Przed upowszechnieniem w Europie druku, a więc przed samym schyłkiem średniowiecza, nie można było realistycznie myśleć o tym, że na całym obszarze kultury łacińskiej będzie funkcjonować ten sam tekst Biblii. Długo nie można było liczyć nawet na to, że tekst ten pozostanie niezmienny z upływem stuleci.
Ewolucję tekstu Biblii można prześledzić dzięki zachowaniu się pokaźnej liczby manuskryptów sprzed IX wieku. Późnorzymskim intelektualistom łacińskiego Zachodu nigdy nie udało się zdefiniować standardowego, uzgodnionego łacińskiego przekładu greckiego tekstu Starego i Nowego Testamentu (mimo wysiłków Hieronima, który w IV wieku sięgnął do hebrajskiego oryginału jako podstawy dla swego nowego przekładu Wulgaty).
Reklama
W V wieku i później w różnych częściach rzymskiego Zachodu w obiegu były cztery różne łacińskie wersje najważniejszych greckich tekstów chrześcijaństwa, a wraz z końcem dominacji ustandaryzowanej łaciny gramatyków liczba mutacji gwałtownie wzrosła.
Biblie były wielokrotnie kopiowane przez skrybów, którzy łączyli wedle własnego uznania tekst czterech różnych przekładów i wprowadzali własne modyfikacje w świecie, w którym nie uczono ich posługiwania się jedną standardową formą języka pisanego. (…) Nierówny dostęp do wiedzy w czasach postrzymskich sprawiał, że jeszcze trudniej było kontrolować rozprzestrzenianie się zmian. (…)
Chrześcijańska liturgia robiła tak znaczny użytek z Biblii (w ramach codziennych czytań podczas mszy oraz modlitw), że wzrastająca niejednorodność odziedziczonej tradycji biblijnej miała też istotny wpływ na nabożeństwa kościelne.
W imię… Ojczyzny i córki
Poprzeczka jedności nie była umieszczona zbyt wysoko w chrześcijaństwie późnorzymskim, które – nawiązując do swych przedkonstantyńskich korzeni w dość luźno związanych regionalnych grupach wiernych – wciąż tolerowało sporą rozbieżność lokalnych praktyk, nawet w kwestii tak fundamentalnej jak rytuał chrztu. Hiszpański Kościół, na przykład, zagorzale bronił swego specyficznego rytu trzykrotnego zanurzenia.
Reklama
Ale we wczesnym średniowieczu kiepskie wykształcenie i utrata kontroli nad tekstem biblijnym prowadziły do jeszcze większych i niekiedy problematycznych zmian w liturgii. Skrajny przykład opisał anglosaski misjonarz Bonifacy: w Bawarii natknął się na księdza, który chrzcił ludzi in nomine Patria et filia („w imię Ojczyzny i córki”) zamiast in nomine Patris et Filii („w imię Ojca i Syna”), myląc nie tylko przypadek i rodzaj gramatyczny, ale i niemal wszystko inne.
O tym, jak wielki chaos lingwistyczny panował i był generalnie akceptowany, świadczy to, że poprosiwszy papieża o opinię, Bonifacy usłyszał – ku swemu zaskoczeniu – iż udzielane przez tego księdza chrzty są mimo to ważne.
Wygodniejsze interpretacje
Ogólna fragmentacja tradycji spowodowana przez rozpad odziedziczonych struktur edukacyjnych przeniosła się na faktyczne nauczanie, zwłaszcza w kontekstach misjonarskich. (…)
Duchowni w Irlandii, którzy sankcjonowali zwyczaje małżeńskie odbiegające od wczesnośredniowiecznych kontynentalnych norm – w tym lewirat (pozwalający na poślubienie wdowy przez krewnego przedwcześnie zmarłego małżonka) i powszechną aprobatę faktycznej poligamii praktykowanej przez irlandzkich królów – doskonale znali Biblię.
Reklama
Zarówno lewirat, jak i poligamia są dobrze udokumentowane w Starym Testamencie, stanowiącym integralną część kanonu świętych tekstów, do których chrześcijanin mógł naturalnie sięgać po porady.
Choć ugruntowana chrześcijańska tradycja w czasach rzymskich uznała te praktyki za niedozwolone, przynajmniej w biblijnych komentarzach do odnośnych ustępów, które tłumaczyły, dlaczego nie powinno się już naśladować tych starotestamentowych zwyczajów małżeńskich, bardziej dosłowne odczytanie wybranych ustępów Starego Testamentu mogło je usankcjonować.
Chaos kontrolowany?
Funkcjonowanie wczesnośredniowiecznego zachodniego Kościoła nie było całkowicie chaotyczne. Warianty tekstu Biblii na ogół prowadziły jedynie do stosunkowo drobnych różnic w formułach nabożeństw, a większe odstępstwa od przyjętej tradycji (takie jak niekanoniczne praktyki małżeńskie) prawdopodobnie pojawiały się głównie w kontekstach misjonarskich.
Jednak rozpowszechnianiu się alternatywnych poglądów z pewnością wydatnie sprzyjał brak rozwiniętego, spójnego reżimu edukacyjnego dla przekazywania uzgodnionych nauk chrześcijańskim uczonym i księżom, opartego na wspólnym kluczu interpretacyjnym do najważniejszych biblijnych tekstów, które stanowiły fundament tej religii – a ten problem bynajmniej nie dotyczył wyłącznie misjonarzy.
Reklama
Wiele nowych kościołów na postrzymskiej wsi było (…) budowanych przez posiadaczy ziemskich – nie przez biskupów – a posługę w nich powierzano jednemu z chłopów właściciela, którego kwalifikacje do nauczania i odprawiania nabożeństw zgodnie z przyjętą tradycją były prawdopodobnie niewielkie, nawet w samym sercu łacińskiego świata chrześcijańskiego.
Co równie istotne, nie dość, że nowe struktury edukacyjne postrzymskiej Europy generalnie ograniczały poziom wykształcenia duchownych wyższych szczebli, to praktyczne interakcje między Kościołem a państwami powstałymi po rozpadzie imperium rzymskiego dodatkowo podkopywały znajomość przyjętej chrześcijańskiej tradycji wśród najwyższych warstw duchowieństwa i uczyniły łaciński Kościół bezbronnym wobec silnego naporu zdecydowanie niechrześcijańskich wartości.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Petera Heathera pt. Chrześcijaństwo. Triumf religii. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2024 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.