Najzamożniejsi mieszkańcy starożytnego Rzymu uwielbiali obnosić się swym bogactwem. Doskonałym sposobem zaprezentowania zasobności skarbca było organizowanie hucznych uczt. O tym, co na nich jedzono i jakie atrakcje czekały na gości pisze J.L. Trafford w książce Jak przeżyć w starożytnym Rzymie.
Najlepszym miejscem do skosztowania najwyborniejszych i najdroższych rzymskich potraw jest prywatna uczta. Jednak zdobycie zaproszenia nie jest zadaniem dla bojaźliwych. Nie ma sensu siedzieć z założonymi rękami i czekać, aż zaproszenia same spłyną.
Reklama
Podobnie nie spodziewajcie się, że jeśli zaprosicie kogoś na waszą ucztę, odwzajemnią wam tym samym. Musicie zrobić krok i zdobyć zaproszenie. To wymaga uporu, sprytu i czynności graniczących ze stalkingiem.
Cesarskie uczty
Uczty są tak różne, jak różni są gospodarze. Na uczcie cesarskiej spodziewajcie się niespodziewanego. Może nawet miejsca zbrodni. To właśnie na uczcie Nerona jego przyrodni brat, Brytanik, został otruty. Kaligula chwalił się tym, że zapraszał na uczty pary, a potem wybierał dla siebie najładniejszą żonę.
Kameralna uczta Otona, na którą zaprosił bliskich przyjaciół, została przerwana, gdy straż pretoriańska wparowała na bankiet, sądząc, że cesarz znajduje się w niebezpieczeństwie. Wcale tak nie było, za to zagrożeni byli goście cesarza, których uzbrojeni po zęby żołnierze wykosili pomiędzy daniami.
Obecnie panujący cesarz Domicjan wyprawił czarną ucztę. Goście zjawili się i ujrzeli miejsce całe w czerni: ściany, podłogę, sufit. Usadowili się na udrapowanych na czarno kanapach pomiędzy kamiennymi płytami w kształcie nagrobków.
Reklama
Podano im zabarwione na czarno jedzenie na czarnych naczyniach. Usługiwali im zupełnie nadzy niewolnicy, pomalowani, tak, zgadliście, na czarno. Nic dziwnego, że goście byli wytrąceni z równowagi tym motywem przewodnim, można też przypuszczać, że rozmowy o pogodziebyły nieco wymuszone.
Ogólnie rzecz biorąc, powinniście oczekiwać jedzenia i jakiejś rozrywki. Trzeba pamiętać o jednej ważnej rzeczy: na wytwornej uczcie należy spożywać posiłki w pozycji leżącej. A przez pozycję leżącą rozumie się leżenie na lewym boku, dzięki czemu mamy wolną prawą rękę i możemy podawać sobie jedzenie do ust.
Kanapy mają trzy boki, a pośrodku umieszczony jest stół. Lepiej wprawić się w towarzyski nastrój, ponieważ będziecie współdzielić kanapę z dziewięciorgiem innych gości. Status koleżanek i kolegów z kanapy wskaże, w jakim stopniu gospodarz darzy was względami.
To może trochę zniechęcać, ale głośno wypowiadane i dowcipne kwestie dadzą znać gospodarzowi, że warto was awansować. W przeciwnym razie gospodarz może stwierdzić, że jesteście głośnymi nudziarzami, i nigdy więcej nie zaprosi was na ucztę.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Co serwowano gościom?
U najbardziej ekstrawaganckich gospodarzy skosztujecie jeszcze bardziej zwariowanych potraw niż te z książki kucharskiej Apicjusza. Tarcza Minerwy Witeliusza (…) zawierała następujące składniki: „wątróbki ryb zamorskich, mózgi bażantów i pawi, języki flamingów, mlecze węgorzy morskich”. Zastanawiacie się, czym jest rybi „mlecz”? To nasienie. (…)
Inne „przysmaki” to owiany złą sławą Wieprz Trojański, czyli pieczona świnia. Jeśli ją przekroimy, ze środka wypadną nie wnętrzności, ale kiełbaski.
Reklama
Cenionym daniem jest także ryba, a to ze względu na jej koszt. Jeśli dysponujecie pieniędzmi, wybierzcie naprawdę gigantyczną rybę, na przykład turbota, tym samym pokażecie, że nie tylko macie mieszek z monetami, aby ją kupić, ale też ogromną kuchnię, żeby ją przyrządzić, oraz mrowie niewolników, którzy ją podadzą.
Przygotujcie się na pewne nowinki w sposobie serwowania dań, przykładowo na półmiski płynące na wodzie obok kanapy lub nagie niewolnice. Możecie doprawić wieczór szczyptą zabawnego ryzyka, poczekajcie tylko, aż obleją swoje ciała pikantnym sosem.
Jakie rozrywki oferowali gospodarze?
„Oferują” może być niewłaściwym słowem. Chrupaniu przez was Wieprza Trojańskiego lub zabójczego nasienia węgorza może akompaniować poezja.
Jeśli dopisze wam szczęście, poeta będzie dobry. Jest też druga opcja: wasz gospodarz mógł stwierdzić — niezależnie od wszelkich zewnętrznych sygnałów — że jest wyśmienitym poetą. Lub komikiem. Dlatego warto dopytać o to jeszcze przed zaznaniem rozrywki, abyście mogli zawczasu udać, że jesteście chorzy.
Reklama
Dobry gospodarz zadba o odczyty lub pieśniarkę, a może gawędziarzalub tancerkę. Pamiętajcie, aby dokładnie określić, o jakiego rodzaju „tancerkę” chodzi, ponieważ niektóre wprowadzają raczej pikantny klimat.
Poza morderstwami, które często towarzyszą cesarskim ucztom, goście najczęściej skarżą się na skąpego gospodarza. Nie jest wcale tak rzadkie, by otrzymać zaproszenie na ucztę, przyjść i dostać gorsze potrawy od gospodarza. To dobry sposób, aby zasygnalizować, w jakim stopniu się przyjaźnicie: kiepski ocet winny czy najlepsze falerneńskie wino?
Co pito?
Wino, rzecz jasna. Najlepsze, jak już wcześniej wspomniano, jest falerneńskie. Nazwa pochodzi od góry Falernus, która mieści się w italskim regionie Kampanii i na jej zboczach rosną winogrona, z których robi się falerneński trunek. Uważajcie na pompejańskie wina. Chociaż dość łatwo wchodzą, to podobno fundują najgorsze kace.
Wino zawsze miesza się z innymi składnikami, chyba że chcecie zostać uznani za kompletnych barbarzyńców. Woda to standardowy dodatek do wina, ale przygotujcie się też na wino z przyprawami oraz wino miodowe.
Alternatywę stanowi piwo, ale taki wybór nie przysporzy wam uznania w społeczeństwie. Radzimy, abyście będąc w Rzymie, robili to, co Rzymianie: pili wino, dopóki się nie przewrócicie.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki J.L. Trafford pt. Jak przeżyć w starożytnym Rzymie (Wydawnictwo Poznańskie 2022).