Jeszcze dobrze nie wysechł atrament na podpisanym 3 marca 1918 roku przez Niemcy i bolszewicką Rosję traktacie brzeskim, a Turcja rozpoczęła ofensywę na Zakaukaziu. Zgodnie z porozumieniem kończącym walki na froncie wschodnim, Stambułowi przypadały w udziale – do niedawna jeszcze rosyjskie – okręgi Karsu i Ardahanuo. Był to początek inwazji Turcji na terytorium Demokratycznej Republiki Armenii, której finał nastąpił jesienią 1920 roku. Przebieg bezwzględnego najazdu opisuje Stanisław Rek w książce Smyrna 1919-1922.
Republika Armenii, proklamowana 26 maja 1918 roku na terytorium dawnej rosyjskiej Armenii, powstała po rozpadzie krótkotrwałej Zakaukaskiej Demokratycznej Republiki Federacyjnej obejmującej także Gruzję i Azerbejdżan.
Reklama
Imperialistyczne zaślepienie Turcji
Od samego początku była państwem słabym, biednym, mozolnie tworzącym swe struktury państwowe i skonfliktowanym z sąsiadami. Spośród państw zakaukaskich w najgorszym położeniu, zagrażającym samemu biologicznemu przetrwaniu narodu, znalazła się właśnie Armenia.
Turcja już w 1918 roku skorzystała z postanowień traktatu brzeskiego (3 marca 1918) kończącego działania wojenne pomiędzy państwami centralnymi a bolszewicką Rosją. Oddawał on jej dawne rosyjskie okręgi Karsu i Ardahanu, zamieszkane w znacznej mierze przez Ormian. Turcy dążyli do ich trwałego przyłączenia mimo późniejszego sprzeciwu Rosji Sowieckiej.
Rozszerzenie terytorium Turcji osmańskiej, która podczas I wojny wyniszczyła świadomie większość własnych obywateli narodowości ormiańskiej, rokowało jak najgorzej dla Armenii. I rzeczywiście, mimo sprzeciwu potężnego sojusznika niemieckiego Turcja uderzyła zbrojnie na ziemie zakaukaskie, w tym również te, których – jak Gruzja i Azerbejdżan – żaden traktat im nie oddawał.
W ten sposób spełniał się sen młodoturków i całego ruchu nacjonalistycznego o utworzeniu imperium ludów tureckich – Turanu – złożonego poza właściwą Turcją przynajmniej z rosyjskiego i perskiego Azerbejdżanu. Los ziem armeńskich położonych między turecką Anatolią a równie tureckim Azerbejdżanem wydawał się przesądzony. A przecież triumwirat młodoturecki myślał także o podporządkowaniu Gruzji, Dagestanu i zakaspijskich obszarów rosyjskiej Azji Środkowej.
Ofensywa turecka z marca 1918 roku na ziemie osmańskie zajęte podczas właśnie zakończonej Wielkiej Wojny przez armię carską, a następnie na rosyjskie Zakaukazie, prowadzona była z wyjątkowym okrucieństwem. Gruzja i Armenia słusznie traktowały ją jako śmiertelne niebezpieczeństwo. Przywódcy chrześcijańskich republik zakaukaskich nie mieli najmniejszych wątpliwości co do charakteru zagrożenia. „Turcja jest straszna w swym imperialistycznym zaślepieniu, swym zapóźnieniu i bezwzględności” – zanotował mieńszewicki polityk gruziński Irakli Cereteli.
Traktat w Batumi
W wyniku ofensywy wiosennej tureckiej 3. Armii na Zakaukaziu Armenia mimo heroicznego oporu została zmuszona, podobnie jak dwaj pozostali członkowie dawnej Federacji Kaukaskiej, do zawarcia 4 czerwca 1918 roku traktatu z Turcją w Batumi, redukującego terytorium kraju do zaledwie 11 tysięcy km2. Na mocy wymuszonego traktatu granica przebiegała o 7 km od stolicy Armenii, Erywania, i 9 km od Eczmiadzynu, siedziby katolikosa, religijnego przywódcy kraju.
