Na przełomie XIX i XX wieku Jan Styka był zaliczany do grona najpopularniejszych polskich malarzy. Niewiele jednak zabrakło, a współautor słynnej Panoramy Racławickiej zapisałby się czarnymi zgłoskami w historii Krakowa. Artysta chciał bowiem doprowadzić do nieodwracalnej dewastacji Barbakanu. O tym dlaczego jeden z symboli grodu Kraka znalazł się na jego celowniku pisze Sławomir Koper w książce Mistrzowie polskiego kabaretu.
Sytuacja może wydawać się absurdalna, ale rondlowi faktycznie groziło zniszczenie. (…) Z okazji 500-lecia bitwy pod Grunwaldem [Styka] pojawił się w Krakowie z propozycją namalowania obrazu uświetniającego tę rocznicę.
Reklama
Plany Styki
Miał już za sobą sukcesy Panoramy Racławickiej (namalowanej wspólnie z Wojciechem Kossakiem) eksponowanej we Lwowie oraz Golgoty wystawianej w Warszawie. Teraz wziął na cel Kraków i wiktorię nad Krzyżakami.
O panoramach Styki znawcy nigdy nie mieli zbyt wysokiego mniemania, ale publiczność je uwielbiała. Zatem w Krakowie malarz zapewne także osiągnąłby sukces, problem stanowiło jednak miejsce ekspozycji.
Styka bowiem uznał, że idealnie nadawałby się do tego Barbakan, ale konieczne było zapewnienie odpowiedniego oświetlenia. Zaproponował zatem, by zburzyć (!) górną część gmachu, zastępując ją szklanym dachem, mury wzmocnić i przebudować oraz wprowadzić „rusztowanie żelazne, aby płótno nie wilgło”.
Boy wkracza do akcji
W środowisku artystycznym Krakowa zawrzało. Fantastyczny zabytek epoki średniowiecza, budowla unikalna w Europie, a tutaj „i dach szklany, i panorama, i do tego Styki”.
Reklama
Malarz był jednak znakomitym psychologiem – projekt miał szansę realizacji, gdyż popierała go część władz miejskich. Styka bowiem ponoć im obiecał, że w głównych postaciach obrazu sportretuje ich twarze! Na tym jednak nie poprzestał, gdyż:
(…) wzdychał po kościołach, łykał po handelkach, bratał się z łykami, całował z dubeltówki, przebierał się po sokolsku, chodził na strzelnicę i strzelał do kura, pochlebiał, karmił, poił, obiecywał, namawiał, kadził, gromił, grzmiał, huczał, kazał, dreptał, urabiał, obrabiał, i w rezultacie miał za sobą bardzo poważną większość.
W tej sytuacji problemem zajął się [pierwszy polski kabaret literacki] Zielony Balonik. Stykę zaproszono na przedstawienie kabaretu, gdzie pojawił się wraz z synem Tadeuszem, który miał mu pomagać przy malowaniu panoramy.
W Jamie Michalika zostali ośmieszeni, a sprawę zakończyła ostra satyra podczas kolejnej edycji Szopki (była już dostępna dla publiczności). W trakcie przedstawienia pojawiły się bowiem figurki malarza i jego syna, a całości towarzyszył złośliwy tekst autorstwa Boya.
Reklama
Kto mi w sprawie dopomoże,
ten duch bratni, Polak szczery,
za to gębę jego włożę
między zbrojne bohatery.Miedniak będzie więc Jagiełłą,
Kosobucki Piotr – Melsztynem,
Velasqueza godne dzieło
stworzę z Tadziem, moim synem .
Rada Miejska wycofała poparcie dla pomysłu Styki, uznając, że oznaczałoby kompromitację władz Krakowa w oczach społeczeństwa. Ale Boyowi było zbyt mało i jeszcze po latach w eseju Psychologia sukcesu znęcał się nad plastykiem.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Doszłoby do dewastacji cennego zabytku
Wypomniał mu jego ostentacyjną religijność, sugerując, że Golgotę namalował w „specjalnie skonstruowanym aparacie”, który umożliwiał mu pracę na klęczkach! Przy okazji Styka miałby regularnie leżeć krzyżem w kościołach, a palety i pędzle wysyłał do poświęcenia do Watykanu.
Boy najwyraźniej nie brał jeńców, gdyż dostało się również synom Styki. Zauważał z przekąsem, że młodszy z nich, Tadeusz, został przez ojca „odkomenderowany na portrecistę światowych pań” – faktycznie, to właśnie jego autorstwa był najsłynniejszy portret Poli Negri.
Natomiast „drugi Adam, tępszy, poszedł na rodzajowego malarza widoczków z Maroka. Stary kupił mu nawet używanego wielbłąda, aby mógł swoje Maroko kropić i na miejscu”.
Boy przeanalizował również fenomen popularności Golgoty w Warszawie. Publiczność chętnie oglądała ten obraz, a zaskoczenie budził fakt, że widywano tam licznych plastyków, niektórych nawet wielokrotnie…
Reklama
Żeleński zasugerował, że stanowi to efekt działalności stołecznych spowiedników, którzy w ten sposób zadawali wyrafinowaną pokutę grzesznym malarzom. Na zasadzie: „Ciężko zgrzeszyłeś, synu, zatem za karę obejrzysz osiem razy panoramę Styki, co może będzie dla ciebie właściwą karą”.
Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby Zielony Balonik miał po stronie zasług wyłącznie uratowanie Barbakanu, to i tak należałoby mu się poczesne miejsce w historii naszego kraju. W innym przypadku zapewne doszłoby do dewastacji cennego zabytku, a żadne późniejsze prace renowacyjne nie przywróciłyby mu wartości oryginału.
Źródło
Artykuł stanowi fragment książki Sławomira Kopra pt. Mistrzowie polskiego kabaretu. Ukazała się ona w 2022 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.