Bunt na pokładzie brytyjskiego okrętu HMS „Bounty” przeszedł do legendy. Kapitan jednostki William Bligh wykazywał się narastającym sadyzmem, nie tylko wobec rdzennej ludności odwiedzanych wysp, ale też własnych załogantów. Pomocnik nawigatora Fletcher Christian wreszcie nie wytrzymał. Okrutnie zelżony zawiązał spisek i postanowił pozbyć się dowódcy.
Był 27 kwietnia 1789 roku. Przez ostatnich kilka dni pogoda była dość nijaka, z lekkim wschodnim wiatrem i ciężkimi chmurami.
Reklama
Po opuszczeniu wyspy Anamooka „Bounty” skierował się na północ w kierunku Tofua, najbardziej wysuniętej na północny zachód z Wysp Przyjaznych [na Pacyfiku, ponad 3000 kilometrów na wschód od wybrzeży Australii].
Nocą powietrze stawało się tak lekkie i nieruchome, że statek praktycznie nie posuwał się naprzód. Daleko na zachodzie widać było erupcję strzelającego płomieniami wulkanu na Tofua i kolumnę dymu wznoszącego się ku niebu – widowisko, które z zachwytem podziwiała cała załoga.
„Panie Young, ile orzechów pan kupił?”
Cisza morska utrzymała się do rana, kiedy pojawił się [dowóca okrętu William] Bligh, aby przejść się wokół nadbudówki, po czym, uważnie przyglądając się złożonym między działami kokosom, posłał po [nawigatora Johna] Fryera.
„Panie Fryer” – zaczął Bligh, według samego Fryera – „nie sądzi pan, że orzechów kokosowych jest mniej niż ostatniej nocy?” „Powiedziałem mu” – stwierdził Fryer – „że nie leżą tak wysoko, jak wczoraj, ponieważ kazałem je ułożyć w rzędach, ale” – dodał dyplomatycznie – „ludzie mogli je strącić pod pokład… chodząc po nich w nocy”. Bligh był jednak innego zdania. „Powiedział, że było inaczej i zostały one zabrane oraz że się dowie, kto to zrobił”.
Reklama
Churchill, zbrojmistrz (…), otrzymał rozkaz wyniesienia wszystkich kokosów spod pokładu. „Wszystkich”, powtórzył kilkukrotnie.
Jeden po drugim, Bligh zwracał się do swoich oficerów. „Panie Young, ile orzechów pan kupił?” „Tyle, sir”. „A ile pan zjadł?” Young nie wiedział, ale można było to ustalić, licząc, ile pozostało.
[Pomocnik bosmana James] Morrison sugeruje, że przesłuchanie dotyczyło tylko oficerów, podczas gdy Fryer wyraźnie stwierdza, że „wówczas wezwano wszystkich pozostałych dżentelmenów, a także pozostałych ludzi”.„Do diabła, łajdaku. Musiałeś mi je ukraść”
Fryer nie wspomina ani słowem o [pomocniku nawigatora] Fletcherze Christianie – w rzeczy samej, w jego opowieści pojawia się tylko Edward Young. Jednak w wersji [innego załoganta i pamiętnikarza Jamesa] Morrisona Christian pojawia się w pierwszym szeregu i samym centrum wydarzeń. Dowódca, według Morrisona:
(…) wypytywał każdego oficera o liczbę kokosów, którą zakupili, a podchodząc do pana Christiana, zapytał także jego. Pan Christian odparł: „Nie wiem, sir, ale chyba nie oznacza to, że uważa mnie pan za winnego kradzieży tych pańskich”.
Pan Bligh odpowiedział: „Tak uważam, do diabła, łajdaku. Musiałeś mi je ukraść albo wiedziałbyś o nich więcej. Niech was diabli, łajdacy, wszyscy jesteście takimi samymi złodziejami i kombinujecie z marynarzami, aby mnie okraść. Przypuszczam, że jako następny ukradniecie mój pochrzyn [jadalne pnącza], ale zgnębię was za to, dranie, sprawię, że połowa z was wyskoczy za burtę, zanim przejdziecie przez cieśninę Endeavour”.
Reklama
Fryer streścił całą przemowę następująco: „Zajmę się tobą dla własnego dobra – ale kiedy przeprowadzę was przez cieśninę, wszyscy pójdziecie do piekła”.
Według relacji Fryera Bligh zakończył ową rozprawę, stwierdzając, że „wszystkim, którym pozwolił na półtora funta pochrzynu, czyli więcej, niż wynosi ich przydział, zamieni je na trzy czwarte funta, gdy się tylko dowie, kto zabrał orzechy”. (…)
Morrison stwierdza jednak, że owa kończąca przemowę Bligha groźba brzmiała nieco inaczej. „Zatrzymaj tym złoczyńcom grog i daj im jutro tylko pół funta pochrzynu” – Bligh miał podobno rozkazać swojemu sekretarzowi Johnowi Samuelowi. „A jeśli dalej będą kraść, zmniejsz go do ćwierci”.