Reklama
Podobnie działania tureckiej Armii Wschodu w rosyjskim Azerbejdżanie skutkowały kolejnymi rzeziami bezbronnej ludności armeńskiej, w tym dzieci. Tylko po zdobyciu stolicy Azerbejdżanu, Baku, zamordowano wielką liczbę bezbronnych Ormian (szacunki podają od 9 do 35 tysięcy), co uwiecznił Stefan Żeromski w Przedwiośniu.
Postanowienia bezwzględnego traktatu w Batumi już jesienią 1918 roku w wyniku kapitulacji Turcji powędrowały do lamusa. Rosja zaraz po kapitulacji Niemiec wypowiedziała warunki traktatu brzeskiego. Uchodźcy ormiańscy, uciekający uprzednio w popłochu przed wyjątkowo krwawą pacyfikacją, zaczęli stopniowo wracać do siebie, czyli głównie do rejonu Karsu i Ardahanu. Pojawili się tu oficerowie wojsk brytyjskich, którzy obsadzali niekiedy niewielkimi załogami ważne punkty Zakaukazia.
Na spornych terenach, zwłaszcza w rejonie Karsu, dochodziło do starć pomiędzy ludnością ormiańską i muzułmańską, uzbrojoną przez wycofującą się armię turecką. Tymczasem w próżni politycznej powstałej po klęsce Rosji i Turcji osmańskiej w I wojnie światowej toczyły się wydarzenia, które miały przesądzić o kolejnych katastrofach Armenii i jej narodu. W wojnie domowej rosyjscy bolszewicy zyskali późnym latem 1920 roku całkowitą przewagę nad „białą” Armią Południowej Rosji dowodzoną przez generała Piotra Wrangla.
Zawiedzione nadzieje Ormian
Już wcześniej, zaraz po liście Mustafy Kemala do Lenina (27 kwietnia), siły bolszewickiej 11. Armii z pomocą miejscowych komunistów i tureckich oficerów służących w armii azerbejdżańskiej opanowały Baku i wkrótce resztę terytorium Azerbejdżanu. Zajęciu kolejnych republik zakaukaskich stanęła na przeszkodzie rozpoczęta 24 kwietnia polska ofensywa na Ukrainie, której sukcesy zmusiły bolszewików do wycofania się z inwazji na Gruzję.
Reklama
Do myśli o podboju Zakaukazia Sowieci powrócą w listopadzie 1920 roku – czyli po zawarciu rozejmu z Polską. Sytuację Armenii i Gruzji pogarszała niechęć Wielkiej Brytanii do angażowania się w skomplikowane i kosztowne sprawy Zakaukazia. O dalszym zaangażowaniu się militarnym Brytyjczyków nie było mowy po likwidacji Republiki Azerbejdżanu z jej bogatymi złożami ropy, w której wydobyciu kapitał Albionu miał aż sześćdziesięcioprocentowy udział.
Alianci dopiero w styczniu 1920 roku uznali de facto, lecz nie de iure Gruzję, Armenię i Azerbejdżan. Armenia została uznana za niepodległą de iure w momencie zawarcia traktatu w Sèvres. Był to moment jej największego triumfu, lecz zarazem i kresu złudzeń. Nadzieje rządzących Armenią dasznaków – partii o programie socjaldemokratycznym, opierały się na spodziewanej pomocy potężnych Stanów Zjednoczonych.
Liczono na przyjęcie przez rząd USA mandatu nad Armenią z ramienia Ligi Narodów i pomoc w odzyskaniu ziem armeńskich będących pod panowaniem tureckim. Jednak mimo misji generała Harborda, której celem było zbadanie problemów Armenii na miejscu, Stany Zjednoczone jeszcze przed upływem lata 1920 roku, gdy tylko Kongres sprzeciwił się uczestnictwu Ameryki w Lidze Narodów, przestały troszczyć się o Ormian. Nie zrealizowano również postanowień arbitrażu prezydenta USA w kwestii przebiegu granicy armeńsko-tureckiej.
