W epoce cesarstwa starożytny Rzym utrzymywał stale pod bronią setki tysięcy legionistów. W tym czasie byli oni w przytłaczającej większości ochotnikami, których do wstąpienia w szeregi armii zachęcały zarobki oraz wizja sowitej odprawy po zakończeniu służby. Oto jaki los czekał na „emerytowanych” wojskowych znad Tybru.
Utrzymanie ogromnej armii stanowiło główny wydatek w budżecie cesarstwa Rzymskiego. Nie może to dziwić biorąc pod uwagę, że przez setki lat pod bronią utrzymywano od 300 tysięcy do nawet pół miliona żołnierzy.
Reklama
Trzy formy zwolnienia ze służby
Począwszy od I wieku n.e. rekruci zaciągający się do służby w legionach podpisywali kontrakt na długie 25 lat. Dotyczyło to zarówno piechoty jak i kawalerii. Tylko w przypadku elitarnej formacji pretorianów było to 16 lat.
Zgodnie z tym, co podaje doktor Adrian Goldsworthy na kartach książki The Complete Roman Army w starożytnych rzymskich legionach istniały trzy formy zakończenia służby wojskowej. Pierwszą z nich było missio causaria czyli odejście do cywila w wyniku choroby lub poważnego urazu.
Aby zapadła taka decyzja legionista musiał stanąć przed komisją lekarską i dopiero, gdy medycy orzekli, że istnieje bardzo niewielka szansa, że żołnierz w przyszłości będzie nadawać się do służby zwalniano go z wojska. Z zasady tacy weterani traktowani byli przez ogół społeczeństwa z szacunkiem.
Zupełnie inaczej było w przypadku legionistów, którzy zostali wyrzuceni z armii z powodów dyscyplinarnych lub popełnienia poważnych przestępstw (missio ignominiosa). Zgodnie z obowiązującym prawem nie mogli się osiedlać w stolicy imperium. Ponadto zamykała się przed nimi jakakolwiek kariera w służbie cywilnej.
Reklama
Na tych, którzy dotrwali do końca kontraktu czekało missio honesta – zwolnienie ze służby z honorami. Historycy szacują, że stanowili oni około połowę mężczyzn, którzy zaciągali się do wojska. Tylko tacy weterani mogli liczyć na przewidzianą w kontrakcie odprawę.
Odprawy rzymskich legionistów
W I wieku n.e. wynosiła ona w przypadku zwykłych legionistów 12 tysięcy sesterców, pretorianie otrzymywali zaś 20 tysięcy. Stanowiło to całkiem pokaźną sumę. W tym czasie za niewolnika płacono bowiem od 1200 do 2500 sesterców. Można się również pokusić o przeliczenie tej sumy na współczesne złotówki. Stosując metodę zaproponowaną przez Alberta Angelę w książce Jeden dzień w starożytnym Rzymie daje to odpowiednio 150 i 250 tysięcy PLN.
To jednak jeszcze nie wszystko. Żołnierze wojsk pomocniczych (auxilia), którzy pochodzili z prowincji i nie posiadali obywatelstwa, po zakończeniu służby wojskowej stawali się pełnoprawnymi obywatelami cesarstwa. Dowodem na to był specjalny brązowy dyplom, który poświadczał ich status weterana. Taki sam dokument otrzymywali również pretorianie. Jak podaje doktor Adrian Goldsworthy:
Zwykli legioniści nie otrzymywali podobnych tabliczek. Istotną kwestią pozostawało jednak, aby wszyscy weterani posiadali dowód przynależności do określonej formacji sił zbrojnych i honorowym zwolnieniu z niej, aby mieć pewność, że faktycznie uzyskali status i prawa, do których byli uprawnieni.
Reklama
Tekst petycji zapisującej sprawę 22 egipskich weteranów w 150 r. n.e. został znaleziony w Cezarei w Judei. Ci mężczyźni pierwotnie zaciągnęli się do floty, ale w pewnym momencie zostali przeniesieni do Legionu X Fretensis, być może wtedy, gdy [w latach 30. II w. n.e.] potrzebował on siły roboczej podczas żydowskiej rebelii za czasów rządów cesarza Hadriana.
