Oblężenie Antiochii w 1098 roku na miniaturze z epoki.

Średniowieczne armie były o wiele mniejsze, niż się powszechnie sądzi. Te argumenty nie pozostawiają wątpliwości

Strona główna » Średniowiecze » Średniowieczne armie były o wiele mniejsze, niż się powszechnie sądzi. Te argumenty nie pozostawiają wątpliwości

Tradycyjnie twierdzono, że armie, które wysyłano do boju w średniowieczu miały często imponującą liczebność. Amerykański nestor badań nad ówczesną wojskowością profesor Bernard Bachrach przekonywał na przykład, że w państwie Karola Wielkiego stale było pod bronią… sporo ponad 100 000 osób! W ostatnich dekadach wśród specjalistów wyraźnie przeważa już jednak opinia, że armie i bitwy średniowiecza nie tylko były, ale nawet musiały być o wiele mniejsze, niż wynikałoby z kronik oraz przyjętej tradycji.

To temat fascynujący, ale i złożony. Szeroko zająłem się nim na kartach mojej książki Średniowiecze w liczbach. Dzisiaj pochylmy się tylko nad garścią przykładów, dobrze ilustrujących dlaczego wiadomościom podawanym przez kronikarzy (a często też przez dzisiejszych historyków) niekoniecznie należy dawać wiarę.


Reklama


Mobilizacyjne realia wczesnego średniowiecza

W największym stopniu rzecz odnosi się do okresu wczesnego, przed rokiem 1000 czy 1100, gdy gospodarka była słabo rozwinięta, a gęstość zaludnienia niewielka.

W obliczu stałych niebezpieczeństw ogromna liczba ludzi faktycznie znajdowała się wówczas pod bronią. Jeśli na przykład tylko jeden na 50 mężczyzn na przełomie mileniów trudnił się wojaczką lub obroną, to na całym kontynencie było pół miliona zbrojnych. A i liczba przeszło milionowa brzmi zupełnie prawdopodobnie, zwłaszcza w najbardziej niespokojnych okresach.

Średniowieczny rycerz w kolczudze (domena publiczna).
Średniowieczny rycerz w kolczudze (domena publiczna).

Ówczesne realia nie pozwalały jednak gromadzić tych mas żołnierzy w jednym miejscu, efektywnie i szybko ich przemieszczać, żywić, zaopatrywać oraz wysyłać wspólnie do walki. Poza tym teoretyczne możliwości mobilizacyjne zwykle miały tyko ograniczony związek z faktyczną, realną siłą oddziałów stawiających się do boju.

Na przykład François Louis Ganshof szacował, że w IX czy X wieku prawdziwa siła wojska możliwego do wystawienia stanowiła niekiedy zaledwie 40% siły teoretycznej, wynikającej ze zobowiązań składanych przez wasali i z obciążeń zrzucanych na ogół poddanych.


Reklama


Bomba atomowa… Karola Wielkiego?

Badacze sceptyczni wobec wiadomości kronik podkreślają, że aby dobrze zrozumieć wyzwania, jakie wiązały się z bieżącym funkcjonowaniem armii, należy odnieść liczebność wojsk do zaludnienia osad.

We wczesnym średniowieczu armia 5-tysięczna odpowiadała populacji nawet przeszło stu typowych wiosek. Przewyższała też zaludnienie dużych miast. A przecież trudniej było wyżywić poruszającą się masę ludzi niż metropolię, posiadającą swe zaplecze, dostawców, targi, spichrze.

Artykuł powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach (Wydawnictwo Poznańskie 2024).

Szczególnie dosadnie o sprawie wyraził się niemiecki mediewista Timothy Reuter. Jak przypomniał, na początku IX wieku Paryż mógł mieć 5000 mieszkańców i stanowił jedno z wiodących centrów na północ od Alp.

Gdyby więc Karol Wielki, jak chciał chociażby Bernard Bachrach, wyruszał do walki na czele 20 000 zbrojnych, musiałby pustoszyć kraj w poszukiwaniu zaopatrzenia w stopniu, jaki dzisiaj „można by porównać tylko do opadu radioaktywnego z eksplozji bomby atomowej”.


Reklama


Argumenty z cesarstwa wschodniego

Aby wykazać nieprawdopodobieństwo wielkich liczb, warto pochylić się też nad konkretnymi wiadomościami czerpanymi ze źródeł. W odniesieniu do wojen prowadzonych przez Cesarstwo Bizantyńskie – a więc największą i najlepiej zorganizowaną potęgę militarną średniowiecza, zwłaszcza wczesnego – bezcenne analizy przeprowadził John Haldon z Princeton University.