Dogodny pretekst do wojny
Armenia była państwem niewielkim, obejmującym w 1920 roku najwyżej 2 miliony ludności. Składało się na nią 1,65 miliona Ormian (w tym 350 tysięcy uchodźców z Turcji) i ponad 300 tysięcy mniejszości narodowych – w znacznej mierze sprzyjających Turcji muzułmanów. Kraj przeżywał klęskę głodu i był skłócony o przebieg granic z Turcją, Azerbejdżanem i Gruzją. Z tą ostatnią stoczył nawet regularną wojnę. Brakowało broni, pieniędzy i sojuszników. Rząd armeński z trudem kontrolował obszar od 50 do 70 tysięcy km2 .
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Na początku czerwca Ormianie zajęli turecką miejscowość Olti, akt, który Kemal wykorzysta wkrótce jako dowód na agresywne zamiary Armenii. Natychmiast rozpoczęła się gra dyplomatyczna pomiędzy Rosją Sowiecką a Turcją Kemala. Przywódcy bolszewiccy dążyli do przechwycenia jak największej części terytorium Armenii, gdyż istnienie niepodległej republiki uważali jedynie za epizod. Wobec Kemala i ruchu narodowego nie mieli zaufania, liczyli natomiast na rozszerzenie rewolucji na Bliski Wschód, a nawet cały świat islamu właśnie dzięki współpracy z Turcją.
Godnym przeciwnikiem Sowietów okazał się Kemal, i to mimo że z niecierpliwością wyczekiwał ich pomocy przeciw Grekom. Konflikt ze słabą militarnie Armenią traktował jako świetną okazję dla odbudowy morale tureckiej armii oraz sposobność do maksymalnego osłabienia przeciwnika i zagarnięcia możliwie największej części jego terytorium. Zresztą uznawał Armenię za naturalnego sojusznika Grecji i zapewne wiedział o ochotniczym oddziale Ormian walczącym u boku wojsk greckich.
Reklama
Sowieci oferują mediację
Zaraz po zajęciu Olti przez Ormian Sowieci, w obawie przed eskalacją konfliktu i aby uzyskać wpływ na rząd armeński, zaoferowali swą mediację. Wprawdzie zarówno Armenia, jak i Kemal ją przyjęli, ale Bekir Sami, minister spraw zagranicznych rządu w Angorze, za podstawę rokowań pokojowych zaoferował rządowi armeńskiemu granice ustalone w traktatach z Brześcia Litewskiego i Batumi, co było nie do przyjęcia dla Erywania.
Sowieci, tak samo wrodzy wobec postanowień traktatu brzeskiego, obiecywali Armenii korzystne dla niej rozstrzygnięcie sporów terytorialnych z Azerbejdżanem – o Górski Karabach (ormiań. Arcah), Zangezur i Nachiczewan, jak również pomoc w uzyskaniu dostępu do Morza Czarnego i odzyskaniu ziem będących pod panowaniem tureckim. Podczas prowadzonych w Moskwie negocjacji z kemalistami na temat układu dwustronnego i pomocy bolszewickiej szef dyplomacji sowieckiej Gieorgij Cziczerin usiłował bezskutecznie skłonić Turków do ustępstw terytorialnych wobec Armenii.
Jako środka nacisku na rozmówców Sowieci użyli zawartego 10 sierpnia – w dniu podpisania traktatu w Sèvres – układu tymczasowego z Armenią. Nie wywarło to wpływu na kemalistów, którzy już w czerwcu podjęli decyzję o zbrojnym zaatakowaniu Armenii. W tym miesiącu zarządzili mobilizację we wschodnich wilajetach tureckich, a generał Kâzim Karabekir, dowódca XV Korpusu, już wcześniej odpowiadający za tajne działania na Zakaukaziu, został 13 czerwca mianowany głównodowodzącym wschodniego frontu z pełnią władzy wojskowej i cywilnej.
