Wynalezienie lokomotywy parowej odmieniło historię transportu lądowego. Rozwój kolei sprawił, że przewożenie towarów oraz ludzi stało się znacznie tańsze i szybsze niż kiedykolwiek wcześniej. Od lat historycy spierają się jednak kogo należy uznać za „ojca kolei”. Wśród kandydatów wymienia się dwóch Anglików oraz Francuza. O tym dlaczego tak trudno jednoznacznej wskazać wynalazcę lokomotywy parowej pisze Tymoteusz Pawłowski w książce pt. Niezwykłe dzieje wielkich wynalazków. Jak technika zmieniła świat.
Do końca XVIII wieku problemy komunikacyjne rozwiązywano w sposób ewolucyjny, stopniowo ulepszając już istniejące urządzenia. Zmieniało się budownictwo okrętowe.
Reklama
Dlaczego nie budowano dróg lądowych?
Na lądzie w roli zwierzęcia pociągowego wół został zastąpiony przez osła, a następnie – wcale nie tak dawno temu – przez konia. Budowano coraz lepsze wozy – głównie dzięki zastosowaniu sprężystych resorów. Budowano coraz lepsze drogi – przede wszystkim dla statków oraz dla przemieszczających się pieszo żołnierzy.
Budowa dróg dla wozów konnych była ekonomicznie nieopłacalna, bo nie opłacało się przewozić dużych ilości towarów drogą lądową. Budowano co prawda drogi brukowane, ale ich utrzymanie było bardzo kosztowne: największy problem sprawiało – nie będzie to zaskoczeniem – odwodnienie: latem woda podmywała drogi, zimą lód niszczył ich nawierzchnię, a wiosną i jesienią problem był podwójny.
Jedynie w kopalniach – tam, gdzie nie można zbudować kanałów, a na niewielki dystans trzeba przewieźć olbrzymie masy towarów – budowano drewniane tory, po których konie ciągnęły ciężkie wagony.
Trzej kandydaci
Wówczas na arenie historii pojawili się dwaj Anglicy mający rewolucyjne poglądy na przyszłość transportu: Richard Trevithick oraz George Stephenson. Historycy do dziś spierają się, któremu z nich przyznać miano „ojca kolei”, bo i jednego, i drugiego można uznać za budowniczych pierwszej lokomotywy parowej.
Reklama
Można również wspomnieć o pewnym Francuzie nazwiskiem Nicolas-Joseph Cugnot. Zbudował on, już w 1769 roku, pierwszą lokomotywę – niestety nie chciała jeździć. Richard Trevithick, w 1801 roku, zbudował pierwszą lokomotywę, która jeździła. George Stephenson zbudował natomiast [w 1829 roku] pierwszą lokomotywę, która nie tylko jeździła, lecz także na siebie zarabiała.
Lokomotywa zbudowana przez Nicolasa-Josepha Cugnota nie chciała jeździć, była bowiem niczym więcej jak silnikiem parowym postawionym na kołach – nie miała nawet paleniska, wodę w kotle podgrzewano, zapalając pod nim ognisko.
Lokomotywy Trevithicka i Stephensona
Richard Trevithick zbudował lokomotywę technicznie doskonałą, a co ważniejsze – wyposażoną w zawory bezpieczeństwa. Niestety, jego wynalazek wyprzedził swoje czasy: była lokomotywa, ale nie było dla niej torów, co doprowadziło wynalazcę i przedsiębiorcę do bankructwa. George Stephenson umieścił swoją lokomotywę – korzystającą z wielu rozwiązań technicznych Trevithicka – na torach.
Były to jednak inne tory niż powszechnie wówczas stosowane. Wcześniej płaskie koło wagonu poruszało się niejako wewnątrz wyżłobionej szyny. W ten sposób unikano wykolejenia. Stephenson odwrócił działanie: koło zaopatrzył w obręcz, a szyna stała się płaska, dość podobna do grubego pręta, a więc tania w produkcji i eksploatacji.
Reklama
Kiedy ruszyła pierwsza linia kolejowa?
W 1825 roku ruszyła linia kolejowa: Stockton and Darlington Railway. Początkowo do obsługi wagonów miały służyć konie, tak jak na wielu innych funkcjonujących wówczas rail ways – drogach szynowych. Stephenson przekonał jednak inwestorów, że lepszym pomysłem będzie wykorzystanie lokomotyw. Pomysł powtórzono na otwartej w 1830 roku Liverpool and Manchester Railway – pierwszej pasażerskiej linii kolejowej.
Historykowi trudno jest zdecydować, kto powinien nosić miano „ojca kolei” (chyba, że jest się Francuzem, wtedy odpowiedź jest oczywista – Cugnot). Tak samo trudno jest orzec, kiedy ruszyła pierwsza linia kolejowa. Czy było to w roku 1825, czy w 1830 – oznaczało nie tylko początek istnienia kolei, lecz także początek końca kanałów śródlądowych.
Kolej zabiła żeglugę. Transport kolejowy jest bardziej elastyczny od rzecznego. Dużo łatwiej zbudować tory prowadzące do miasta, niż wykopać kanał. Dużo łatwiej doczepić dodatkowe – lub odczepić zbędne – wagony do lokomotywy niż barki do holownika.
Nie trzeba martwić się o powodzie ani o suszę. Śmierć kanałów nie nastąpiła jednak gwałtownie, tak naprawdę ich znaczenie stopniowo malało, ale umarły one niemal w tym samym momencie, co lokomotywy parowe.
Reklama
Koniec lokomotywy parowej
Los lokomotyw parowych przypieczętowali Niemcy w czasie II wojny światowej. Najpierw – gdy odnosili sukcesy – ukradli niemal wszystkie w krajach, które podbili. Później – gdy ponosili klęski – większość zrabowanych lokomotyw utracili podczas odwrotu, a tory kolejowe wysadzili, aby utrudnić pościg aliantom.
Alianci niezbyt się tym zmartwili, bo w Ameryce wyprodukowano tak wiele ciężarówek, że z powodzeniem zastąpiły transport kolejowy, a po wojnie parowozy zastępowano produkowanymi na masową skalę lokomotywami spalinowymi. W połowie lat 60. XX wieku parowozy zniknęły z europejskich torowisk. Najdłużej przetrwały w Wielkiej Brytanii – dokąd Niemcy nie dotarli, i w Europie Wschodniej – dokąd nie dotarła amerykańska pomoc.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Tymoteusza Pawłowskiego pt. Niezwykłe dzieje wielkich wynalazków. Jak technika zmieniła świat. Ukazała się ona nakładem Wydawnictwa Fronda w 2021 roku.