Bitwa pod Manzikertem, stoczona 26 sierpnia 1071 roku między wojskami bizantyjskiego cesarza Romana IV Diogenesa a Turkami Seldżuckimi pod wodzą sułtana Alp Arslana, była jedną z największych batalii średniowiecza. Na placu boju stanęło przypuszczalnie ponad 70 tysięcy żołnierzy. Starcie zakończyło się całkowitą klęską wojsk basileusa, który dostał się do niewoli. O katastrofalnych skutkach porażki dla Bizancjum pisze Stanisław Rek w książce Manzikert 1071.
Wielka bitwa, która na zawsze będzie przypominała nieziszczone nadzieje tragicznego cesarza, była niegdyś całkowicie słusznie uznawana za jedną z największych bitew, jakie stoczyli Bizantyjczycy z punktu widzenia liczebności użytych w niej sił. Została również doceniona, ponieważ miała znaczny wpływ na dalszy bieg wydarzeń na Bliskim Wschodzie.
Reklama
Dotkliwe upokorzenie
Podkreślano przede wszystkim związek między bizantyjską klęską a otworzeniem Anatolii na inwazję plemion turkmeńskich, przekształcenie wnętrza Azji Mniejszej w kraj turecki oraz islamski i utworzenie na terenie Anatolii seldżuckiego sułtanatu Ar-Rum, czyli rzymskiego.
W ostatnich latach usiłowano zdeprecjonować skutki bitwy pod Manzikertem. Nawiązując do hipotezy Josepha Laurenta z 1913 r., uznano, że do załamania Bizancjum i otworzenia Azji Mniejszej na inwazję turecką na wielką skalę doprowadziła wojna domowa między Dukasami i Romanem IV.
Jean-Claude Cheynet usiłował ponadto dowieść, że nawet straty poniesione przez Bizantyjczyków pod Manzikertem były niewielkie. Niestety jego argumentacja nie przekonuje. W źródłach nie ma bowiem żadnych wskazówek o rzekomo niemal nienaruszonej armii, która uszła spod Manzikertu. W przeciwnym wypadku byłby to być może jedyny przykład w dziejach, że ogarnięta paniką i wycofująca się w znacznej części w popłochu armia poniosła niewielkie straty.
Przypomnijmy, że jej znaczna część została otoczona przez Turków i stawiła zażarty opór. Także pogląd o liczebnej przewadze Bizantyjczyków pod Manzikertem w świetle najwcześniejszego znanego nam źródła muzułmańskiego i sprzeczności pomiędzy innymi źródłami wschodnimi jest nie do utrzymania. Klęska spowodowana przede wszystkim zdradą była nie tylko realną katastrofą militarną, ale także polityczną i prestiżową.
Wielkie starożytne cesarstwo doznało dotkliwego upokorzenia na oczach ówczesnego świata, który pamiętał jeszcze chwałę Bizancjum pod rządami groźnego Bazylego II. Wzięcie do niewoli Romana IV Diogenesa i zmuszenie go do złożenia upokarzającego hołdu sułtanowi było dobrze zapamiętanym dowodem słabości dawnej potęgi.
Pierwszy krok do utraty Azji Mniejszej
Nie zamierzam się spierać o zasadniczy wpływ klęski w wielkiej bitwie na inwazję plemion turkmeńskich, która zmieniła etniczny, religijny i polityczny kształt interioru Azji Mniejszej. Wydaje się, że jej powodem była zarówno klęska w bitwie, wojna między Dukasami i Romanem IV, jak i fala kolejnych wojen między pretendentami do tronu basileusów, którzy wciągali do wewnętrznych walk siły tureckie.
Reklama
Mimo to klęskę pod Manzikertem należy, moim zdaniem, uznać za pierwszy i decydujący element systematycznej utraty władzy Bizancjum nad Azją Mniejszą. Bitwa została przegrana nie z powodu słabości armii bizantyjskiej, lecz w wyniku nieprzebierającej w środkach walki o władzę wszczętej przez rodzinę Dukasów. Kolejna już w 1071 r. próba pozbycia się cesarza Romana IV, tym razem w najbardziej niefortunnym i brzemiennym w opłakane skutki momencie, wpłynęła na katastrofalne dla cesarstwa zmiany.