Nie ulega wątpliwości, że inicjując działania wojenne Kemal brał pod uwagę uwikłanie Rosji Sowieckiej w wojnę z Polską i walki z białymi. Choć naciski Cziczerina w sprawie tureckich ustępstw terytorialnych na rzecz Armenii w prowincjach Wan i Bitlis w zamian za pomoc finansową i materiałową nie przyniosły skutku, 24 sierpnia w Moskwie oba kraje zawarły układ uznający Wielkie Zgromadzenie Narodowe za jedyną władzę w Turcji.
Siły walczących stron
Początkowo nie doszło do wielkiej ofensywy armii kemalistowskiej na Armenię, trwały jedynie starcia pograniczne. Mimo przychylności Sowietów dla granicznych postulatów Ormian już w czerwcu Grigorij „Sergo” Ordżonikidze, wysoko postawiony działacz sowiecki na Zakaukaziu, otrzymał broń przeznaczoną dla kemalistów: 6 tysięcy karabinów wraz z odpowiednią liczbą nabojów i 17 tysięcy pocisków artyleryjskich.
Decyzję o właściwej ofensywie Turcy podjęli 20 września, gdy zgromadzili znaczne siły, wyraźnie górujące liczebnie nad armeńskimi. Składały się one z nieco ponad 17 tysięcy żołnierzy dowodzonych przez przeszło 1400 oficerów. Wspierało je 5–5,5 tysiąca bojowników z nieregularnych sił plemiennych. Siły armeńskie liczyły zaledwie 13 tysięcy żołnierzy. Karabekirowi polecono działać szybko, zdecydowanie i dążyć raczej do zniszczenia siły żywej przeciwnika (turec. imha) aniżeli do zajmowania terenu.
Reklama
Z obawy, że operacja skończy się klęską narodowców, jeśli do wojny po stronie Armenii włączy się sąsiednia Gruzja, Karabekir otrzymał zakaz naruszania jej obszaru. Od początku Karabekir lekceważył wymogi polityczne i kierując się nienawiścią do Ormian, modyfikował rozkazy Mustafy Kemala. Chociaż jego zwierzchnik, aby uniknąć protestów międzynarodowych, zalecił oszczędzanie armeńskiej ludności cywilnej, to jego podwładny je zlekceważył i wręcz ostrzegał swoich żołnierzy przed niebezpieczeństwami płynącymi z brania do niewoli Ormian znających język turecki.
Turecka ofensywa
Ofensywa rozpoczęła się przed świtem 28 września w warunkach liczebnej i operacyjnej przewagi armii tureckiej. Ormianie niemal bez oporu ustępowali. Z uwagi na słabą koordynację działań dywizji tureckich z reguły oddziały ormiańskie potrafiły się jednak wycofać i wkrótce znów podjąć walkę.
29 września po słabym oporze w ręce 12. dywizji wpadł Sarikamiş. W dniu następnym Turcy zatrzymali ofensywę, a Kemal czekał na reakcję Ormian i Sowietów. Ci ostatni ostro potępili atak turecki i wyrazili swą sympatię dla Armenii. Bardziej nerwowo, nie zdając sobie sprawy ze słabości i całkowitej izolacji, zareagował rząd Armenii, który 4 października wypowiedział wojnę Turcji. Tymczasem daleko na północnym zachodzie, na obszarze Białorusi, armie sowieckie cofały się pod naporem ofensywy polskiej.
Walki zostały przerwane dopiero 18 października, a więc na zbrojną interwencję sowiecką na terenie Armenii nie było aż do grudnia żadnej szansy. Mustafa Kemal musiał to wiedzieć. Ismet Inönü, głównodowodzący armii tureckiej, polecił wykonanie kolejnego silnego uderzenia na Armenię, zanim Gruzja zdecyduje się na interwencję.
