Nikt wcześniej nie podjął się czegoś na podobną skalę. W pomiary przez kilkadziesiąt lat były zaangażowane setki osób jednocześnie. Nic dziwnego, że rozpoczęte na początku XIX wieku działania bywają nazywane największym przedsięwzięciem naukowym całego stulecia. Ich efektem było między innymi odkrycie najwyższego szczytu na Ziemi, nazwanego później przez Brytyjczyków Everestem.
Już nowożytni geografowie zdawali sobie sprawę, że Ziemia nie jest idealną kulą. Brak było jednak precyzyjnych informacji o tym, jak bardzo jest ona spłaszczona na biegunach.
Reklama
Wielki Pomiar Trygonometryczny Indii
Pierwsze poważne badania na ten temat podjęli w latach 30. XVIII wieku francuscy uczeni, którzy wysłali dwie ekspedycje naukowe. Jedna wyruszyła do Ameryki Południowej, aby prowadzić pomiary w rejonie równika. Druga zaś skierowała się aż za koło podbiegunowe w Laponii.
Obliczenia Francuzów wniosły duży wkład w ustalenie krzywizny Ziemi. Jednak skala badań była niczym w porównaniu z rozpoczętym w 1802 roku przez Brytyjczyków Wielkim Pomiarem Trygonometrycznym Indii.
Jak podkreśla Wade Davis na kartach książki W stronę ciszy. Wielka wojna, Mallory oraz podbój Everestu było to „największe przedsięwzięcie naukowe XIX wieku (…), na marginesie którego doszło do odkrycia najwyższej góry świata”.
Dzięki niemu udało się „określić z niespotykaną dotąd precyzją prawdziwy kształt planety – stopień zakrzywienia powierzchni globu”. Jednak, aby tego dokonać należało wykonać tytaniczną pracę polegającą na dokładnym pomiarze długości południka na subkontynencie indyjskim. Zgodnie z tym, co pisze Wade Davis:
Reklama
Podstawowa idea była dość prosta: jeśli wytypuje się trzy widoczne punkty na powierzchni ziemi i zmierzy odległość między dwoma z nich, można określić kąty, pod jakimi trzeci punkt jest widoczny z dwóch pozostałych, i dzięki znajomości praw trygonometrii obliczyć odległość i położenie tego punktu.
Po wyznaczeniu jego położenia można następnie wykorzystać nowy odcinek jako podstawę kolejnego trójkąta i wyznaczyć położenie kolejnego punktu odniesienia na horyzoncie. Często takim punktem był szczyt górski albo inny wyróżniający się element krajobrazu.
Pomiary trwające 40 lat
W wyniku trwających przez całe dziesięciolecia prac wyznaczono mierzący 2600 kilometrów Wielki Łuk ciągnący się z południa na północ Indii. Aby pomiary były precyzyjne prowadzono je za pomocą dokładnie skalibrowanych prętów mierniczych oraz łańcuchów. Wymagało to „wielkiego wysiłku całych oddziałów ludzi przedzierających się przez dżunglę, pokonujących mokradła i wspinających się na lodowce”. Jak czytamy w książce W stronę ciszy:
Do precyzyjnego pomiaru kątów niezbędne były wyrafinowane instrumenty – ogromne mosiężne teodolity, z których każdy ważył pół tony i był niesiony przez 12 tragarzy. Teodolit to w gruncie rzeczy bardzo skomplikowana luneta, która może się obracać w dwóch płaszczyznach, umożliwiając pomiar kątów pionowych i poziomych.
Musiał być zamontowany idealnie pionowo i nieruchomo na okrągłej platformie przymocowanej do szczytu 12-metrowego dźwigara wkopanego w ziemię i zabezpieczonego długimi odciągami. Obok wznoszono rusztowanie z drugą platformą – dla obserwatora dokonującego pomiarów. Najlżejsze drgnięcie teodolitu podczas odczytu mogłoby zniweczyć sens całego przedsięwzięcia.