Gdyby nieszczęsny cesarz wygrał bitwę, a przynajmniej wyszedłby z niej niepokonany, Bizancjum mogło oczekiwać pomyślnych losów, zwłaszcza że armia bizantyjska nabierała siły i skuteczności. Jednak pyrrusowe zwycięstwo Dukasów uruchomiło lawinę. I dlatego należy uznać, że los Anatolii i Armenii oraz kształt polityczny Bliskiego Wschodu zostały przesądzone właśnie pod Manzikertem, a nie w wyniku wojny domowej, która była tylko skutkiem, zupełnie nieoczekiwanym przez Dukasów, tej wielkiej bitwy
Zmontowane przez przeciwników siły wojskowe pokonały nieszczęsnego władcę, ale okazało się, że jego nikczemne wyeliminowanie sprowokowało przeciwko Dukasom, którzy umieli zdobyć władzę, lecz nie wzbudzali najmniejszego zaufania do swych zdolności naprawy położenia cesarstwa, nowe wrogie siły i konkurentów do tronu.
Bunty i kolejni cesarze
Zaraz po bitwie pod Manzikertem granicę dunajską zaatakowali Węgrzy. W 1072 r. groźny bunt wzniecili Bułgarzy, którzy próbowali wynieść na tron księcia serbskiego, powinowatego ich dawnej dynastii. Na szczęście dla Bizancjum ich rewoltę udało się stłumić.
Reklama
Warunki pokoju zawartego przez Romana IV z sułtanem zostały, zresztą zgodnie z powszechnymi nastrojami, odrzucone. Michal VII odmówił ich zaakceptowania. Jednak zerwanie porozumienia omal nie ściągnęło na Bizancjum kolejnego najazdu sułtana, rozwścieczonego zarówno odmówieniem mu obiecanych korzyści terytorialnych i finansowych, jak i okrutnym potraktowaniem jego jeńca i wasala — Romana IV. Na szczęście dla cesarstwa wielki sułtan został niespodziewanie i zupełnie przypadkowo zamordowany nad Syr-Darią przez pewnego Kurda (15 grudnia 1072).
Dowódcy Michała VII radzili sobie znacznie gorzej z obroną granicy azjatyckiej niż Roman IV. Już w latach 1072–1073 hordy seldżuckie łupiły ponownie okolicę Cezareii, zapuszczały się w głąb terytorium starych temów bizantyjskich. Jeden z popleczników Dukasów, Nicefor Paleolog, mianowany namiestnikiem Mezopotamii, nie miał ani sił, ani programu, aby uporać się z hordami Turkmenów wdzierających się w głąb cesarstwa, którzy stopniowo zajęli interior Azji Mniejszej.
Gdyby Michał VII był władcą z prawdziwego zdarzenia, mógłby podjąć próby ocalenia choćby opanowywanych przez koczowników obszarów, na których części długo jeszcze, zwłaszcza w Kapadocji, Poncie i Armenii, niezależność od Seldżuków zachowywali lokalni dowódcy i możni Bizantyjczycy oraz Armeńczycy, nazywani w źródłach bizantyjskich toparchami, czyli rządcami obszarów, lub toporetami — ze względu na dowodzenie resztkami tagm prowincjonalnych.
Rozległe obszary uchronił na długo przed Seldżukami Filaret Brachamios, dawny strateg autokrator Romana IV Diogenesa, którego państwo w pewnym okresie obejmowało całą Cylicję z Tarsem, Antiochię, Germanikeę i Edessę. Dukasi liczyli na oddziały najemników z Kaukazu, ale brakowało środków na ich opłacenie.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Bezradność rządu centralnego zachęcała do sprzeciwu i zrzucenia jego zwierzchnictwa. Zbuntował się w 1073 r. znany nam dowódca normańskich sił najemnych Roussel de Bailleul, którego rewoltę w Armeniakon z wielkim trudem stłumiono. Groźne bunty duksów Dyrrachionu — kolejno Nicefora Bryenniosa Starszego i Nice-fora Basilakesa — wybuchały w prowincjach bałkańskich.