Mężczyźni chcieli i otrzymali pisemne potwierdzenie swojej służby w bardziej prestiżowym rodzaju sił zbrojnych, ponieważ legioniści cieszyli się znacznie wyższym statusem niż marynarze.
Wojskowi koloniści
A co działo się z legionistami po odejściu ze służby? Zachowane źródła sugerują, że w czasach gdy cesarstwo rzymskie prowadziło jeszcze intensywną ekspansję terytorialną częstym przypadkiem było tworzenie na nowo podbitych terenach zwartych kolonii wojskowych.
Weteran otrzymywał wówczas niewielką działkę, gdzie mógł się osiedlić i założyć rodzinę. Lub też zamieszkać z partnerką, z którą do tej pory żył w niesformalizowanym związku. Podczas służby zwykli legioniści nie mogli się bowiem żenić. Rzecz jasna ziemia, którą otrzymywali rzymscy żołnierze wcześniej musiała zostać siłą odebrana poprzednim właścicielom (o pomijanej często ciemnej stronie rzymskich podbojów pisaliśmy w innym artykule)
Reklama
Śladem takich działań jest na przykład inskrypcja pozostawiona przez pierwszego rzymskiego cesarza Oktawiana Augusta, który twierdził, że w czasie swego panowania osadził aż 300 tysięcy weteranów w koloniach lub odesłał ich w rodzinne strony. Jak podkreśla autor pracy The Complete Roman Army:
Dwadzieścia pięć lat służby wojskowej stanowiło co najmniej połowę życia większości żołnierzy, a nawet krótszy, 16-letni okres służby pretorianów był nadal znaczną częścią ich życia. Tak długie okresy w armii, życie w ściśle określonej hierarchii, jego codzienna rutyna ściśle regulowana i uporządkowana, musiały mieć duży wpływ na mężczyznę. Z pewnością weterani nadal określali siebie jako członków swojej starej jednostki, nawet gdy żyli przez kilka dziesięcioleci.
Duża liczba mężczyzn osiedlała się w pobliżu swojego starego obozu, mieszkając w małych wioskach (vicus). Ponieważ żołnierze często żenili się z miejscowymi kobietami, działało to jako kolejna zachęta do pozostania w prowincji, w której służyli. Często ich synowie wstępowali do armii, ich córki wychodziły za mąż za żołnierzy lub weteranów.
Stanowili uprzywilejowaną grupę
Oczywiście część mężczyzn po odbyciu służby wracała w rodzinne strony. Zachowane źródła sugerują, że w szczególności dotyczyło to mieszkańców Egiptu. Na zakończenie należy podkreślić, że:
Weterani posiadali pewne przywileje, na przykład zwolnienie z pewnych rodzajów kar i ograniczeń dotyczących ich odpowiedzialności za służbę publiczną w lokalnych społecznościach. Posiadali ponadto obywatelstwo, które zapewniało im pełnię praw. Do pewnego stopnia stanowili uprzywilejowaną podgrupę w obrębie szerszej populacji.
Inspiracja
Inspiracją do napisania tego artykułu stała się powieść Adriana Goldsworthy’ego pt. Brigantia (Rebis 2024).
Trzeci tom bestsellerowej serii
Bibliografia
- Alberto Angela, Jeden dzień w starożytnym Rzymie. Życie powszednie, sekrety, ciekawostki, Czytelnik 2020.
- Edward Dąbrowa, Rozwój i organizacja armii rzymskiej (do początku III wieku n.e.), The Enigma Press 1990.
- Adrian Goldsworthy, The Complete Roman Army, Thames & Hudson, 2003.
- Sara Elise Phang, Roman Military Service. Ideologies of Discipline in the Late Republic and Early Principate, Cambridge University Press 2008.
Ilustracja tytułowa: Rekonstruktorzy w strojach rzymskich legionistów( Marten253/CC BY-SA 3.0).