiech na jego twarzy zmienił się w grymas wściekłości.
Reklama
‒ Pójdziesz ze mną na górę, czy ci się to podoba czy nie – zagroził i skinął na Louvela, który poszedł zabarykadować drzwi.
Marguerite dopiero wtedy w pełni zdała sobie sprawę z nikczemnych zamiarów nękających ją intruzów. W strachu wołała o pomoc, rozpaczliwie pragnąc wyrwać się z ich rąk.
– Haro! Aidez-moi! Haro!
Nikt jednak nie słyszał jej desperackich krzyków – a przynajmniej nikt nie przyszedł z pomocą. (…) Grube kamienne mury i zabarykadowane drzwi tłumiły wołanie dziewczyny, więc nikt nie mógł jej usłyszeć ani na zewnątrz zamku, ani tym bardziej w pobliskiej osadzie, gdzie o tej porze roku ludzie spędzali większość czasu w swych domostwach, chroniąc się przed mrozem.
„Pochylił się, by rozwiązać buty”
Nie dbając o uciszenie ofiary – jakby byli pewni, że nikt nie przyjdzie jej z pomocą – mężczyźni zaczęli wlec Marguerite w stronę schodów. Ofiara złapała się ciężkiej drewnianej ławy i usiłowała stawić im opór. Napastnicy chwycili ją jednak za ramiona i zmusili do rozluźnienia uchwytu.
Gdy ciągnęli dziewczynę w stronę schodów, udało jej się na moment wyrwać z ich rąk i rzucić na twardą kamienną posadzkę. Leżąc na podłodze, przysięgała, że opowie mężowi o czynie, jakiego się dopuścili, a on i jego przyjaciele ją pomszczą. Mimo tych ostrzeżeń Le Gris brutalnie szarpnął ją za ramiona i postawił na nogi, Louvel zaś objął od tyłu w talii.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Potem mężczyźni zmusili krzyczącą i próbującą się uwolnić panią de Carrouges do pokonania kamiennych schodów. Kiedy w końcu zaciągnęli młodą kobietę na górę, Louvel pomógł swojemu panu wepchnąć ją do najbliższej komnaty. Następnie zamknął drzwi, zostawiając giermka sam na sam z ofiarą.
Le Gris pochylił się, by rozwiązać buty, a Marguerite, odzyskawszy na chwilę wolność, podbiegła do okna i wołając o pomoc, gorączkowo próbowała je otworzyć. Napastnik rzucił się, by ją powstrzymać. Dziewczyna pognała do drzwi na drugim krańcu pokoju z nadzieją, że uda jej się zabarykadować w sąsiedniej komnacie.
Reklama
Wtedy Le Gris kilkoma skokami przemierzył pokój, okrążył łoże i odciął jej drogę ucieczki. Złapawszy Marguerite za ramiona, pchnął ją w stronę łóżka, po czym brutalnie na nie rzucił. Przycisnął jej twarz do narzuty i jedną potężną dłonią trzymając kobietę za kark, drugą kontynuował zdejmowanie butów. Następnie poluzował pas i ściągnął nogawice.
„Złapał dziewczynę za jedną nogę i jedną rękę…”
Marguerite wymachiwała rękami i wierzgała nogami, dopóki Le Gris nie ścisnął jej szyi tak mocno, że tracąc oddech, pomyślała, iż brutal złamie jej kark.
Pochylając się nad łóżkiem, Le Gris zerwał z niej płaszcz i suknię. Kiedy jednak puścił szyję dziewczyny, a ta poczuła na sobie ciężar jego ciała, zaczęła się szarpać tak gwałtownie, że nie był w stanie jej utrzymać. Krzycząc i klnąc, że w życiu nie widział równie silnej kobiety, zawołał wspólnika.
‒ Louvel! Drzwi się otworzyły i do komnaty wbiegł służący. Złapał dziewczynę za jedną nogę i jedną rękę, Le Gris zaś przytrzymał dwie pozostałe kończyny i wspólnie przydusili ją twarzą do łoża. Marguerite wycieńczona zaciekłą walką poczuła, że siły ją opuszczają.
