Jak krótko i dosadnie wytknąć komuś, że pochodzi ze wsi i ma chłopskie obyczaje? Język polski wytworzył taki zwrot. Tyle, że nie ma on właściwie nic wspólnego z historyczną rzeczywistością i prawdziwymi obyczajami chłopów w dawnej Rzeczpospolitej.
Poniższy artykuł powstał na podstawie nowej książki Kamila Janickiego pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty.
„Słoma z butów wystaje”, „wychodzi”, „wyłazi”. Takie warianty popularnego, a przy tym dalece obraźliwego, zwrotu notuje Wielki słownik języka polskiego przygotowany przez PAN.
Reklama
Wszystkie formy definiuje się tak samo. „Widać po kimś, że pochodzi ze wsi i w związku z tym nie ma ogłady i kultury” – wyjaśniają redaktorzy słownika. Faktyczne rozumienie frazesu jest jednak nawet węższe.
Jeśli o kimś mówi się, że „słoma wychodzi mu z butów”, to zawsze w rozumieniu, że jest chłopem, a nie potomkiem wiejskiej szlachty, ziemiaństwa. W konsekwencji ma też nie inne obyczaje, jak tylko chłopskie.
Czy chłopom słoma mogła wychodzić z butów?
Zwrot ma z pozoru oczywiste znaczenie. Osoby, które go używają, albo którym przychodzi go czytać i słuchać, odruchowo przyjmują, że dawni chłopi musieli wkładać słomę do butów i był to obyczaj typowy właśnie dla nich. Fakty wyglądały jednak inaczej.
Jeszcze do początków XX wieku buty były na wsi pewnym luksusem. Typowy chłop posiadał zwykle jakąś ich parę, ale zakładał buty tylko, gdy było to absolutnie konieczne.
Reklama
Większość prac w domu, zagrodzie czy nawet na folwarku wykonywano boso. I nie mogło być inaczej, w sytuacji gdy obuwie było z perspektywy chłopa bardzo drogie. Ten fakt dobrze widać na zachowanych rycinach czy fotografiach z czasów aż po II wojnę światową. Nagminnie występują na nich właśnie bosi chłopi.
Kto więc nosił buty i kogo rozpoznawano po wsypywanej do nich słomie? Nie chłopów, lecz ich panów – szlachciców.
„Nawet wytworni panowie”
Jak opowiadał Francuz Gaspard de Tende w drugiej połowie XVII stulecia, w Polsce „szlachta pospolita, a nawet wytworni panowie, co kilka dni wsypywali do butów pociętą słomę, zastępującą im wyściółki i skarpetki”.
Było to postępowanie w pełni zgodne z modelem życia szlacheckiego, ale zaskakujące z perspektywy Paryża.
Reklama
Jeszcze w drugiej połowie XVIII wieku Jędrzej Kitowicz, najlepszy kronikarz obyczajów epoki saskiej, potwierdzał, że nawet „najwięksi panowie, senatorowie, hetmani” używali wiechcia, a więc właśnie słomy, do butów. Do zadań ich służących należało zaś „co dzień kłaść panu w buty świeże wiechcie, strzygąc słomę” do rozmiaru obuwia.
Zapomniana rzeczywistość. Jak zrodziła się obelga pod adresem chłopów?
Obyczaj zarzucono dopiero na przełomie wieków. W XIX stuleciu szybko zaś zapomniano o tym, jak rzecz dawniej wyglądała.
W 1859 roku profesor Zygmunt Węclewski otwarcie naśmiewał się już z „pociesznych” anegdot Gasparda de Tende, któremu najwidoczniej zachowanie chłopów pomyliło się z postępowaniem szlachty.
Wtedy też słomę wystającą z butów zaczęto uznawać – zupełnie ahistorycznie – za oznakę wiejskiego wstecznictwa, braku ogłady, hołdowania „chamskim” obyczajom.
***
Tekst powstał w oparciu o moją nową książkę pt. Warcholstwo. Prawdziwa historia polskiej szlachty (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To bezkompromisowa opowieść o warstwie, która przejęła pełnię władzy w Polsce, zniewoliła resztę społeczeństwa i stworzyła system wartości, z którym borykamy się do dzisiaj. Dowiedz się więcej na Empik.com.