Reklama
Tym razem armia armeńska zdecydowanie próbowała przeciwstawić się postępom tureckiej machiny wojennej. Opór tężał wraz ze zbliżaniem się wrogów do stolicy Armenii. I nic dziwnego, Ormianie walczyli już jedynie o biologiczne przetrwanie.
Tureckie warunki
Wobec braku możliwości bezpośredniej interwencji w danej chwili, bolszewickie Biuro Polityczne KC WKP(b), zdając sobie sprawę z nieuchronnej klęski Armenii, podjęło 13 października decyzję o jej aneksji. 30 października siły tureckie odniosły kolejny spektakularny sukces – zdobyły ważną twierdzę w Karsie, a 3 listopada Karabekir ruszył na Erywań, po drodze zdobywając Igridir. Rząd armeński poprosił o rozejm, na co dowódca turecki przystał 7 listopada pod warunkiem odstąpienia Turcji rejonu Aleksandropola (tur. Gümri).
Otrzymał tajną instrukcję od swego MSZ, aby pozbawić Armenię bytu politycznego i materialnego mimo formalnego zachowania państwowości. Nic lepiej nie pasuje jako definicja sytuacji Armenii niż określenie, że była między młotem a kowadłem. Niezależność kraju mógł uratować tylko cud.
Dasznacki rząd Armenii niestety liczył na ten cud, czyli zewnętrzną interwencję, i dlatego odrzucił warunki. Karabekir po raz kolejny wznowił atak i dasznacy byli zmuszeni ponownie podjąć rokowania bez żadnej nadziei na pomoc z zewnątrz.
Reklama
Moskwa włącza się do gry
Moskwa szykowała się już wtedy do zajęcia Armenii bez względu na wynik rokowań armeńsko-tureckich. 25 listopada organ prasowy Komitetu Centralnego partii bolszewickiej „Prawda” potępił działania Armenii jako narzędzia międzynarodowego imperializmu. 29 listopada przy użyciu sprawdzonej metody doszło do powstania komunistycznego w Armenii i wkroczenia bolszewickiej Armii do kraju.
Tymczasem 2 grudnia, przed zakończeniem podboju sowieckiego, w Aleksandropolu zawarto turecko-armeński traktat pokojowy. Armenia zrzekała się w nim nie tylko wszystkich obszarów przyznanych jej przez traktat w Sèvres, ale także Karsu i Ardahanu oraz Artvinu i Aleksandropola. Jej armia miała zostać zredukowana do 1500 żołnierzy, co było wstępem do całkowitego ubezwłasnowolnienia, a wobec znanego nastawienia Turcji do Ormian w istocie do zlikwidowania Armenii.
Układ nigdy nie wszedł w życie, gdyż Armenię przekształcono wkrótce w część składową sowieckiego imperium. Sowieci wymusili na Kemalu wycofanie się z Aleksandropola i obdarzyli tradycyjnie armeńskimi ziemiami – Nachiczewanem i Górskim Karabachem – sowiecką Republikę Azerbejdżanu. Zaspokoili w ten sposób nacjonalistyczne ambicje Azerów i wyciszyli protureckie nastroje w kraju o ogromnych zasobach ropy naftowej.
Koszty konfliktów zapłacił najsłabszy – Armenia – której terytorium zmniejszyło się do 29 tysięcy km2 , czyli do mniej niż 1/5 terytorium przyznanego jej w Sèvres. Kemal miał powody do triumfowania. Powiększył terytorium tureckie, jego armia dowiodła swej skuteczności i, last but not least, jeszcze we wrześniu wracająca z Rosji delegacja kemalistowska przywiozła do Angory milion rubli w złocie, pierwszą ratę obiecanych subsydiów sowieckich.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Stanisława Reka pt. Smyrna 1919-1922. Ukazała się ona w 2023 roku nakładem wydawnictwa Bellona