Utrata wpływów a Armenii
W końcu nieudolny Michał VII został zmuszony do abdykacji przez Nicefora III Botaneiatesa (wł. 1077–1078), dawnego konkurenta do ręki pięknej cesarzowej Eudokii. Michał dokonał swych dni jako prawosławny metropolita Efezu. Po 1077 r. Seldżucy, wspierający kolejnych pretendentów do tronu bizantyjskiego, dokonali podboju zachodniej części Azji Mniejszej, a ich władztwo sięgnęło Morza Egejskiego.
Reklama
Sprawą niesłusznie pomijaną jest erozja wpływów Bizancjum wśród Armeńczyków po bitwie. Fakt ten miał doniosłe jednak niedostatecznie doceniane następstwa. Postawa Armeńczyków, a zwłaszcza ścisłe związki Bizancjum z wyznającą prawosławie częścią elity armeńskiej ułatwiły niemal pokojowe rozciągnięcie władzy cesarstwa na większość Armenii.
Między Bizancjum a faworyzowanymi przez nie Armeńczykami istniała symbioza, bardzo długo korzystna dla obu stron. Armeńczycy w armii, na dworze i w swoim kraju byli prawdziwymi i szczerymi sprzymierzeńcami łagodnej ekspansji cesarstwa na ich ziemie i na całym Bliskim Wschodzie.
Rozszerzenie terytorium cesarstwa na Armenię tylko częściowo wynikało z militarnej siły Bizancjum, co w znacznym stopniu było spowodowane pozytywnym na-stawieniem części elity armeńskiej w stosunku do ekspansji bizantyjskiej, w tym także części przywódców wyznania monofizyckiego. Jednak już w latach bezpośrednio poprzedzających bitwę pod Manzikertem okazało się, że cesarstwo nie tylko nie potrafi uchronić Armenii przed obcym najazdem, ale nie czyni dostatecznie wiele, aby stan ten zmienić.
Klęska cesarza Romana IV Diogenesa, arystokraty pochodzącego z Kapadocji i mającego w żyłach krew armeńską, zburzyła ostatecznie nadzieje Armenii pokładane w zdolności cesarstwa do jej obrony. Ze względu na bliskość geopolityczną Gruzji i podobne doświadczenia z agresją turecką pomoc przeciwko Seldżukom mogła przyjść tylko z tego kraju, rządzonego zresztą, a w średniowieczu miało to szczególne znaczenie, przez gruzińską gałąź Bagratydów, krewnych niedawnych armeńskich władców Ani.
Reklama
Stracili złudzenia
Właśnie dlatego w drugiej połowie 1072 r., po katastrofie Romana IV, jeden z ostatnich bizantyjskich duksów bizantyjskich w Armenii, namiestnik bizantyjskiej Iberii, Grzegorz Pakurian, prawosławny Armeńczyk związany z Diogenesem, przekazał kontrolowane przez siebie twierdze Teodosiopolis, Olti, Ardahan i Kars — prawdopodobnie na zasadzie lenna — w zamian za pomoc wojskową dla cesarstwa królowi Gruzji Jerzemu II (wł. 1072–1089).
Prawdopodobnie uczynił to za pełną zgodą cesarza Michała VII, który właśnie starał się zacieśnić kontakty z Jerzym II, poślubiając siostrę królewską — Martę, gdyż poszukiwał na Zakaukaziu oparcia politycznego i wojskowego, głównie najemników, przeciw Seldżukom.
Załamały się też stopniowo wpływy probizantyjskiej elity prawosławnej w Armenii. Kraj ten stracił swe probizantyjskie złudzenia, jego mieszkańcy emigrowali do Cylicji, gdzie w drugiej połowie XII w. utworzyli własne, rządzone przez armeńskie narodowe dynastie państwo — Małą Armenię. Katastrofa Armenii, wynikająca z niezdolności cesarstwa do jej obrony, zakończyła erę Bizancjum jako wielkiego mocarstwa.
Państwo bizantyjskie przetrwało, a nawet zdołało odbić w XII w. część Azji Mniejszej, nadal było silne i rozległe, choć nigdy tak jak przed wielką bitwą. Jego władcy nigdy nie zapomnieli o minionej wielkości i przez większość XII w. usiłowali odzyskać, bez powodzenia, utraconą po bitwie pod Manzikertem pozycję.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment limitowanej edycji książki Stanisława Reka pt. Manzikert 1071 (Bellona 2022).
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.