Mężczyźni związali szamoczącą się ofiarę sznurem lub podartymi ubraniami, które znaleźli w pokoju albo przynieśli ze sobą. Młoda kobieta nawet przywiązana do łóżka nie przestawała szlochać i wzywać pomocy, napastnik wyjął więc skórzaną czapkę i brutalnie wcisnął ją w usta dziewczyny, by ją uciszyć.
Skrępowana i zakneblowana Marguerite poczuła, że ma trudności z oddychaniem. Wykończona długotrwałą walką z oprawcami i niemal pozbawiona powietrza dziewczyna słabła z każdą chwilą. Wkrótce poczuła, że się dusi. Podczas gdy Louvel stał obok, Le Gris gwałcił związaną ofiarę, która ze wszystkich sił stawiała opór, gdyż „ogarnęła go żądza wbrew jej woli”.
„Nadal leżała, łkając i przyciskając do ciała poszarpane ubranie”
Skończywszy, Le Gris rozkazał służącemu uwolnić dziewczynę. Louvel, który przez cały czas pozostawał w komnacie, podszedł do łoża i uwolnił Marguerite, uważnie zbierając kawałki sznura lub tkaniny, którymi została skrępowana.
Reklama
Kobieta nadal leżała, łkając i przyciskając do ciała poszarpane ubranie. Kiedy Le Gris zapiął pas i zawiązał buty, podszedł do łoża, by wziąć leżącą tam, jeszcze ciepłą i wilgotną czapkę. Giermek strzepnął nakrycie głowy, a potem, patrząc z góry na dziewczynę, rzekł:
‒ Pani, jeśli komuś powiesz o tym, co się tu wydarzyło, okryjesz się hańbą. Zaryzykujesz życie, jeśli twój mąż się o tym dowie. Nic nikomu nie mów, a ja też dochowam tajemnicy.
Marguerite bez słowa spuściła oczy. Wreszcie, pod dłuższej ciszy, odparła zdławionym głosem:
‒ Będę milczała.
Przez twarz giermka przebiegł cień ulgi. Dziewczyna podniosła wzrok i spojrzała z wściekłością na Le Grisa.
‒ Ale nie tak długo, jak byś tego chciał – dodała gorzko. Mężczyzna spiorunował ją wzrokiem.
„Panie, czy mam ją spoliczkować, żeby sobie dobrze zapamiętała?”
‒ Nie pogrywaj ze mną, Marguerite. Jesteś tu sama, a ja mam świadka, który przysięgnie, że byłem w innym miejscu. Możesz być pewna, iż zatrę za sobą wszelkie ślady. Giermek sięgnął po sakiewkę u pasa, która delikatnie zabrzęczała w jego dłoni.
Reklama
‒ Masz – powiedział, rzucając na łoże mieszek z monetami. Zdumiona dziewczyna spojrzała na niego załzawionymi oczami.
‒ Nie chcę twoich pieniędzy! – krzyknęła. ‒ Chcę sprawiedliwości. I ją dostanę! – Chwyciła sakiewkę i cisnęła ją w stronę Le Grisa, ta zaś upadła koło jego nóg. Mężczyzna nic nie odpowiedział. Podniósł trzos i wcisnął go za pas, po czym zaczął wkładać rękawice. Wtedy odezwał się Louvel:
‒ Panie, czy mam ją spoliczkować, żeby sobie dobrze zapamiętała, co jej powiedziałeś?
Le Gris odwrócił się i bez ostrzeżenia uderzył go w twarz ciężką skórzaną rękawicą. Z rany polała się krew, a oniemiały Louvel stał, trzymając się za policzek.
‒ Nie waż się jej dotknąć – burknął Jacques Le Gris. Następnie bez słowa podszedł do drzwi, gwałtownie je otworzył i opuścił komnatę.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Erica Jagera pt. Ostatni pojedynek. Zbrodnia, skandal i sąd boży w średniowiecznej Francji (przeł. Jakub Jedliński, Wydawnictwo Marginesy 2022).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.