Wszystkie wzmianki z wczesnego średniowiecza na temat zadaszonych świątyń pogańskich z obszaru Słowiańszczyzny pochodzą z północnego Połabia. Wszystkie też odnoszą się do schyłkowego okresu tradycyjnych wierzeń, głównie do stuleci XI i XII. Łącznie kronikarze i autorzy żywotów świętych odnotowali istnienie siedmiu budowli kultowych: w Arkonie na Rugii, w Garz, Gützkow, Radogoszczy/Retrze, Szczecinie, Wolinie i Wolgaście.
Nie ma powodów, by podważać prawdziwość ich doniesień. Należy jednak podkreślić rzecz, o której badacze wierzeń słowiańskich zaskakująco rzadko wspominają. Ślady żadnego z tych gmachów nie dotrwały do naszych czasów, a przynajmniej nie zostały jak dotąd zlokalizowane w sposób nieulegający wątpliwości.
Reklama
Na pewno udało się natrafić tylko na relikty świątyni w Arkonie. Niegdysiejsza budowla znajdowała się jednak na cyplu od stuleci podmywanym przez morze. Zanim archeologia rozwinęła się na tyle, by można było rzetelnie przebadać jej ślady, cały skrawek wyspy stopniowo stoczył się do Bałtyku.
Jak pisze Astrid Tummuscheit, pierwotnie cypel Arkony, na którym stał gród ze świątynią, mógł być dłuższy nawet o 200 metrów. I choć w regionie wciąż podejmuje się ratunkowe prace i próbuje się szukać śladów tam, gdzie morze jeszcze nie zatarło wszystkich śladów, to nadzieje na jakikolwiek przełom są więcej niż nikłe.
Świątynie słowiańskie. Odnalezione czy zmyślone?
Pod nieobecność niewątpliwych znalezisk dzisiejsi naukowcy nie mogą wiedzieć, jak właściwie wyglądały słowiańskie świątynie i jakie obiekty znajdowane na miejscu dawnych grodów lub w ich pobliżu powinno się interpretować w taki sposób.
Mimo to nie brakuje badaczy święcie przekonanych o tym, że budowle kultowe Słowian były powszechne (także poza Połabiem) i że da się je względnie łatwo namierzyć współczesnymi metodami.
Reklama
Takie podejście sprawia, że raz po raz do mediów przedzierają się wiadomości o odkrywaniu kolejnych wspaniałych miejsc pogańskich praktyk religijnych. Wyłącznie na obszarze Polski namierzono ich już kilkadziesiąt. Sceptycy przekonują jednak, że świątynie nie tyle zostały znalezione, co raczej stworzone czy też wprost zmyślone.
Dariusz A. Sikorski, stwierdza ostro, że na całym obszarze Słowiańszczyzny nie ma ani jednego zabytku, o którym faktycznie da się powiedzieć, że na pewno była to niegdyś przedchrześcijańska świątynia. Dysponujemy wyłącznie spekulacjami, zwykle budowanymi na wyjątkowo słabych podstawach.
Historyk z UAM w Poznaniu przypomina stary dowcip, jaki studentom archeologii powtarza się na pierwszym roku studiów: jeśli archeolog nie wie, z czym się zetknął, to zawsze stwierdza, że ma do czynienia z obiektem kultowym. Niby to żart, ale według Sikorskiego właśnie nim kierują się co do zasady odkrywcy słowiańskich świątyń.
Groß Raden. Najsłynniejsza (domniemana) świątynia słowiańska
Najsłynniejsza rzekoma świątynia pogańska Połabia, nie tylko rozpropagowana w literaturze, lecz także zrekonstruowana w skali 1:1 na obszarze skansenu archeologicznego, została odkryta w latach 70. XX wieku w Groß Raden w Meklemburgii.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Budowla miała znaczne rozmiary, przynajmniej jak na realia Słowiańszczyzny – była długa na około 11 metrów i szeroka na 7, co daje powierzchnię niemal 80 metrów kwadratowych. Odkrywca gmachu i autor teorii o jego kultowym charakterze, Ewald Schuldt, twierdził, że świątynię wzniesiono w połowie IX wieku. Dzisiaj, dzięki badaniom dendrochronologicznym, wiadomo, że w rzeczywistości prace nad konstrukcją zostały podjęte dopiero po roku 983.
Fakt, że było to miejsce praktyk religijnych, ustalono na dobrą sprawę tylko na tej podstawie, że budowla była przestronna, nietypowa, oddzielona od innych na obszarze grodu, a poza tym oblicowana charakterystycznymi dranicami, które zostały lekko ozdobione. Natomiast wewnątrz gmachu nie natrafiono ani na ślady stałego zamieszkiwania, ani na pozostałości ofiar lub jakichś zajęć kultowych. Nie było też żadnego ołtarza, co najwyżej drewniany stolik.
Reklama
Jak komentowała polska archeolożka Helena Zoll-Adamikowa, na poparcie teorii o religijnym charakterze miejsca nie było ogółem, i jak dotąd nie ma, „żadnych dowodów”. Niektórzy specjaliści wątpią nawet w to, czy opisane relikty w ogóle stanowiły ślad po budynku, a nie tylko po placu otoczonym zdobionym płotem.