Zaproszenie na obiad
Bligh zszedł pod pokład, a „oficerowie zebrali się razem i słyszano, jak bardzo szemrali na takie traktowanie, a wśród reszty załogi mówiło się, że pochrzyn będzie skonfiskowany jako następny”. (…)
Reklama
Wszystkie relacje zgadzają się, że po tym wybuchu Bligh spokojnie wrócił do swoich spraw (…). Po wszystkim ponownie wrócił też do zwyczaju zapraszania Christiana na obiad, tak jak czynił co trzeci wieczór podczas całej podróży. Ten jednak odmówił, wysyłając wiadomość, że jest niedysponowany. (…)
Późnym popołudniem owego nieprzyjemnego dnia Bligh skierował „Bounty” na zachód, planując przepłynąć na południe od Tofua, dzięki czemu statek znalazłby się na kursie wiodącym do cieśniny Endeavour.
Był to decydujący etap podróży powrotnej do domu, ponieważ zawrócenie z jakiegokolwiek powodu oznaczałoby konieczność płynięcia pod wiatr, który teraz dął ze wschodu. Wieczór minął bez incydentów, a jeśli Bligh nie zdawał sobie sprawy, że w umyśle Christiana przekroczona została jakaś mroczna i krytyczna granica, wygląda na to, że także inni nie mieli o tym pojęcia.
„Na pokładzie panuje spokój”
John Fryer, pełniący pierwszą nocną wachtę, od dwudziestej do północy, z przyjemnością zauważył, że około dwudziestej drugiej pogoda wyraźnie się poprawiła. Mniej więcej godzinę później na pokład wyszedł Bligh. Jak miał w zwyczaju, zamierzał przekazać Fryerowi rozkazy na noc.
„Przy tej okazji porozmawialiśmy o warunkach” – zanotował Fryer. Zerwała się przyjemna bryza, zwiastując lepsze warunki do żeglugi niż te, które panowały od kilku dni. Obaj mężczyźni stali obok siebie, przyglądając się wzburzonej tej nocy wodzie oraz obserwując księżyc w nowiu, który, jak zauważył Fryer, mógł oznaczać, że uda im się dotrzeć do brzegów Nowej Holandii.
„Tak, panie Fryer – odparł Bligh – to będzie dla nas wielkie szczęście”. Niedługo później kapitan pożegnał się i zszedł pod pokład. O północy Fryera zastąpił William Peckover, który, według Fryera, „miał bardzo przyjemną wachtę”. „Na pokładzie panuje spokój” – zanotował Fryer.
Reklama
Cztery godziny później, o czwartej nad ranem, Peckovera zastąpił z kolei Fletcher Christian. W tym momencie „Bounty” znajdował się około 10 mil na południe od Tofua.
Nieprzyjemne przebudzenie
Pożegnawszy się z Fryerem, Bligh udał się do swojej małej, pozbawionej okien kajuty. Być może po drodze zajrzał do szkółki, aby popodziwiać równe szeregi kwitnących roślin oraz ujmujący kilwater swojego statku widoczny przez wielkie okno kabiny.
Jak miał w zwyczaju, Bligh zostawił drzwi otwarte i odblokowane, aby w razie potrzeby być natychmiast dostępnym. Zasnął zapewne około północy. Obudził się pięć godzin później, o świcie, czując na sobie ciężar gniotących go rąk.
Otrząsnąwszy się ze snu, ze zdumieniem ujrzał stojących obok niego Fletchera Christiana, Charlesa Churchilla, Johna Millsa, pomocnika kanoniera, oraz Thomasa Burketta, marynarza, wszystkich z bronią w ręku.
Reklama
Bligh został brutalnie ściągnięty z łóżka i związano mu ręce na plecach. „To jest zamach!” – wrzasnął dowódca na cały głos, kiedy pchano go po schodach w koszuli nocnej, obok innych marynarzy, również z bronią, stojących pod drzwiami jego kabiny.
Na pokładzie panował niesamowity rozgardiasz, słychać było głosy ludzi, którzy krzyczeli, szydzili, wydawali rozkazy, podjudzali. Christian nawoływał, aby opuszczono łódź – wybrano najpierw jedną, ale później zdecydowano się na drugą. Jakieś dwie godziny później na wodzie unosił się już duży barkas…
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Caroline Alexander pt. Bunt na Bounty. Historia prawdziwa (Wydawnictwo Poznańskie 2022).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.