Dieta średniowiecznego angielskiego chłopa diametralnie odbiegała od tego, co obecnie pojawia się na stołach mieszkańców Wysp. Przed setkami lat ludność wsi dysponowała tylko tym, co sama wyhodowała i zebrała z pól oraz lasów. Z uwagi na biedę, w jadłospisie przytłaczającej większości rolników brakowało wielu cennych składników odżywczych. Skromne pożywienie miało jednak również swoje plusy. Oto, co dokładnie lądowało w miskach ówczesnych chłopów.
Trzynastowieczny wieśniak był raczej rolnikiem sadzącym rośliny niż hodowcą zwierząt, ponieważ jego podstawową potrzebą było po prostu utrzymanie się przy życiu – oznaczało to jedzenie i picie produkowane ze zbóż.
Reklama
Chleb angielskich chłopów
Celem chłopa nie była tak naprawdę samowystarczalność – dążył raczej do „samozaopatrzenia się” w podstawowe produkty życiowe. Zaliczyć do nich można chleb, polewkę lub owsiankę oraz ale [słabe piwo].
Z uwagi na to, że wyhodowana przez gospodarza pszenica prawie w całości była sprzedawana, na własny użytek chłopa zostawały tak naprawdę jęczmień i owies. Większość chlebów wieśniacy robili z mieszanki pszenicy i żyta albo jęczmienia i żyta, które wypiekano do postaci gruboziarnistych ciemnych bochenków mogących ważyć cztery funty lub więcej. Zarówno mężczyźni, jak i kobiety oraz dzieci jedli bardzo duże ilości pieczywa tego rodzaju.
Biedni chłopi jedli polewkę
Dla biedniejszych rodzin chłopskich, takich jak Trune’owie czy Saladinowie z Elton, to polewka była ważniejsza od chleba, jako „danie” bardziej ekonomiczne. Jako że jej przygotowanie nie wymagało mielenia zboża, nie tracono tym samym części ziarna przeznaczonej na zapłatę dla młynarza, jak również tej jego ilości, która naturalnie przepadała w procesie produkcji mąki.
Ziarnom jęczmienia przeznaczonym na polewkę pozwalano kiełkować w wilgotnym, ciepłym miejscu, a następnie gotowano je w garnku. Wodę można było potem zlać, osłodzić miodem i wypić jako „barley water” [swego rodzaju napar jęczmienny] albo pozwolić jej sfermentować do postaci piwa.
Groch i fasola wzbogacały zarówno polewkę, jak i chleb o skąpe ilości białek i aminokwasów. Z kolei do samej polewki dodawało się czasem nieco tłustego bekonu albo solonej wieprzowiny razem z cebulą i czosnkiem hodowanymi w ogrodzie. Wiosną i latem na wsiach jedzono wiele warzyw – kapustę, sałatę, pory, szpinak oraz pietruszkę, a w niektórych gospodarstwach owocowały też drzewa dostarczające jabłek, gruszek i wiśni.
Dla odmiany w lasach zbierano orzechy, jagody i korzonki. Owoce zazwyczaj gotowano – surowe uznawano powszechnie za niezdrowe. Poza trującymi lub bardzo gorzkimi roślinami „wszystko, co rosło, lądowało w garnku, nawet pierwiosnki i liście poziomek”. Ciężki czas przychodził na przednówku, czyli zimą i wczesną wiosną, gdy kończyły się już zapasy ziarna, a nie można było jeszcze korzystać z dobrodziejstw natury.
Reklama
Niedobory białka
Kociołek polewki – delikatnej lub mocniejszej, pełnej smaku lub nijakiej – stanowił dla wielu rodzin wiejskich podstawowe źródło pożywienia. Jeśli tylko było to możliwe, każdy posiłek (wliczając w to śniadanie) popijano słabym ale. Trunek mógł być warzony w domu albo zakupiony od sąsiada, często zdarzało się jednak, że jedynym napojem na stole była woda.
Średniowieczny chłop największe niedobory miał w zakresie przyjmowanego białka. Groch i fasola nie dostarczały go w wystarczającej ilości. Swego rodzaju suplementem mogły być w tej sytuacji jajka oraz – w małym stopniu – mięso lub ser. Warto jednak zaznaczyć, że bogaci wieśniacy radzili tu sobie lepiej niż chłopi biedni czy średnio zamożni.
Większości doskwierał głód
E.A. Kosminsky uważał, że osoby posiadające virgate [około 12 hektarów] lub pół virgate były w stanie „związać koniec z końcem bez większego trudu, jeśli nie liczyć ciężaru powinności wynikających z wyzysku feudalnego”, czyli pańszczyzny, oraz innych powinności chłopskich. niemniej już ćwierć virgate (dwa do trzech hektarów) nie wystarczało do przetrwania, nawet jeśli gospodarujący na takim terenie chłop nie miał żadnych innych zobowiązań.
