U schyłku VIII wieku Karol Wielki zbudował mocarstwo zdolne rywalizować ze swym poprzednikiem – antycznym cesarstwem rzymskim zachodu – nawet jeśli jego centrum znajdowało się teraz na północ od Alp. Rozpoczęła się druga epoka chrześcijańskiego imperium na Zachodzie. Jego oficjalna inauguracja odbyła się 25 grudnia 800 roku w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie. W niej to papież Leon III koronował Karola Wielkiego, króla Franków i Longobardów, na cesarza rzymskiego.
Koronacja ta obrosła w liczne mity. Część z nich historycy w całości przyjęli za dobrą monetę, choć powinni zachować przynajmniej odrobinę zdrowego rozsądku. Chyba najbardziej mylące jest przeświadczenie, że Karol Wielki wcale nie garnął się do włożenia korony cesarskiej.
Reklama
Dlaczego Einhard mijał się z prawdą?
Donosi o tym przychylny mu Einhard, który znał Karola Wielkiego osobiście i krótko po śmierci władcy spisał jego pierwszą biografię. On to zadeklarował, że Karol Wielki nie przekroczyłby progu Bazyliki Świętego Piotra, gdyby wiedział, że zostanie w niej koronowany na cesarza – sugeruje to, że spontaniczna ceremonia całkowicie go zaskoczyła.
Opowieść Einharda jest po prostu nową odsłoną starego rzymskiego porzekadła, że nikt, kto dąży do władzy cesarskiej, z zasady nie jest jej godzien. Tylko Bóg wybierał cesarzy, co oznaczało, że od odpowiedniego kandydata na to stanowisko (lub jakikolwiek inny wysoki urząd – we wczesnym średniowieczu szybko rozszerzono ten schemat na sakrę biskupią) oczekiwano, że okaże odpowiednie, skromne zawahanie, nim przezwycięży je nieuchronność woli Bożej.
Powściągliwość Karola Wielkiego nie była niczym innym, jak tylko ukłonem w stronę tej konwencji. Inne dowody jasno wskazują, że co najmniej dekadę przed koronacją snuł on już plany dotyczące tytułu cesarskiego.
Do czego naprawdę dążył Karol Wielki?
Koncepcja cesarstwa była jawnie dyskutowana w latach dziewięćdziesiątych VIII stulecia w pismach niektórych uczonych na dworze Karola Wielkiego. Składały się na nią dwa główne elementy.
Reklama
Po pierwsze, „cesarstwo” wyraźnie oznaczało poziom władzy politycznej przewyższający zwykłego króla. Wystarczająco dobrze pasowało to do Karola Wielkiego, wziąwszy pod uwagę, że od czasu podboju longobardzkiej Italii w latach siedemdziesiątych VIII wieku zakres jego rządów wykraczał poza jedno królestwo.
Po drugie, cesarza uważano za osobę wyjątkowo bliską Bogu, ponieważ bez bezpośredniej interwencji niebios żadna jednostka nie mogłaby osiągnąć tak wysokiej pozycji politycznej. W tych pomysłach nie było nic nowego.
Wywodziły się pierwotnie z hellenistycznych koncepcji władzy królewskiej i to te właśnie idee upoważniały późnych cesarzy rzymskich, począwszy od Konstantyna, do sprawowania nadrzędnej władzy religijnej w szybko rozwijającym się chrześcijańskim Rzymie; cesarze bizantyńscy, pomimo wielu strat poniesionych w wyniku postępów islamu, wciąż czerpali z nich uzasadnienie dla swojej władzy nad Kościołem wschodnim.
Na mniejszą skalę pojawienie się na postrzymskim Zachodzie regionalnych wspólnot kościelnych opartych na królestwie wywodziło się z założenia, że władcy tych państw wyraźnie cieszyli się szczególną (jeśli nie cesarską) relacją z chrześcijańskim Bogiem. Teraz, po raz pierwszy od V wieku, na Zachodzie wyrósł monarcha dysponujący władzą polityczną, która znacznie wykraczała poza wpływy zwykłego króla.
Karol Wielki i jego nadworni uczeni nie tylko dyskutowali o przywróceniu cesarstwa i tytułu cesarskiego, ale też z całej mocy krytykowali konkurencyjne cesarskie pretensje władców Konstantynopola.
Dziesięć lat dyskusji i przygotowań
Na synodzie frankfurckim w 794 roku dwór Karola Wielkiego przedstawił przemyślaną odpowiedź na zakończenie pierwszego okresu bizantyńskiego ikonoklazmu. Wyraźnie i jednoznacznie potępiono wschodnią wizję urzędu cesarskiego, która głosiła, że cesarz faktycznie „rządzi z Bogiem”.
Reklama
Duchowni stojący po stronie Karola Wielkiego nie wątpili w szczególny charakter stosunków między Bogiem a cesarzem – utrzymywali jednak, że twierdzenie o ich równości jest aktem skrajnej pychy. Trzy lata później, gdy na tronie wschodnim zasiadła kobieta, cesarzowa Irena (która oślepiła syna, by przejąć władzę), dwór karoliński ponownie się wtrącił, uważając, że tylko mężczyzna może legalnie sprawować władzę cesarską.
Faktyczna koronacja Karola Wielkiego była zatem poprzedzona toczoną co najmniej dziesięć lat na jego dworze nawracającą dyskusją dotyczącą zarówno znaczenia, jak i uzasadnionych form sprawowania urzędu cesarskiego. Jasne jest zatem, że prawdopodobnie już po 770 roku i podboju Longobardów celował znacznie wyżej ponad odziedziczoną po ojcu godność królewską.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Petera Heathera pt. Chrześcijaństwo. Triumf religii. Ukazała się ona nakładem Domu Wydawniczego Rebis w 2024 roku.
Tytuł, lead oraz śródtytuły pochodzą od redakcji. Tekst został poddany podstawowej obróbce korektorskiej.