Katedra na Wawelu, podobnie jak większość ważnych miejsc kultu średniowiecznej Europy, była budowana więcej niż raz. Na tym samym miejscu powstały trzy kolejne świątynie, w nowych stylach i o odświeżonych formach. Ostatnią, istniejącą do dziś katedrę na krakowskim wzgórzu wzniesiono w XIV wieku, została ukończona u schyłku panowania Kazimierza Wielkiego. I choć dobrze zdawano sobie sprawę z funkcji, jakie będzie musiała odegrać, to jednak zapewniono jej o wiele, wiele zbyt małą skalę.
Budowa trzeciej, gotyckiej katedry na Wawelu zajęła czterdzieści lat. Prace były zastanawiająco długie, jeśli wziąć pod uwagę ograniczoną skalę przedsięwzięcia.
Reklama
W innych miastach, tak polskich, jak i zagranicznych, nowe katedry wznoszono między innymi dlatego, że ich poprzedniczki wydawały się już zbyt małe. Świątynia we Wrocławiu uzyskała długość 98 metrów. Poznański kościół katedralny jest długi na 72, gnieźnieński na 85 metrów.
Na Wawelu natomiast skala zasadniczo nie uległa zmianie. XI-wieczna katedra „hermanowska” miała 57 metrów. Nowa świątynia „nankerowska” (nazywana tak od imienia biskupa, który opiekował się przedsięwzięciem) – tyle samo.
Na Wawelu bez zmian
Początkowo nawet nie poszerzono bryły. Dopiero z czasem zaczną być do niej dobudowywane kolejne kaplice. Te jednak nie zwiększą przestrzeni naw. Katedra wawelska pozostanie kościołem niezwykle ciasnym.
Wobec likwidacji romańskiego atrium (otoczonego portykiem dziedzińca przed świątynią) wydłużenie katedry nie było niemożliwe. Z nieznanych przyczyn – może po prostu dla oszczędności – podjęto jednak decyzję o zachowaniu wież dawnej świątyni, do których teraz dostawiono nowe mury.
Reklama
W tej sytuacji gmachu nie dało się pociągnąć dalej na zachód. Na wschodzie zaś niemal bezpośrednio obok katedry wznosiła się kurtyna zamku górnego, a więc siedziby monarszej.
Wnętrze było tym ciaśniejsze, że połowę długości świątyni przeznaczono na prezbiterium – przestrzeń dla kleru. Tylko część znajdująca się na zachód od mauzoleum Świętego Stanisława i długa na około 20 metrów była otwarta dla wiernych.
Konsekwencje, które można było przewidzieć
Skromna skala kościoła musiała dawać się we znaki już Kazimierzowi Wielkiemu. A problem będzie w kolejnych stuleciach tylko narastać.
O ciasnocie katedry na Wawelu przypominały wszelkie uroczystości wymagające hucznej oprawy, zawsze bowiem trzeba było przed nimi skrzętnie dobierać grono gości. Nawet dla członków elit, dworzan czy dostojników brakowało miejsca w naczelnej świątyni. Decyzja o połączeniu starych wież i nowego prezbiterium przyniosła też inny, charakterystyczny skutek. Ponieważ dwie części bryły nie stały pod takim samym kątem, katedra na Wawelu jest wyraźnie skrzywiona w prawo.
Reklama
Po co w ogóle przebudowano katedrę na Wawelu?
Gruntowna przebudowa kościoła była konieczna już z racji zniszczeń po pożarze i rozbiórek prowadzonych przez biskupa Jana Muskatę na początku XIV wieku (tamten hierarcha, skłócony z Władysławem Łokietkiem, miał własną wizję modernizacji świątyni).
Potomni zapamiętali jednak przede wszystkim, że świątynia romańska, „hermanowska”, była „wybudowana starą sztuką, stosownie do zwyczaju i zasobów tamtych czasów”. Innymi słowy: była, wedle kryteriów późnego średniowiecza, niegustowna. Dlatego – jak tłumaczył w wieku XV Jan Długosz – postanowiono stworzyć gmach „nowy, zbudowany przepiękną sztuką z kwadratowych ciosów kamiennych”. Tyle, że o wiele zbyt mały…
****
Powyższy tekst powstał na podstawie mojej książki pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.