Bohaterka tej książki należy do pokolenia, które nazywano straconym pokoleniem Kolumbów. Ale ona, w przeciwieństwie do tylu innych, może uznać się za osobę spełnioną, o życiorysie niebanalnym, naznaczonym troską o dobro najważniejsze – ojczyznę.
Karolina z rodziny Mariampolskich pochodzi z Kresów. W dramatycznych okolicznościach została, jak wielu innych Polaków, zesłana na Syberię. Wraz z innymi przez Rosję, Iran, Indie trafiła do Afryki i dopiero tam jej los odmienił się na lepszy.
Reklama
Dziś, po latach, opowiedziała o swych przeżyciach, by nie odeszły w zapomnienie. Opowieść kończy w tym momencie, gdy spotkała swego przyszłego męża – ostatniego Prezydenta RP na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.
Książka ta upamiętnia śp. Karolinę Kaczorowską, ostatnią Pierwszą Damę II Rzeczypospolitej Polskiej, którą w kwietniu 2022 roku żegnaliśmy w Świątyni Opatrzności Bożej w Wilanowie.
Uroczystości pogrzebowe były głęboko wzruszające i dały czas na refleksje, ale dla mnie było to też pożegnanie bliskiej mi osoby. Byłyśmy częścią rodziny harcerskiej, w której się wychowałam. Wspominając spotkania z okazji imienin, rocznic i świąt, widzę panią Lilę zawsze miłą, uśmiechniętą i bardzo elegancką.
Jako Pierwsza Dama pani Karolina godnie wspierała swojego męża śp. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego. Po jego śmierci nadal przyjmowała liczne zaproszenia na uroczystości i spotkania, które uświetniała swoją obecnością.
Tak jak wszystkie matki Polki z tego pokolenia przez całe życie starała się przekazywać dzieciom urodzonym na obczyźnie kulturę, tradycję i uczyć prawdziwej historii Polski. Dbała też o naukę polskiego języka.
Swoim niestrudzonym i nieprzerwanym wysiłkiem przyczyniła się do dorobku Emigracji Niepodległościowej. Dowodem tego jest udział w powstaniu licznych organizacji i instytucji, które do dziś prowadzą swoją działalność, należą do nich m.in. polskie parafie, organizacje społeczne, młodzieżowe i kombatanckie, polskie szkoły sobotnie i zespoły folklorystyczne.
Podstawą tej działalności utrzymywanej z funduszy wypracowanych własnymi siłami, bez pomocy zewnętrznych agencji, były polskie domy rodzinne, które wychowywały kolejne pokolenia w duchu polskim.
Reklama
W Zjednoczeniu Polek pani Karolina działała tak długo, jak na to pozwalało jej zdrowie. Umilała nam pracę, przynosząc na zebrania zarządu pyszną babkę pieczoną na parze, której żadna z nas nie umiała upiec. Jej sposób bycia wpływał na miłą koleżeńską atmosferę na zebraniach zarządu i walnych zgromadzeniach, którym przez wiele lat przewodniczyła. Kiedy rozpatrywałyśmy prośby o pomoc, reagowała z troską i okazywała empatię ludziom w potrzebie.
Była oddana pracy charytatywnej nie tylko w naszej organizacji. Uczyła przedmiotów zawodowych w szkołach angielskich, a resztę czasu poświęcała rodzinie i polskiemu społeczeństwu. Wspierała działalność harcerską i brała czynny udział w pracach polskiej parafii, w której przez pewien okres była prezesem Koła Pań.
Organizowała różne akcje charytatywne, m.in. pomoc na rzecz studentów głuchych i głuchoniemych w Polsce – powtarzała często motto tej akcji: „Serce za sercem, serca za sercem”.
Teresa Szadkowska-Łakomy
Prezes Zjednoczenia Polek w Wielkiej Brytanii