Mimo to Schuldt ogłosił, że znalazł świątynię. A kolejni badacze, z Niemiec i nie tylko, szybko zaczęli nazywać świątyniami także wszelkie inne obiekty podobne do tego z Groß Raden.
Po czym poznać pogańską świątynię?
Wciąż nie istnieją żadne ścisłe kryteria, według których archeolodzy mogliby ocenić, że jakaś budowla faktycznie pełniła funkcję przedchrześcijańskiego miejsca modlitw i składania ofiar. Decyduje subiektywne odczucie odkrywcy, najczęściej przekonanego tylko tym, że dany budynek był większy od innych i odseparowany.
Za dowód szczególnej wagi wciąż uznaje się też zdobione lub przynajmniej nacięte dranice, choć nikt nigdy nie zdołał w żaden sposób dowieść, że faktycznie miały one coś wspólnego z religią. Sam wyraz dranica, dzisiaj właściwie nieużywany, przywodzi zresztą wielu osobom na myśl rzecz szczególną. Tymczasem pod słowem kryje się po prostu deska powstała na skutek rozłupania pnia drzewa. I nic więcej.
Reklama
Rzekoma świątynia słowiańska w Wolinie została tak określona, bo była większa od innych domów w osadzie (niespełna 50 metrów kwadratowych), jej otoczenia nie zabudowano, a poza tym w jej rejonie odnaleziono małą figurkę o fallicznej formie. Wreszcie chata miała też podłogę wyłożoną drewnem, co jej badacz, Władysław Filipowiak, uznał za… pozostałość po fundamencie posągu bóstwa. Ale oczywiście podłoga równie dobrze mogła też być po prostu podłogą.
Warto dodać, że na obszarze gmachu odkryto poza tym warstwę końskiego nawozu, sugerującą, że przynajmniej przez jakiś czas znajdowała się tam stajnia. Choć na przykład Kamil Kajkowski przekonuje, że znalezisko nie podważa teorii o istnieniu „kąciny”, miejsca kultu, a konie mogły być tam trzymane do celów związanych z ofiarami lub wróżbami.
W Feldbergu na Połabiu jeden z domów okrzyknięto świątynią, bo stał z boku i prawdopodobnie miał inną konstrukcję od reszty zabudowy. Na tym argumenty właściwie się kończą.
Kontrowersyjna budowla z Wrocławia
Także jedna z najnowszych świątyń, „odkryta” we Wrocławiu przez Sławomira Moździocha, budzi ogrom wątpliwości. Znów za miejsce kultu uznano chatę większą od innych i nietypowo ozdobioną. Ale wewnątrz budowli wcale nie udało się natrafić na niewątpliwe ślady praktyk religijnych. Znaleziono skrawki jedwabiu i kości młodych zwierząt. Ani pierwsze, ani drugie nie musiały jednak wcale być śladem po ofiarach.
Reklama
Poza tym zwrócono uwagę na podobieństwa między budowlą z Wrocławia i rzekomą świątynią z Groß Raden. Wreszcie argument ponoć rozstrzygający: badania dendrochronologiczne wykazały, że chata została wzniesiona, albo przynajmniej wykończona, prawdopodobnie około 1032–1033 roku.
Źródła pisane sugerują, że w tym czasie w Polsce dochodziło do zaburzeń ludowych, być może o pewnym zabarwieniu pogańskim. Ale czy to od razu powód, żeby zakładać, że każdy dom, jaki wówczas stanął nad Wisłą lub Odrą, był koniecznie świątynią tradycyjnych kultów?
Droga na manowce
Jak podkreśla Dariusz A. Sikorski, nietypowe budowle dałoby się zinterpretować na przeróżne inne sposoby. Niektóre gmachy na Połabiu faktycznie mogły być świątyniami. Ale nie musiały. Duża hala to równie dobrze miejsce spotkań starszyzny, a bardziej okazały i ozdobiony dom to na przykład siedziba wodza czy też księcia.
Odseparowana budowla mogła poza tym służyć chociażby za „miejsce przechowywania symbolicznego lub faktycznego skarbu plemiennego”. Wyjaśnień jest nawet więcej. A usilne uznawanie każdej nietypowej konstrukcji za świątynię pogańską nie zwiększa naszej wiedzy o przeszłości. Przeciwnie – takie podejście sprawia, że spoglądamy na Słowiańszczyznę w niesłusznie schematyczny sposób, odzierający kulturę regionu z jej bogactwa i różnorodności.
****
Artykuł powstał na podstawie mojej nowej książki pt. Cywilizacja Słowian. Prawdziwa historia największego ludu Europy (Wydawnictwo Poznańskie 2023). To wnikliwe spojrzenie na początki Słowiańszczyzny, wykorzystujące najnowsze ustalenia naukowe. Poznaj życie codzienne, obyczaje i zagadkowe pochodzenie naszych przodków. Dowiedz się więcej na Empik.com.