Odniósł się on na przykład do wciąż powszechnie akceptowanej opinii, w myśl której bizantyńska armia wysłana do sławnego boju pod Manzikertem w 1071 roku miała 60 000 żołnierzy. Pogląd brzmi sensownie i niekontrowersyjnie tylko na pierwszy rzut oka. Tymczasem Haldon policzył, że takie wojska zmierzające na pole bitwy przez dwa miesiące wymagałyby do transportu żywności i innego zaopatrzenia od 25 000 do 33 000 mułów. A więc większej liczby zwierząt, niż dałoby się dostarczyć z obszaru całego cesarstwa.

Średniowieczna armia w drodze na pole bitwy. Miniatura z ok. 1400 roku.
Średniowieczna armia w drodze na pole bitwy. Miniatura z ok. 1400 roku.

Weźmy inny, bardzo zresztą podobny przykład. Niezmiennie utrzymuje się, że w bitwie pod Antiochią w 1098 roku brało udział powyżej 100 000 krzyżowców, jak podał już w XII stuleciu angielski mnich Orderic Vitalis. Tyle że tak po prostu być nie mogło.

Wyprowadzenie z miasta przez istniejącą bramę wspomnianej masy ludzi, która wedle relacji jeszcze tego samego dnia przystąpiła do starcia, zajęłoby bowiem przynajmniej dziewięć godzin, a kolumna marszowa musiałaby mieć długość… prawie 50 kilometrów!

Logistycznie nieprawdopodobieństwa

Nawet o wiele mniejszymi siłami trudno byłoby efektywnie operować w średniowiecznych realiach, zwłaszcza gdy chodziło o oddziały kawaleryjskie, nie zaś piesze.


Reklama


Guy Halsall szacuje na przykład, że 5-tysięczne wojsko z czasów karolińskich, podróżujące półdzikimi leśnymi duktami, mogłoby się zwykle przemieszczać w długiej kolumnie, z tylko dwoma jeźdźcami obok siebie. Ponieważ zaś jeden kawalerzysta potrzebował, wraz z wierzchowcem, jakieś dwa i pół metra przestrzeni, to cały oddział musiałby jednocześnie zajmować 6 kilometrów drogi. A wraz z taborem, wozami, ciżbą obozową oraz asystą pieszą spokojnie i dwa razy tyle, czyli 12 kilometrów.

Gdyby Karol Wielki wyprawiał się w pole jednocześnie z 20 000 żołnierzami, kolumna miałaby już blisko 50 kilometrów. Zorganizowanie jej marszu, a następnie postoju byłoby zadaniem niezwykle karkołomnym.

Oblężenie Antiochii w 1098 roku na miniaturze z epoki.
Oblężenie Antiochii w 1098 roku na miniaturze z epoki.

Poza tym takie siły musiałyby się poruszać bardzo powoli, w tempie raczej nieprzekraczającym 10 kilometrów na dobę. Przecież nawet wojska napoleońskie, korzystające z o niebo lepszej infrastruktury drogowej, map i systemów organizacyjnych, zwykle były w stanie pokonywać tylko kilkanaście kilometrów dziennie.

Tymczasem wszystko, co wiemy o działalności Karola Wielkiego, przeczy wyobrażeniom o potężnym, ale ospałym i trudnym do kierowania wojskowym molochu. Policzono chociażby, że w samych latach 786–787, głównie w toku kampanii zbrojnych, król przebył co najmniej 3500 kilometrów. A całego czasu wcale przecież nie spędzał w siodle i w podróży. Czy byłby w stanie osiągnąć taki wynik na czele 50-kilometrowej kolumny ludzi, zwierząt i wozów?


Reklama


Nie tylko średniowiecze

Co ważne, wszelkie zastrzeżenia związane z realiami gospodarczymi, geografią, demografią i logistyką, jakie są wysuwane w odniesieniu do wojskowości średniowiecznej, w podobnym stopniu dotyczą również czasów późnej starożytności.

Wprawdzie antyczne Cesarstwo Rzymskie nawet w schyłkowym okresie dysponowało zawodową armią w sile około 400 000 żołnierzy, ale tych potężnych oddziałów nigdy nie gromadzono w jednym miejscu czy nawet w jednej prowincji. Były rozrzucone wokół całego basenu Morza Śródziemnego.

Z nowoczesnych badań wynika, że od III wieku niemal się nie zdarzało, by do jednej kampanii angażowano więcej niż 20 000–30 000 legionistów. Rekord został być może pobity podczas ekspedycji Juliana Apostaty przeciw Persji w 363 roku, gdy siły, które pociągnął ze sobą imperator, sięgały nawet 60 000 zbrojnych. A przecież to wciąż była epoka, gdy istniała sprawna administracja i gdy dysponowano wprost mistrzowskim systemem zaopatrzeniowym.

Historia średniowiecza, jakiej jeszcze nie było

Powyższy artykuł powstał na podstawie najnowszej książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbachDowiedz się więcej na Empik.com.

WIDEO: Ile zarabiał typowy szlachcic w dawnej Polsce?

Autor
Kamil Janicki

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka toŚredniowiecze w liczbach (2024).

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.