Najsłynniejszą wojowniczką średniowiecznej Europy była bez wątpienia Joanna d’Arc. Jej dokonania jednak kompletnie bledną przy wyczynach żyjącej na przełomie XII i XIII wieku w Japonii Tomoe Gozen. Słynna onna-bugeisha, czyli żeńska odpowiedniczka samuraja, siała postrach na polach bitew.
Podczas niedawnych wykopalisk archeologicznych w Japonii odkryto, że około jedna trzecia ciał szesnastowiecznych samurajów poległych na polu bitwy należała do kobiet.
Reklama
Mamy zatem wiele przykładów heroicznych japońskich wojowniczek do scharakteryzowania, o ile nie należycie do tych, którzy ze wszystkich sił próbują wymazać je z historii.
Kim były onna-bugeisha?
Najsłynniejszą z nich wszystkich była Tomoe Gozen. Należała do onna-bugeisha, żeńskich odpowiedniczek samurajów.
Onna-bugeisha powołano około 200 roku z takim zamiarem, by wysłać je śladami cesarzowej Jingū, która według legendy poprowadziła zwycięski najazd na Koreę, będąc w ciąży. Onna-bugeisha zwykle działały w charakterze oddziału obronnego w czasach, kiedy „bitwy często przybierały formę oblężeń, podczas których cała rodzina walczyła o obronę zamku”.
Były szkolone w sztukach walki, zwłaszcza nożem i bronią drzewcową zwaną naginata, na wypadek gdyby musiały bronić swoich domów czy swojego honoru. Rzadko ruszały do ataku, a kobiety przypuszczające ofensywę zwano onna-musha.
Reklama
Według Heike monogatari (Opowieści o rodzie Taira) Tomoe Gozen cieszyła się nie tylko niezwykłą urodą, ale:
(…) była też wyjątkowo silną łuczniczką i szermierką. Wojowniczką wartą tysiąca, gotową stawić czoła demonowi albo bogu, konno lub pieszo. Z niezwykłym talentem dosiadała nieujeżdżonych koni; bez szwanku zjeżdżała z niebezpiecznych zboczy.
Nic dziwnego, że jej kochanek, lord Kiso no Yoshinaka, uczynił ją głównodowodzącą.
Zawsze, gdy zbliżała się bitwa, Yoshinaka posyłał ją jako pierwszą kapitankę, odzianą w mocną zbroję, wielkich rozmiarów miecz i potężny łuk, a ona dokonywała więcej odważnych czynów niż jakikolwiek inny jego wojownik.
Reklama
Ostatnia bitwa
Jej bohaterskie czyny uzasadniały pokładaną w niej przez Yoshinakę wiarę. W 1181 roku w trakcie bitwy pod Yokotagawarą skróciła o głowę siedmiu dosiadających koni przeciwników. W 1183 roku poprowadziła tysiąc wojowników do zwycięstwa.
Opowieści o jej chwale zakończyły się w 1184 roku po bitwie pod Awazu. Yoshinaka walczył przeciwko swemu kuzynowi Yoritomo Minamoto. Ten jeden raz Tomoe i jej wojsko – siły liczące trzystu wojowników w starciu z sześciotysięczną armią – nie wyszły ze starcia zwycięsko.
W końcu, gdy przy życiu zostało tylko pięcioro (oczywiście Tomoe była jedną z nich), Yoshinaka powiedział do niej:
Jesteś kobietą, więc uciekaj; idź, gdzie pragniesz. Ja zamierzam umrzeć w boju lub zabić się, jeśli zostanę raniony. Byłoby to niewłaściwe, aby ludzie mogli powiedzieć: „Lord Kiso zatrzymał kobietę u swego boku podczas ostatniej bitwy”.
Reklama
„Ach! Gdybym tylko znalazła godnego przeciwnika!
Tomoe ani myślała o zrejterowaniu. Westchnęła, po czym smutno stwierdziła: „Ach! Gdybym tylko znalazła godnego przeciwnika! Stoczyłabym ostatnią bitwę na oczach mego pana”.
Gdy tylko złożyła tę deklarację, nadjechało trzydziestu jeźdźców pod wodzą nieustraszonego Hondy no Moroshige z Musashi. Ruszyła konno ku niemu, chwyciła go i złamała mu kark. Następnie odcięła mu głowę – było to kolejne z wielu trofeów.
Dopiero potem odjechała w stronę zachodzącego słońca lub, jak mniemam, wschodzącego słońca, ponieważ w Opowieści o rodzie Taira czytamy, że znika na „wschodzie”. Choć Tomoe była gotowa rzucić się na śmierć, przeżyła jeszcze długie lata.
Krążą legendy o tym, że została nałożnicą (aby urodzić silnych synów), według innych zaś popełniła samobójstwo. Ostatnie przejaskrawione źródło dowodzi, że została zakonnicą i dożyła dziewięćdziesięciu lat. Pamięć o niej przetrwała o wiele dłużej.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Jennifer Wright pt. I że ci (nie) odpuszczę. Najbardziej mordercze kobiety w historii. Książka ukazała się w Polsce nakładem Wydawnictwa Poznańskiego. Tłumaczenie Monika Skowron.