Pod względem zabudowy Wawel był w XI stuleciu miejscem wyjątkowym – nie tylko w skali Polski, ale też całej Europy Środkowej. W regionie nie było grodu czy miasta, gdzie w tym wczesnym okresie wzniesiono by równie wiele kamiennych budowli. Na krakowskim wzgórzu archeolodzy natrafili jak dotąd na ślady aż kilkunastu konstrukcji z najwcześniejszego okresu. Do najciekawszych i najbardziej tajemniczych z nich należą dwie niemal tysiącletnie rotundy.
Na Wawelu natrafiono nie tylko na największe nagromadzenie kamiennych budowli z czasów narodzin państwa polskiego, ale też na największą liczbę przedromańskich kościołów. Nie stały one w jednej części wzgórza. Jak podkreśla profesor Dariusz A. Sikorski, na relikty świątyń badacze natykają się „w różnych, czasami najmniej spodziewanych punktach”.
Reklama
Rotunda NMP na Wawelu. Losy i pozostałości budowli
Obok obecnej bramy górnej, prowadzącej na dziedziniec pałacu, konkretnie zaś w miejscu tak zwanych Kuchni Królewskich, w epoce pierwszych Piastów wznosiła się jedna z najbardziej tajemniczych budowli krakowskiego grodu, jeśli nie całego kraju.
Badacze wiążą z nią albo wezwanie Najświętszej Marii Panny, albo Świętych Feliksa i Adaukta. Jest to kościół na planie koła – rotunda. I w przeciwieństwie do całej reszty zabudowy przedromańskiego Wawelu jest to też miejsce, które można zobaczyć na własne oczy.
Świątynia ostatecznie straciła swoją funkcję na przełomie średniowiecza i czasów nowożytnych. Nie zniszczono jej jednak. W XVI wieku stanowiła skład sreber. Dopiero w stuleciu XVIII górną część rotundy wraz ze sklepieniem zburzono i przebudowano.
Dzieła destrukcji dopełnili Austriacy wkrótce po rozbiorach. W 1806 roku zdekonstruowano resztę dawnego kościółka. Nowi włodarze wawelskiego wzgórza nie byli przynajmniej zbyt dokładni. Przed zniszczeniem uchowała się podziemna część rotundy. Gdy odkryto ją ponownie w pierwszych latach XX wieku, początkowo wydawało się, że to… pozostałość starego pieca piekarskiego.
Reklama
Propozycja nie była wcale tak absurdalna, jak można by sądzić. Wymiary budynku nie budziły oczywistych skojarzeń z kościołem. Do naszych czasów dotrwały mury rotundy sięgające wysokości niemal 7 metrów, licząc od posadzki, wraz z oryginalnym otworem okiennym.
Jedyna taka budowla. Jak wyglądała rotunda NMP i dlaczego ją wzniesiono?
Pierwotnie centralna część świątyni miała niespełna 5 metrów średnicy. To mniej niż jakakolwiek inna znana polska rotunda z tej epoki. Do kolistej nawy głównej przylegały cztery półokrągłe przybudówki, absydy, razem tworząc plan zbliżony do równoramiennego krzyża.
Na ziemiach państwa Piastów nie natrafiono na żaden kościół przedromański o takiej formie. Także za granicą podobne konstrukcje były więcej niż rzadkie. Zdaniem profesor Klaudii Stali najbliższą analogię można odnaleźć dopiero we francuskim Avolsheim. A jeśli nie tam, to w samym Rzymie albo w Ziemi Świętej.
Specjalistka z Politechniki Krakowskiej twierdzi, że wawelscy budowniczowie musieli inspirować się wzorcami antycznymi. A fakt, że stworzyli budynek tak nietypowy, jest dla niej kolejnym z wielu dowodów „wyjątkowej pozycji Wawelu w dobie wczesnego średniowiecza”.
Reklama
Tajemnicza funkcja. Do czego służyła zagadkowa świątynia?
Tajemnicą nadal pozostaje dokładny wygląd świątyni. Badacze spierają się także co do jej funkcji. Twierdzi się, że już pierwotnie rotunda była zagłębiona w ziemi – ustawiono ją bez fundamentów, bezpośrednio na wawelskiej skale. Na dolnej kondygnacji mogło znajdować się mauzoleum. Wyżej, na piętrze połączonym drewnianą klatką schodową, umieszczono sam kościół. Wejście do niego mogło znajdować się nawet kilka metrów ponad powierzchnią gruntu.
Według jednej z teorii rotundę Najświętszej Marii Panny wzniesiono nie jako zwyczajne miejsce kultu, ale skarbiec świętych relikwii przechowywanych na wzgórzu.
Pozostaje jeszcze zagadka daty budowy. Przynajmniej ona jest chyba bliska rozwiązania. Według niedawnych analiz – którym poddano drobiny drewna i skorupkę jajka umieszczoną w zaprawie murarskiej – ciasny kościółek wzniesiono po roku 1030.
Rotunda „B” na Wawelu
Bliżej południowych stoków wzgórza stanęła kolejna rotunda płytkowa, tym razem z dwiema, a nie czterema, półkolistymi przybudówkami. Ją również datuje się na czasy pierwszych Piastów: zapewne Bolesława Chrobrego lub Mieszka II Lamberta. Wezwanie kościoła budzi poważne wątpliwości, zwykle mówi się więc o nim rotunda „B”.
Reklama
Tajemniczy budynek zachował się tylko w paru drobnych, podziemnych fragmentach. W jego obrębie natrafiono na niezwykle okazały grobowiec, obudowany kamieniem i nakryty płytą, na której zostało umieszczone symboliczne wyobrażenie Drzewa Życia. W całej Polsce nie ma drugiej tak starej płaskorzeźby, odkrytej w oryginalnym miejscu.
Pierwszy taki grobowiec w Polsce
Z najnowszych badań wynika, że grobowiec zamknięto, jeszcze zanim rozpoczęła się budowa świątyni, a przynajmniej wchodzącej w jej skład krypty.
Zmarły musiał być postacią niezwykle ważną, jeśli otrzymał nie tylko zdobiony sarkofag, ale też własne, kamienne mauzoleum. Dla porównania na wzgórzu zamkowym w Pradze z podobną pompą pochowano księcia Wacława: świętego patrona kraju, zamordowanego przez żądnego władzy Bolesława Okrutnego.
Nic dziwnego, że szkielet wydobyty z grobowca w rotundzie „B” szybko został oddany w ręce antropologów z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Chciano określić wiek, wzrost i cechy fizyczne mężczyzny, który zasłużył na tak niezwykłe potraktowanie.
Reklama
Po pierwsze, okazało się, że wbrew oczekiwaniom historyków… wcale nie był to mężczyzna. W krypcie kościoła pochowano dorosłą kobietę. Była jak na swoje czasy wysoka (około 165 centymetrów), miała delikatną, smukłą budowę ciała i zdrowe zęby, bez żadnych śladów próchnicy. Zmarła z nieznanych przyczyn w wieku mniej więcej 35 lat.
Jej tożsamość pozostaje całkowitą zagadką. Nie wiadomo o żadnej polskiej księżnej, królowej czy dynastce tej epoki, która odeszła tak młodo i mogła zostać pochowana na krakowskim wzgórzu.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.