Szacuje się, że otoczenie ostatnich Jagiellonów liczyło stale od kilkuset do nawet tysiąca osób. Przytłaczająca większość dworzan i służby przebywała jednak na obszarze monarszej rezydencji wyłącznie za dnia. Co działo się na XVI-wiecznym Wawelu po zapadnięciu zmroku?
Fakt, że od dworzan oczekiwano co do zasady tylko pracy dziennej pomaga zrozumieć rozplanowanie pałacu wawelskiego, z licznymi, niezwykle przestronnymi sieniami, poprzedzającymi lub rozdzielającymi różne apartamenty.
Reklama
Wielkie sale były potrzebne, aby codziennie pomieścić setki szlachetnie urodzonych członków otoczenia króla, królowej i ich dzieci.
Przy Zygmuncie Starym przebywali przecież nie tylko pokojowcy, paziowie czy odźwierni, ale też na przykład sekretarze (zatrudniano ich jednocześnie kilku), a ponadto pełno osób pełniących funkcje ceremonialne albo po prostu dodających blichtru pałacowi samą swą obecnością.
Zapomniane mieszkania na Wawelu
Tylko garstka dworzan, zwłaszcza wysokich urzędników, miała na obszarze zamku górnego swoje izby mieszkalne lub pełne apartamenty.
Przykładowo zaraz obok sypialni królewskiej znajdowało się dwupokojowe lokum podkomorzego. Był to człowiek odpowiedzialny za nadzór nad miejscem nocnego odpoczynku monarchy, nad jego garderobą oraz nad właściwą pracą łożnych oraz pokojowców, którzy służyli w apartamencie władcy.
Reklama
Na parterze pałacu swoje mieszkania mieli z kolei wielkorządca i podrządca (odpowiedzialni za nadzór nad zamkiem i innymi posiadłościami monarszymi w regionie), a także podskarbi nadworny (wypłacający pensje dworzanom i opiekujący się prywatną szkatułą króla).
Tajemnicza wanna
Obok nich istnieli też jednak inni ludzie potrzebni tak często, że zadbano, aby nocowali bezpośrednio przy domu króla i królowej. Wiadomo na przykład, że Bona Sforza kazała wystawić obok budynku łaźni mały drewniany domek dla swojej praczki Antoniny Rożkowej.
Do dzisiaj na dziedzińczyku przy katedrze (nazywanym dziedzińcem Batorego) stoi tajemnicza kamienna wanna, o niewątpliwie nowożytnej genezie. Na pewno nie nadawała się do celów kąpielowych.
Według jednej teorii to pozostałość po przepompowni, pozwalającej kierować wodę z nowożytnego rurociągu na strych Wawelu, gdzie przetrzymywano ją w wielkich kadziach, na wypadek pożaru. Bardziej przekonująco brzmi wersja, w myśl której balii używano do prania ubrań monarchini i panien fraucymeru.
Okienko klucznika
Na obszarze rezydencji, choć poza gmachami reprezentacyjnymi, mieszkał także klucznik zamkowy.
Jego niewielki lokal umieszczono w budynku starostwa (na którego miejscu obecnie znajdują się tak zwane Kuchnie Królewskie, w formie z czasów II wojny światowej).
Reklama
Dzisiaj o lokum klucznika przypomina małe okno, wykute, dość nieforemnie, w filarze zamykającym zachodnie skrzydło pałacu. Otwór oświetlał komorę przylegającą do sypialni tego służącego. Głębiej znajdowało się ponadto bezpośrednie przejście z pokoju mieszkalnego do sieni bramnej.
Część służby pałacowej dyżurowała nocą, dbając o ogrzewanie, oświetlenie albo nagłe zachcianki członków dynastii i innych uprzywilejowanych lokatorów Wawelu. Nocną wartę pełnili poza tym niektórzy odźwierni.
Drzemka na skrzyni
Wielu dworzan – łącznie pewnie kilkudziesięciu – nocowało też w salach pałacowych, tak by można ich było łatwo wezwać i by pozostawali dostępni zarówno wczesnym rankiem, jak i wieczorem, gdy najjaśniejsi państwo udawali się na spoczynek. Do spania służyły im ławy i skrzynie.
Czujność po zachodzie słońca zachowywali oczywiście wartownicy. Wawel w każdej epoce miał swoją straż zamkową. Zygmunt Stary powołał jednak także nową formację, swoistą gwardię przyboczną monarchy.
Reklama
Oddział liczył około trzydziestu, czterdziestu mężczyzn. Wszyscy byli jednolicie umundurowani, nosili specjalne płaszcze, a na głowach birety. Za uzbrojenie służyły im halabardy, dlatego nazywano ich halabardnikami. W czasach Stefana Batorego rozpowszechni się również miano drabantów, zaczerpnięte z języka niemieckiego.
Jak wyjaśnia Marek Ferenc, „obowiązkiem drabantów było stałe towarzyszenie królowi”, za dnia i nocą. Zapewniali mu bezpieczeństwo, a do tego „przydawali okazałości i splendoru otoczeniu monarszemu”.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.