Za rządów dynastii macedońskiej (867–1056) doszło do ponownego odbudowania potęgi cesarstwa bizantyjskiego. Dynastia ta wydała kilku wybitnych cesarzy, wśród nich Konstantyna VII Porfirogenetę (905–956), który znany jest przede wszystkim jako uczony i pisarz, autor dzieł o zarządzaniu państwem, oraz wybitnych wojskowych: Nicefora Fokasa (963–969), Jana Tzimiscesa (969–976), a zwłaszcza Bazylego II Bułgarobójcę (976–1025).
Korzystając z podziału imperium arabskiego, cesarstwo przeszło do natarcia na Wschodzie, odzyskując wyspy Kretę i Cypr oraz znaczną część Syrii wraz z najważniejszym jej miastem, kluczem do całej krainy – Antiochią.
Reklama
Szczyt wpływów Cesarstwa Bizantyńskiego w średniowieczu
We Włoszech powtórnie opanowano prowincję Apulię oraz Sycylię, a w wyniku bardzo krwawych, długotrwałych i kosztownych wojen rozwiązano wreszcie najbardziej palący problem kontroli nad Półwyspem Bałkańskim – bramą do stolicy cesarstwa.
Przez wiele stuleci groziło stamtąd największe niebezpieczeństwo inwazji słowiańskiej, szczególnie Bułgarów. W początkach XI wieku udało się jednak zniszczyć państwo Bułgarów i wchłonąć jego ziemie, a granice imperium oprzeć aż na rzece Dunaj – starożytnej, naturalnej przeszkodzie i granicy imperium rzymskiego. Na północnym zachodzie granica dochodziła aż do wybrzeża Morza Adriatyckiego, Bizancjum uzależniło też od siebie Serbię.
Równie dobra była sytuacja wewnętrzna cesarstwa. Gdy na Wschodzie i na Zachodzie trwał upadek cywilizacji, następował nawrót do gospodarki naturalnej i dezurbanizacji, nie zostało ono objęte tym procesem. Wręcz przeciwnie, miasta rozwijały się w dalszym ciągu, gospodarka rolna stała na bardzo wysokim poziomie, opierając się nadal na czynszach pieniężnych; nauka i kultura kwitły jak nigdy dotąd.
Miasta, a zwłaszcza Konstantynopol, stały się najważniejszymi ośrodkami handlowymi świata, skupiając wszystkie najważniejsze szlaki handlowe i czerpiąc z pośrednictwa ogromne bogactwa. Finanse państwa opierały się dalej na systemie monetarnym, a w warstwie rządzącej nie zaznaczyły się tendencje feudalistyczne.
Reklama
Imponująca fasada
Administracja państwowa pozostawała bardzo sprawna i wysoce scentralizowana. Władza cesarzy była bardzo silna dzięki zdrowym podstawom ekonomicznym i administracyjnym.
Jednakże była to tylko imponująca fasada. Pod nią, w każdej dziedzinie życia, kryły się bardzo głębokie problemy; problemy tak groźne, że nawet każdy z osobna mógł przynieść upadek imperium.
Świetne finanse i zasobność skarbu osiągnięto metodą strasznego ucisku fiskalnego chłopów. Nie mogąc podołać tym ciężarom, chłopi uciekali ze wsi. Skala problemu przybrała zastraszające rozmiary.
Nie mogły temu zapobiec żadne zakazy administracyjne ani zwiększanie aparatu kontroli nad chłopstwem. Ten aparat to po prostu ogromna armia poborców podatkowych, sił stricte policyjnych, i urzędników administracji lokalnej, opłacanych przecież właśnie z podatków płaconych przez chłopów.
Najbardziej zbiurokratyzowane mocarstwo średniowiecza
To samo działo się w instytucjach centralnych. Żadne inne państwo nie było tak zbiurokratyzowane jak Bizancjum, żadne też nie miało takiej liczby biurokratów. Sytuacja przypominała błędne koło: na spadek wielkości wpływów podatkowych państwo odpowiadało zwiększeniem podatków dla jeszcze mogących je płacić chłopów, ściąganych przez zwiększoną liczbę poborców.
Nic zatem dziwnego, że większość tych podatków, a właściwie ich całość, zżerało właśnie opłacenie administracji państwowej! Jeśli do tego dodamy ogromną korupcję urzędników i wielkie wydatki dworu na cele reprezentacyjne, łatwo dojdziemy do wniosku, że państwo żyło na krawędzi krachu finansowego, tym bardziej że istniały również inne przyczyny skutecznie osłabiające potencjał gospodarczy kraju.
Najważniejszą z nich był wprost niesamowity przerost instytucji religijnych. Mimo że cesarstwo bizantyjskie nie było teokracją, to jednak czynnik religijny przenikał wszystkie aspekty jego życia.
Reklama
Władza cesarska była naznaczona nimbem boskości, a samo państwo za sens istnienia uważało krzewienie wiary chrześcijańskiej na ziemi. Było afirmacją Królestwa Bożego na ziemi, Apostołem wiary, który swoje główne zadanie widział w krzewieniu chrześcijaństwa przez rozwój swego imperium.
„Niesamowity przerost instytucji religijnych”
Dbałość o czystość wiary w imperium była równie ważna. Duch ortodoksji odcisnął swe piętno na całym cesarstwie. Biada schizmatykom i heretykom – walka z nimi była nawet ważniejsza niż walka z niewiernymi. Nic zatem dziwnego, że administracja kościelna była nierozerwalną częścią machiny biurokratycznej Bizancjum. Była również jej najważniejszą częścią.
Żeby podołać tak licznym obowiązkom (także na zewnątrz, cesarstwo włożyło przecież wielki wkład w akcję misjonarską) oraz czuwać nad życiem duchowym współobywateli, musiała być liczna i potężna.
Nic zatem dziwnego, że prawie jedna trzecia ziemi znajdowała się w jej władaniu – wyłączona oczywiście z płacenia podatków państwu – i obszar ten nadal się powiększał! Radykalnie zmniejszała się jednocześnie liczba chłopów podatników. (…)
Prawosławny monastycyzm nigdy nie został objęty takim zdyscyplinowaniem, jak w posiadających ściśle określone reguły zgromadzeniach zakonnych chrześcijaństwa łacińskiego. Pozostał zawsze dobrowolnym zgrupowaniem ludzi, szukających przede wszystkim własnego zbawienia.
Wszelkie próby narzucania im zależności, nawet od władz kościelnych, kończyły się niepowodzeniem. Natomiast w swojej ideologii był skrajnie ortodoksyjny, przeciwstawiający się jakimkolwiek zmianom, a przez swoją wielkość odgrywający ważną rolę opiniotwórczą w społeczeństwie.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Andrzeja Michałka pt. Słowianie wschodni. Ukazała się ona nakładem Bellony w 2024 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.