Rodzina Karoliny Mariampolskiej została deportowana na Syberię w lutym 1940 roku. Przyszła żona ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego oraz jej najbliżsi trafili do niewielkiej osady w Republice Komi. Rodzice oraz brat dziewięciolatki zostali skierowani do wyrębu tajgi. Właśnie podczas pracy w lesie jej ojciec zwierzył się innemu Polakowi, jak jego zdaniem potoczą się dalsze losy wojny. Już następnego dnia przyszło po niego NKWD.
Pewnego dnia Franciszek Mariampolski przysiadł na świeżo ściętej sośnie, aby odpocząć po ogromnym wysiłku. Obok siadł kolega, z którym pracował. Znali się bardzo dobrze, bo w Stanisławowie mieszkali ze sobą po sąsiedzku.
Reklama
„Moim zdaniem Rosja nie nacieszy się długo wolnością”
Od słowa do słowa dawali upust ogromnej tęsknocie za krajem. Próbując zrozumieć swoje położenie, zastanawiali się, czy jest szansa na powrót do kraju. Franciszek powołał się na przeczytaną przed paru laty książkę niemieckiego sojusznika Rosji Adolfa Hitlera pod tytułem Mein Kampf, w której Hitler opisał podstawy swoich antysemickich i narodowosocjalistycznych teorii.
Jego zdaniem Niemcy powinni zdobywać przestrzeń życiową przede wszystkim na wschodzie Europy, a tam, gdzie mieszka choćby jeden Niemiec, Rzesza Niemiecka ma pełne prawo wtargnąć zbrojnie, żeby go chronić. Inteligentny Franciszek, poznawszy idee niemieckiego przywódcy, przejrzał jego zamiary i głośno wyraził swoją opinię:
– Moim zdaniem Rosja nie nacieszy się długo wolnością, bo Niemcy wkrótce na nią napadną.
Reklama
Antysowiecka propaganda
I wtedy stało się. Zaraz na drugi dzień z rana enkawudziści zaaresztowali ojca Karoliny, zarzucając mu głoszenie antysowieckiej propagandy. Mariampolskiego zabrano do więzienia. Zrozpaczeni matka i Józek musieli iść do pracy, zostawiając zapłakaną Karolinę samą.
Dziewczynka nie rozumiała, dlaczego zabrali jej tatusia, przecież tak ciężko pracował. Rodzina bardzo martwiła się o ojca. Nie było wiadomo, co się z nim dzieje. Na szczęście okazało się później, że Franciszek nie był bity ani męczony, za to bez przerwy go przesłuchiwano.
Podczas jednego z takich przesłuchań dowiedział się z wielką przykrością, że to kolega, Polak, po pamiętnej rozmowie w lesie pobiegł natychmiast z donosem do NKWD, skazując tym samym rodaka i wieloletniego sąsiada na poważne kłopoty.
Karolina chodziła codziennie pod więzienie. Był to duży drewniany dom, wsparty na masywnych sosnowych słupach. Dziewczynka wystawała godzinami pod budynkiem, wołając ojca, ale nigdy nie było odzewu.
Reklama
W końcu postanowiła napisać do taty list. Zapewniła w nim ojca, że bardzo go kocha, powiadomiła, że wszyscy są zdrowi, tylko mama i Józef ciężko pracują, dłużej niż na jedną zmianę, żeby dostać więcej chleba.
„Tatusia twojego tu już nie ma”
List opatrzony nazwiskiem taty wręczyła komendantowi więzienia z gorącą prośbą, żeby przekazał go ojcu. Szczerze wierzyła, że przesyłka dotrze do rąk jej ukochanego taty, choć było to mało prawdopodobne. Ale list pisany przez dziecko z wielką tęsknotą i troską przeczytano jednak ojcu podczas przesłuchania.
Jeszcze przez jakiś czas Karolina chodziła pod więzienie i bezskutecznie nawoływała tatę, ale któregoś dnia odezwał się do niej strażnik:
– Dziewuszka idź, bo tatusia twojego tu już nie ma. Okazało się, że Franciszka Mariampolskiego wywieziono na ciężkie roboty do gułagu, po raz drugi rozdzielając rodzinę. Na jak długo tym razem?
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Iwony Walentynowicz pt. Karolina Kaczorowska. Pierwsza Dama Emigracji. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem wydawnictwa Bellona.