W drugiej połowie XX wieku Liban stał się głównym obszarem działalności diaspory palestyńskiej. W 1975 roku liczyła ona tam już około 300 000 członków, a Organizacja Wyzwolenia Palestyny utworzyła faktycznie własne państwo w państwie, co skutkowało niezwykle napiętą sytuacją na granicy. W czerwcu 1982 roku Izrael rozpoczął atak na Liban, a w pierwszej kolejności właśnie na siły palestyńskie w kraju. Główna kampania trwała pięć tygodni. Jej rezultaty dr hab. Krzysztof Mroczkowski nazywa „bardzo wątpliwym zwycięstwem”.
Konsekwencje wojny były tragiczne dla obu stron, w decydującym stopniu dotknęły jednak Palestyńczyków i Libańczyków, krzywdząc zwłaszcza ludność cywilną.
Reklama
Szacuje się, że tylko ofiar śmiertelnych mogło być wśród członków Organizacji Wyzwolenia Palestyny sporo ponad 2000. Zginęło też 1200 Syryjczyków. Wreszcie liczbę wszystkich ofiar śmiertelnych po stronie libańskiej, głównie cywilnych, ocenia się na około 19 000. Z kolei po stronie izraelskiej liczbę zabitych określono na ponad 650.
„Celem Izraelczyków – i osobistym zamiarem [premiera Ariela] Szarona wydawało się być »wysączenie woli przywództwa OWP do kontynuowania walki«” – wyjaśnia historyk Krzysztof Mroczkowski na kartach książki Bejrut 1982. – „Z pewnością została ona osłabiona, ale [palestyński przywódca Jasser] Arafat wciąż żywił nadzieję, że presja mocarstw zachodnich wymusi wreszcie na Izraelu wycofanie sił”.
Opór dogorywa
Na ostatnim etapie nie tylko nasilił się ostrzał oblężonych pozycji palestyńskich przez armię Izraela, ale też wzmogły się działania propagandowe obu stron.
W samym Izraelu narastał opór wobec kosztów – materialnych i ludzkich – operacji o szumnej nazwie „Pokój dla Galilei”. Co zaś do Palestyńczyków, nie byli oni już w stanie utrzymywać dłużej swoich sił w Bejrucie. 13 sierpnia zgodzili się na warunkowe opuszczenie libańskiej stolicy.
Reklama
„Odpowiadając na postawione przez Arafata warunki umiędzynarodowienia ewentualnej ewakuacji, 18 sierpnia 1982 roku rządy Stanów Zjednoczonych, Francji i Włoch (później dołączyła do nich także Wielka Brytania) zawarły porozumienie o utworzeniu Międzynarodowych Sił (Multinational Force, MNF) w Libanie” – pisze Krzysztof Mroczkowski.
Tego samego dnia Arafat przyjął ramy planu pokojowego i wyraził zgodę na opuszczenie przez OWP terytorium tego państwa.
Zobowiązanie szefa organizacji, działającego wówczas jako jej jedyny reprezentant, do wycofania się z Bejrutu zostało wynegocjowane przez amerykańskich dyplomatów za pośrednictwem byłego libańskiego premiera Saeba Salama i pod naciskiem przedstawicieli Arabii Saudyjskiej oraz Syrii, która także zgodziła się na wycofanie swoich oddziałów z kontyngentu Zielonych Hełmów z miasta.
Wątpliwe zwycięstwo
Mocarstwa zachodnie podkreślały, że osiągnięto sukces. Także strona izraelska mogła uważać się za zwycięską – w ciągu pięciu tygodni zajęła 1/3 całego terytorium Libanu. Chociaż jednak zawarto porozumienie, na mocy którego Organizacja Wyzwolenia Palestyny opuściła swoje pozycje, rezultat walk nie okazał się trwały ani tak korzystny dla Tel Awiwu jak oczekiwano.
Siły palestyńskie zostały rozproszone, ich członkowie trafili między innym do Syrii, Jordanii, Iraku i Tunezji. OWP wcale jednak nie upadła, a jej dalsza aktywność nie została zahamowana.
Reklama
„Bez względu na to, czy ówczesne media wieszczyły koniec OWP, czy nie, część uczestniczących w walkach oficerów izraelskich zdawała sobie sprawę, że wyjście sił palestyńskich z Bejrutu nie oznacza końca kłopotów Tel Awiwu” – kwituje autor książki Bejrut 1982.
Jednym z nich był ppłk Dow Yermiya, który wspominał rozmowę ze swym bezpośrednim dowódcą. Ten miał mu powiedzieć: »Dow, to, co my tu wyczyniamy, z wszystkimi naszymi błędami i potknięciami, to grunt pod kolejne powstanie – to kolejne pokolenie przepełnionych nienawiścią Palestyńczyków i Libańczyków, którzy będą z nami walczyć po wieczne czasy«.
Bibliografia
Artykuł powstał głównie na podstawie książki Krzysztofa Mroczkowskiego pt. Bejrut 1982. Ukazała się ona nakładem Bellony w 2024 roku.