H.S. Bennett podaje z kolei wielkość minimalnego obszaru pozwalającego chłopu przetrwać: dwa do czterech i pół hektara, „prawdopodobnie bliżej czterech i pół niż dwóch”. nowsze szacunki dokonane w 1988 roku przez H.E. Hallama mówią, że statystyczna rodzina licząca 4,75 członka potrzebowała do życia prawie pięciu hektarów pól uprawnych.
Reklama
Inną sprawą jest kwestia poruszona przez J.Z. Titowa, który zauważył, że co do zasady w systemie dwupolówki do przetrwania trzeba było mieć większy obszar ziemi niż w systemie trójpolówki, ponieważ w tym pierwszym więcej ziemi leżało odłogiem.
Cicely Howell, analizując dane zebrane dla wsi Kibworth Harcourt leżącej w regionie Midlands, doszła do wniosku, że aż do połowy szesnastego wieku posiadacz połowy virgate nie był w stanie dostarczyć swojej rodzinie więcej niż ośmiu korców ziarna rocznie na osobę z własnych gruntów. Biedne rodziny mogły przetrwać jedynie dzięki różnorakim zajęciom podejmowanym w charakterze robotników najemnych.
Niedobór witamin, ale dużo błonnika
W diecie średniowiecznych chłopów często brakowało również tłuszczów, wapnia oraz witamin A, C i D. Dodatkowo nierzadko posiłki miały zbyt mało kalorii – w tym kontekście picie ale wiązało się nie tylko z zabawą, ale również z profitami… zdrowotnymi.
Z drugiej strony dwa pozytywne aspekty takich surowych z konieczności zasad odżywiania – mała ilość białka i tłuszczów – dawały korzyści podobne do tych, które można uzyskać dzięki dzisiejszej diecie pomagającej dbać o układ krążenia, a wysoka zawartość błonnika w średniowiecznych potrawach pomagała ograniczyć ryzyko zachorowania na raka.
Reklama
Mięso jadano tylko okazjonalnie
Średnio zamożna rodzina wiejska, przykładowo Alexandra atte Cross albo Henry’ego Abovebrooka, najprawdopodobniej była w posiadaniu jednej bądź dwóch krów lub kilku owiec dostarczających jej nieregularnie mleka, sera i masła.
W większości gospodarstw domowych znaleźlibyśmy świnie i kury – chętnie jedzono znoszone przez nie jajka, a okazjonalnie też wieprzowe czy drobiowe mięso. Niemniej zwierzęta, podobnie jak pszenica, często były przez rolników sprzedawane – chłopi starali się w ten sposób pozyskać gotówkę potrzebną do spłaty renty czy uiszczenia innych danin.
Można było je też kupować: swoją cenę miały solone i suszone ryby, jak również węgorze. Te ostatnie udawało się także wyławiać z rzeki nene albo – nielegalnie – z młyńskiego stawku.
Głód białka i tłuszcz
Średniowieczna literatura odzwierciedla panujący wówczas powszechnie głód białka i tłuszczu. Przykładowo dwunastowieczny poeta irlandzki opisuje sen, w którym okrągła łódka „zbudowana ze smalcu / płynęła po słodkim morzu mleka”.
Reklama
Z kolei pośrodku jeziora znajdował się zamek, do którego można się było dostać po moście z masła. Fortecę otaczała palisada z boczku, w środku futryny zrobione były z twarogu z serwatki, kolumny wykonano z dojrzałego sera, a filary z wieprzowiny. Po przebyciu fosy pełnej ostrego bulionu z oczkami tłuszczu na wierzchu strażnicy witali marzyciela całymi pętami tłustych kiełbas.
Bez wątpienia świat średniowiecza był głodny, a jeszcze bardziej potrzebował żywności z powodu okresowych plag nieurodzaju. Cała seria takich katastrof na początku czternastego stulecia sprowadziła na Anglię i północno-zachodnią Europę prawdziwą klęskę głodu.
Dla odmiany późniejszy, nawet jeszcze bardziej niszczycielski kataklizm – epidemia dżumy znanej jako czarna śmierć – tak mocno zredukował populację Europy, że ilość jedzenia stała się relatywnie duża i chłopi mogli zacząć spożywać pszenicę.
Zmarły w 1408 roku poeta John Gower opisał wcześniejszy okres głodu, o wiele bardziej dotkliwy, nie z żalem, ale raczej w dość oburzający sposób odnotowując nostalgię – opis ten odzwierciedla podejście elit do niższych warstw społeczeństwa:
Robotnicy dawnych czasów nie mieli ochoty jeść chleba z pszenicy; ich bochny były ze zwykłego ziarna albo z fasoli, a ich napój pochodził ze źródła. Wonczas ser i mleko były dla nich ucztą; rzadko mieli oni jakąkolwiek inną. Ich ubiór miał szarą, stonowaną barwę; ongiś świat takich właśnie ludzi miał w sobie dobry porządek.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Frances i Josepha Giesów pt. Życie w średniowieczu (Znak Horyzont 2024). Przekład: Jakub Janik.
Odkryj średniowieczny świat na nowo
Ilustracja tytułowa: Średniowieczna wieś w wyobrażeniu Helmuta Skarbiny (domena publiczna).