O skali projektu najlepiej świadczyło to, że przez około 40 lat cały czas zaangażowanych było w niego setki mierniczych i robotników. Przy czym pomiary prowadzono jedynie w czasie pory deszczowej, ponieważ „tylko podczas monsunu znikały wszechobecne zamglenie i pył, dzięki czemu powietrze stawało się wystarczająco przejrzyste”.
Reklama
Nic nie mogło ich zatrzymać
Deszczowa aura sprzyjała jednak szerzeniu się chorób zakaźnych. Ale to nie mogło powstrzymać mierniczych. Zgodnie z tym, co podaje Wade Davis:
Wyniszczani gorączką, przycupnięci na czapach lodu wieńczących szczyty gór, walczący z przeciwnościami na bezludnych pustyniach, gdzie dziewięciometrowe wieże trzeba było wznosić z samych kamieni, skrupulatnie zapisywali wyniki pomiarów. (…)
Jeśli było to konieczne do wyznaczenia punktu triangulacyjnego i prawidłowego ustawienia teodolitu, wyburzali całe wioski, niwelowali święte wzgórza i rujnowali starożytne świątynie.
Szczyt B
W końcu na przełomie lat 30. i 40. XIX wieku Brytyjczycy dotarli do podnóży Himalajów. Dopiero wtedy zdali sobie sprawę, że pasmo górskie ciągnie się łagodnym łukiem przez 2,5 tysiąca kilometrów od Brahmaputry po Indus. Odległość ta odpowiada drodze w prostej linii z Londynu do Moskwy!
Reklama
Co warte podkreślenia metody stosowane przez mierniczych pozwalały później na zaskakująco precyzyjne obliczanie wysokości obserwowanych z dużych odległości szczytów. W tym tego najwyższego na świecie. W 1846 roku dostrzegła go grupa kierowana przez Johna Armstronga. Brytyjczyk nie miał jednak pojęcia, jaką dokładnie wysokość ma masyw, który widział z oddali nazwał go więc Szczytem B. Na kartach książki W stronę ciszy czytamy, że:
W kolejnych sezonach pomiarów ten rejon gór pozostawał ukryty w chmurach i dopiero w listopadzie 1849 roku inny mierniczy, James Nicolson, zdołał dostrzec nowy szczyt z sześciu punktów obserwacyjnych.
Miejsce obserwacji położone najbliżej tajemniczej góry, przemianowanej do tego czasu na Szczyt XV, było od niej oddalone o jakieś 175 kilometrów. Dopiero jednak w 1854 roku w biurach Indyjskiej Służby Topograficznej w Dehradunie i Kalkucie przystąpiono do opracowywania obliczeń Nicolsona.
Pomylił się tylko o 8,5 metra
Zadanie to powierzono niezwykle uzdolnionemu głównemu rachmistrzowi, Radhanathowi Sikhdarowi. Obliczenia zajęły mu aż dwa lata i ostatecznie stwierdził on, że szczyt wznosi się na 8840 metrów nad poziomem morza. Jak podkreśla Wade Davis:
Reklama
Precyzja tych obliczeń zdumiewa do dzisiaj. Rzeczywista wysokość wierzchołka, określona za pomocą pomiarów satelitarnych, wynosi 8850 metrów. Trzeba jednak pamiętać, że przez ostatnie kilka stuleci góra rosła w tempie jednego centymetra na rok.
W latach 50. XIX wieku, kiedy Sikhdar przeprowadzał obliczenia, prawdopodobnie była więc o jakieś 1,5 metra niższa. Uwzględniając tę poprawkę, posługujący się jedynie ołówkiem, papierem i niezwykłym talentem matematycznym Sikhdar pomylił się o zaledwie 8,5 metra.
W 1858 roku ogłoszono odkrycie najwyższego szczytu na Ziemi. Siedem lat później Królewskie Towarzystwo Geograficzne nadało mu nazwę na cześć sir. George’a Everesta, który przez dwie dekady kierował Wielkim Pomiarem Trygonometrycznym.
Od okopów I wojny po Himalaje
Bibliografia
- Wade Davis, W stronę ciszy. Wielka wojna, Mallory oraz podbój Everestu, Wydawnictwo Agora 2025.
- Craig Storti, Nieosiągalny Everest. Zanim nadeszli zdobywcy, Mova 2021.