Szesnaste stulecie, nieprzypadkowo nazywane złotym wiekiem polskiej historii, także dla chłopów było okresem wyjątkowego dostatku. Typowi mieszkańcy polskich wiosek nie mogli oczywiście marzyć o zgromadzeniu większego majątku, ale przynajmniej nie przymierali permanentnie głodem. I byli w stanie trzymać w swojej zagrodzie niemały inwentarz żywy.
W „złotym” XVI wieku chłop pełnorolny, a więc gospodarz mający pod uprawą cały łan ziemi (ok. 17 hektarów), był właścicielem sporego zwierzyńca.
Reklama
Konie. Do pracy i wyjazdów
Badacze tematu, z profesorem Andrzejem Wyczańskim na czele, wyliczyli, że taki kmieć miał średnio dwa konie – wprawdzie nieprzydatne do orki przy użyciu ówczesnych pługów, ale za to zdolne szybko wykonywać inne prace.
Koń zaprzężony do wozu mógł też służyć do przewożenia zbiorów i do wyjazdów poza wieś.
Woły. Spokojne, posłuszne, masywne
Poza tym na jedną zagrodę przypadało przeciętnie siedem sztuk bydła, w tym od dwóch do czterech wołów roboczych (czyli byków, tyle że wykastrowanych, a przez to spokojniejszych, posłuszniejszych, chętniej jedzących i bardziej masywnych).
To one ciągnęły pług i pozwalały przygotować pola pod zasiewy. Bez wołów uprawa gruntu była na dobrą sprawę niemożliwa. Tylko najbiedniejsi gospodarze pozbywali się ostatnich sztuk bydła roboczego, co jednak pozostawiało ich na łasce majętniejszych sąsiadów.
Reklama
Krowy. Skarlałe, chude, niemal nie dające mleka
W oborze gospodarz trzymał jeszcze cielęta, jałówki, jedną lub dwie krowy mleczne. Nie były to łaciate, holenderskie krasule znane z dzisiejszych pastwisk.
W Polsce XVI i XVII wieku hodowano bydło czerwone – jego samice były skarlałe i dawały bardzo niewiele mleka. Najwyżej 800 litrów rocznie, a więc od ośmiu do dziewięciu razy mniej niż wynosi obecna średnia.
Dzikie świnie. Śmiertelne niebezpieczeństwo dawnych wsi
Poza tym typowy kmieć miał od sześciu do dziewięciu świń. Były to zwierzęta przypominające z wyglądu raczej dziki i wypasane w lasach, na żołędziach oraz bukwie.
Puszczane samopas często okazywały się niebezpieczne, atakowały ludzi, a nawet pożerały małe dzieci. Większość ubijano przed zimą, by nie musieć karmić ich paszą.
Reklama
Owce. Dużo powszechniejsze niż można by sądzić
Świnie były hodowane na mięso, ale też na kaloryczną słoninę. Z kolei owce trzymano na wełnę, pozwalającą szyć samodzielnie proste ubrania. Dostarczały poza tym mleka.
Dojenie ich uchodziło za rzecz zwyczajną, a jeden z poradników z epoki podawał nawet przelicznik „wydajności” mlecznej – jedna krowa miała się równać pod tym względem pięciu owcom.
Dla porównania w dzisiejszej Polsce mleka owczego niemal się nie wykorzystuje. Jego produkcja jest prawie 14 000 razy niższa niż krowiego.
W Wielkopolsce kmiecie często posiadali własne stadka liczące od kilku do kilkunastu owiec. Wszędzie natomiast, niezależnie od lokalnych warunków, gospodarze trzymali drób.
****
O tym jak wyglądało życie na polskiej wsi, czym naprawdę była pańszczyzna i jak chłopi nad Wisłą stali się niewolnikami przeczytacie w mojej książce pt. Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa (Wydawnictwo Poznańskie 2021). Do kupienia na Empik.com.