20 września 1519 roku z portu Sanlúcar wypłynęła flotylla złożona z pięciu okrętów, którą dowodził Ferdynand Magellan. Był to początek jednej z najsłynniejszych wypraw w dziejach ludzkości. Kiedy trzy lata później rejs dobiegł końca do Hiszpanii powrócił zaledwie jeden okręt. Na jego pokładzie nie było już jednak samego Magellana, który pożegnał się z życiem półtora roku wcześniej. O przebiegu pierwszej podróży dookoła świata pisze Henry Kamen w książce Imperium hiszpańskie. Dzieje rozkwitu i upadku.
Przyjmuje się powszechnie, że pierwsze zetknięcie Hiszpanów z Oceanem Spokojnym nastąpiło w 1513 roku, kiedy Vasco Nufiez de Balboa i jego towarzysze przekroczyli Przesmyk Panamski. (…)
Reklama
Kronikarz wyprawy Magellana
Początkowo Hiszpanie całą swoją energię poświęcali niewdzięcznemu i niebezpiecznemu zadaniu podporządkowania sobie lądu, tak więc niewiele uwagi zwracali na Ocean Spokojny, służący im wówczas głównie jako droga prowadząca wzdłuż południowego wybrzeża ich posiadłości. Dlatego też pionierem hiszpańskiego podboju Pacyfiku został Portugalczyk.
We wrześniu tego samego roku 1519, w którym Cortés wyruszył na podbój półwyspu Jukatan, pięć statków odbiło od nabrzeża w Sanlúcar i pod dowództwem portugalskiego kapitana Ferdynanda Magellana (Fernão Magalhãesa) skierowało się ku Ameryce Południowej. Większość załóg tych okrętów stanowili Hiszpanie, ale byli wśród nich także przedstawiciele innych narodów.
Jednym z nich był Antonio Pigafetta, pochodzący z Vicenzy, który miał potem napisać szczegółową i powszechnie znaną relację z tej ekspedycji. Przygotowując się do napisania sprawozdania, Pigafetta wyjaśniał, jak w ogóle doszło do tego, że znalazł się wśród członków wyprawy Magellana: „W roku 1519 przebywałem w Hiszpanii, a dowiedziawszy się z książek i rozmów, że można ujrzeć cudne rzeczy żeglując po oceanie, postanowiłem przekonać się na własne oczy, czy jest to prawdą”.
Dzięki jego entuzjazmowi najsłynniejsza ekspedycja w dziejach europejskiej żeglugi zyskała sobie oddanego kronikarza. Podróż okazała się długa i niebezpieczna.
Reklama
Geneza nazwy Oceanu Spokojnego
W cztery miesiące po wypłynięciu z Hiszpanii, w styczniu 1520 roku, okręty Magellana znalazły się przy ujściu La Platy. Kiedy dotarły jeszcze dalej na południe, do brzegów Patagonii, wybuchł na ich pokładach groźny bunt.
Dopiero pod koniec roku udało się czterem płynącym dalej okrętom eskadry Magellana pokonać w ciągu trzydziestu ośmiu dni niebezpieczne i wzburzane silnymi wiatrami wody cieśniny, noszącej od tego czasu imię dowódcy wyprawy.
Kiedy w końcu okręty przedostały się na ocean, wydał się on ich marynarzom oazą ciszy, tak że nadali mu nazwę „Spokojnego”. Hiszpanie popłynęli dalej na zachód i znaleźli się na bezbrzeżnym morzu „tak ogromnym, że rozum ludzki ledwie to może pojąć”.
Podczas podróży przez Pacyfik, w miarę wyczerpywania się zapasów wody i żywności, towarzyszył żeglarzom coraz większy głód i pragnienie. Ponownie ujrzeli ziemię dopiero czternaście tygodni później, w marcu 1521 roku, a było to przy wyspie Guam, której tubylcy okazywali tak wielką ciekawość, połączoną z żądzą posiadania nieznanych sobie przedmiotów, że hiszpańscy marynarze ochrzcili okoliczne wyspy mianem Ladrones, czyli „Wysp Złodziejskich”.
Reklama
Wróciło zaledwie 35 osób
Na wyspie Cebu miejscowy wódz zgodził się przyjąć chrzest, ale z kolei na Filipinach doszło do starcia z mieszkańcami Mactan, podczas którego Magellan poniósł śmierć. Ci uczestnicy rejsu, którym udało się przeżyć, podążyli na pokładach już tylko dwóch statków w stronę wysp moluckich, gdzie na Tidore spotkali portugalskich kupców i gdzie udało im się wreszcie nabyć korzenne przyprawy.
Teraz okręty rozdzieliły się i każdy z nich próbował powrócić do Hiszpanii inną drogą. „Trinidad” skierował się na wschód, z powrotem na Ocean Spokojny, ale nieprzyjazne wiatry zmusiły go do zawrócenia i tylko nielicznym ludziom z jego załogi udało się w końcu powrócić do Hiszpanii.
Natomiast dowodzona przez Sebastiána del Cano „Victoria” opuściła w grudniu 1521 roku Tidore i wzięła zachodni kurs. Po minięciu Timoru Hiszpanie pożeglowali wprost ku wschodnim wybrzeżom Afryki, opłynęli Przylądek Dobrej Nadziei i 1 września 1522 roku, trzy lata po wyjściu w morze, przybyli do nabrzeży Sanlúcar.
Gdy del Cano opuszczał Tidore, towarzyszyło mu 47 Europejczyków i 13 Malajów, ale tylko 18 Europejczyków (wśród których było dwóch Niemców) i czterech Azjatów dopłynęło do Hiszpanii. Potem dotarło tam jeszcze 13 marynarzy z „Trinidadu”, tak więc tylko tylu pozostało przy życiu spośród 265, którzy wyruszyli z Magellanem na tę ekspedycję.
Reklama
Szlak do Wysp Korzennych
„Victoria” była pierwszym w historii okrętem, który opłynął ziemię, a cała wyprawa Magellana niebywałym osiągnięciem w dziejach ludzkości. Dla Hiszpanii oznaczało to wytyczenie szlaku do Wysp Korzennych, co otwierało perspektywy na współzawodnictwo z Portugalią w tamtejszym niezwykle lukratywnym handlu i na utworzenie własnych kolonii w Azji.
Zyski ze sprzedaży przypraw przywiezionych przez del Cano pokryły z nawiązką koszty ekspedycji. Tak więc Genueńczyk otworzył przed Hiszpanią wrota do Nowego Świata, zaś Portugalczyk, na spółkę z Baskiem (w wyniku wyprawy opisanej przez Włocha), wytyczyli jej drogę prowadzącą na krańce Starego Świata.
Tę szczęsną nowinę del Cano zaniósł osobiście cesarzowi Karolowi V do Valladolid we wrześniu 1522 roku. Podróż „Victorii” udowodniła po raz pierwszy, że Hiszpania może mieć bezpośredni dostęp do bogactw Wschodu, nic więc dziwnego, iż Korona nie chciała wypuścić z rąk takiej wspaniałej okazji.
Źródło
Tekst stanowi fragment książki Henry’ego Kamena pt. Imperium hiszpańskie. Dzieje rozkwitu i upadku. Jej nowe wydanie ukaże się 30 października 2024 roku nakładem wydawnictwa Bellona, ale już dzisiaj możecie zamówić swój egzemplarz.