Chaty XIX-wiecznych polskich chłopów bardzo różniły się od współczesnych domów. Mimo wszystko podobnie jak dzisiaj posiadały drzwi, okna czy stropy. Pod koniec stulecia większość z nich miała również kominy, dzięki czemu izb nie wypełniał już gryzący dym. Domostwa dawnych włościan bardzo długo nie dysponowały jednak tym, co dla szlachty czy mieszczan już od dawna było czymś oczywistym.
Czytając XIX-wieczne opisy chłopskich chat z Galicji i Kongresówki bardzo łatwo zauważyć wiele wspólnych cech. Szczególnie mocno w oczy rzuca się jeden szczegół.
Reklama
Chłopskie chaty bez podłóg
Zarówno wiejscy pamiętnikarze, jak i ówcześni etnografowie opisujący na bieżąco życie mieszkańców wsi podkreślali, że jeszcze u schyłku stulecia niemal żaden rolnik nie posiadał w swoim domu drewnianych podłóg. Zamiast tego chodzono po klepisku czyli ubitej ziemi lub glinie.
Ojciec polskiej etnografii Oskar Kolberg opisując domostwa podkrakowskich chłopów podkreślał, że „ podłogę w całej chałupie i u najzamożniejszych nawet gospodarzy, stanowi ziemia ubita. Wyjątkowo tylko zdarzy się gdzieniegdzie ujrzeć podłogę z tarcic”.
Z kolei Seweryn Udziela na kartach opublikowanej w 1892 roku książki pt. Lud polski w powiecie Ropczyckim w Galicji pisał, że „podłoga ubita z ziemi ma zwykle po wytłaczane dołki, w których zbierają się śmieci i porozlewana woda”. Dalej zaś dodawał: „Pod nalepą [część pieca – RK] siedzą kury, a króliki, gdzie mogą, grzebią sobie nory”.
Chłopi trzymali się tradycji
Na brak podłóg w chłopskich chatach bardzo utyskiwał znany galicyjski architekt Maciej Moraczewski. W wydanej po raz pierwszy w połowie lat 80. XIX wieku publikacji pt. O budowie zagród włościańskich bił na alarm pisząc:
Reklama
Podłogę w izbie rzadko który gospodarz daje, jeno tok czyli klepisko z gliny, bo mówi, że tak cieplej, że od podłogi zimno ciągnie, ale nieraz choć w izbie tok, w komorze jednak podłoga, pewnie dla tego, że się daje czyściej zamieść i nie robi tyle kurzu.
W izbie mieszkają jeno ludzie, więc choć im pył do oczu, nosa, ust i płuc się dostanie, odkaszlną, odpluną i dobrze w komorze zaś co innego, bo tam i suknie odświętne, i zboże, i warzywa różne, i mąka, i sery, i beczka z kapustą, słowem wszystko, o co bardziej się troszczy gospodarz, niż o siebie i żonę i dzieci!
Jak wynikało ze słów Moraczewskiego brak podłóg w chłopskich chatach nie był spowodowany kwestiami finansowymi lecz wiejską mentalnością. Przywiązani do sposobu życia przodków włościanie uważali bowiem drewniane podłogi za „pański” wynalazek, który można znaleźć we dworach.
Presja innych mieszkańców wsi
Doskonałym przykładem podejścia XIX-wiecznych galicyjskich rolników do kwestii podłóg są wspomnienia Wincentego Witosa. Odnosząc się do swego dzieciństwa przypadającego na lata 70. i 80. XIX stulecia zasłużony działacz ludowy przywoływał znamienną historię ze swej rodzinnej wsi:
Reklama
W czwartym domu od naszego dorastające córki namówiły ojca do wprawienia podłogi w izbie, nie chcąc brnąć po błocie, jakie się tworzyło przy gospodarstwie z wilgotnego iłu, stanowiącego klepisko. Ojciec się zgodził pod warunkiem, że potrzebne pieniądze córki sobie zarobią.
Ucieszone dziewczęta latały za zarobkiem, gdzie mogły, tak że na jesień pieniądze były gotowe. Deski zakupiono, ale podłogi nie było, bo sąsiedzi wytłumaczyli ojcu, że [to] pańskie zachcianki, a jego córkom poprzewracało się w głowie.
Wywołało to prawdziwe piekło w spokojnej dotąd rodzinie, ale ojciec nie dał się ani tknąć, powtarzając przy każdej sposobności: ,,Po mojej śmierci możecie robić, co wam się żywnie będzie podobało, teraz ja rządzę”.
Nie chcąc się narażać „na śmiech całej wsi”, pozdzierał także z okien firanki, które córki zawiesiły i wrzucił do pieca szmatę, którą zastawiły zasmolone, i pół izby zajmujące, palenisko na kominie. (…)
Reklama
W uprzedzeniu swoim pozostał tak wytrwałym, że kiedy córka wyszła za mąż, zabrała te deski i urządziła sobie mieszkanie z podłogami i firankami, długo tam nie chciał zajrzeć, kpiąc z zięcia, że sobie daje „babie grać na nosie”.
Niechęć chłopów do wykonanych z drewna podłóg utrzymywała się na polskiej wsi jeszcze przez wiele dziesięcioleci. Profesor Mateusz Wyżga w publikacji Chłopstwo. Historia bez krawata twierdzi nawet, że dopiero „w drugiej połowie XX wieku klepisko zaczęto wykładać linoleum, coraz częściej [też] pojawiały się podłogi zbite z desek”.
Bibliografia
- Oskar Kolberg, Lud. Jego zwyczaje, sposób życia, mowa, podania, przysłowia, obrzędy, gusła, zabawy, pieśni, muzyka i tańce, t. 5, Krakowskie, Kraków 1871.
- Jan Słomka, Pamiętniki włościanina od pańszczyzny do czasów dzisiejszych, Nakładem Towarzystwa Szkoły Ludowej w Krakowie 1929.
- Seweryn Udziela, Lud polski w powiecie Ropczyckim w Galicji, Kraków 1892.
- Wincenty Witos, Moje wspomnienia, cz. I, Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza 1998.
- Mateusz Wyżga, Chłopstwo. Historia bez krawata, Znak Horyzont 2022.