Pojedynek Paska z Jasińskim. Ilustracja XIX-wieczna.

Szlacheckie pojedynki w dawnej Polsce. Tak panowie bracia bronili splamionego honoru

Strona główna » Nowożytność » Szlacheckie pojedynki w dawnej Polsce. Tak panowie bracia bronili splamionego honoru

Obraza szlacheckiego honoru wymagała satysfakcji. Jeśli jednej ze stron nie wystarczyły solenne gwarancje, że wszystko było ledwie nieporozumieniem, chętnie decydowano się na pojedynek. Ten w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów był często, jak podkreśla Jacek Komuda na kartach swojej najnowszej książki, „spontaniczny, toczony bez reguł i zasad”.

Typowy szlachecki pojedynek przedstawia pamiętnik Jana Chryzostoma Paska w opisie wydarzeń w obozie pod Kozieradami w 1660 roku. Zaczyna się od pijackiej uczty w szałasie z Marcjanem Jasińskim i panami Nuczyńskimi, z których jeden zaczął pamiętnikarzowi „dawać okazje”. Kiedy Pasek, nie chcąc się bić, wyszedł, Nuczyński dogonił go, krzycząc: „Bij się ze mną!”.


Reklama


Bohater nie miał szabli, więc chciał odłożyć pojedynek do następnego dnia, ale przeciwnik nie ustępował. „Musiałem wyniść – wspomina Pasek – szablę wziąwszy. Co na mnie przytnie, to mówi: »Zginiesz«. […] Za drugim czy trzecim ścięciem dosiągłem mu palców i mówię: »Widzisz, żeś znalazł, czegoś szukał«”. Nuczyński jednak nie ustępował; ścięli się jeszcze ze dwa razy, wreszcie pamiętnikarz ciął go „przez puls”, czyli w szyję, ale nie zabił.

Awantura jednak się nie skończyła; do walki bowiem włączyli się bracia poranionego. Najmłodszy z nich zwarł się z Paskiem, po czym „ręka i szabla upadła”. Teraz przyczepił się do niego sam gospodarz Jasiński, który chciał się bić pod lasem, poza obozem. Jednak nie zdzierżył i kiedy Pasek przechodził przez kładkę, ciął go z tyłu w głowę, aż bohater wpadł do wody.

Rysunek Julisza Kossaka przedstawiający pojedynek na szable Wołodyjowskiego z Bohunem (domena publiczna).
Rysunek Julisza Kossaka przedstawiający pojedynek na szable Wołodyjowskiego z Bohunem (domena publiczna).

Potem pojedynek kontynuowano na miejscu: „Ścięliśmy się z dziesięć razy; nic ani temu, ani temu”. Wreszcie, jak pisze pamiętnikarz: „samym końcem szable dosięgłem go przez jagodę [policzek]”. Pasek relacjonuje dalej, że odskoczył, a przeciwnik wciąż rwał się do walki, więc: „urwę go w łeb, jakby nie był na nogach. Dopiero go płazem pocznę walić na ziemi, wziąwszy w obie ręce szablę. A tu dopiero kompania leci […], mówiąc: »Stój, nie zabijaj!«”.

Dziesięć sekund walki… maksymalnie

Analiza pojedynku pokazuje kilka szczegółów. Po pierwsze nie było ustalonych reguł, starcie stało się kwestią przypadku i pijackiej fantazji Nuczyńskich oraz Jasińskiego. Po drugie zwarcia trwały krótko – Pasek i Nuczyński ledwie wymienili ciosy: ścięli się dwa, trzy razy – co w przełożeniu na walkę oznacza mniej niż 2 sekundy.


Reklama


Pojedynek z Jasińskim był dłuższy – do 10 cięć, przy czym nie jest jasne, czy owo „ścięliśmy się” oznacza wymianę ciosów na zasadzie: Pasek ciął, Jasiński odbił, po czym Jasiński odpowiedział, a Pasek się zasłonił, czy też po prostu kolejne ciosy. Tak czy owak walka nie trwała więcej niż 10 sekund. Krótko.

Funkcję późniejszych sekundantów na razie pełnili przyjaciele i kompani walczących, owo „towarzystwo”, które nie dopuszczało, aby walczący się pozabijali, a w tym wypadku – aby Pasek dobił powalonego przeciwnika. Na szczęście pojedynki rzadko kończyły się śmiercią; zwykle znoszono z pola porąbanych, pokrwawionych rywali. W najgorszym razie bez palców i bez rąk.

Tekst stanowi fragment książki Jacka Komudy pt. Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą (Fabryka Słów 2025).

„Towarzystwo mnie rozsiekać chciało”

Podobnie wyglądały starcia opisywane przez Jana Władysława Poczobuta Odlanickiego, towarzysza chorągwi husarskiej hetmana Wincentego Gosiewskiego.

„Wychodziłem na pojedynek z towarzyszem swoim, panem Kazimierzem Jurewiczem, z którym mocno pociąwszy się i uciąwszy mu krzyż u szabli, byłbym go przy łasce Bożej ukontentował, […] gdyby towarzystwo nie przypadło, które mię […] rozsiekać chciało” – podaje.

Opisując pojedynek z niejakim Jałozą, wspomina świadków­towarzyszy; można by ich zwać „rozwadzającymi”, którzy nie dopuszczali, aby pojedynek przybrał zbyt krwawą formę. „Musiałem zwadzić się i pociąć z jednym, i samem nie wiedział z kim, którego w rękę raniłem. […] Gdzie gdy nas rozerwano i wprowadzono »mię« w izbę […]”.


Reklama


Być może w staropolskiej szkole walki zadawano wiele cięć z góry – na rękę i na głowę – skoro Odlanicki podaje, że w kolejnym pojedynku: „Pofolgowałem w pocięciu, przyparłszy go [wroga] w opłotki przy kącie, że się i składać nie mógł od dachu, pod który podpadł…” – aż oderwano go od przeciwnika. Jednak zaraz pociął się z jednym z towarzyszy wroga – Snarskim.

Czasami też owo powstrzymywanie walczących kończyło się tragicznie. Jak pisze Odlanicki: „niejaki Unichimowski […] wyzywał [mnie], łając ciężko, na pojedynek. W którym pocięciu dostało mu się w łeb dużo i w rękę. […] W którym razie koledze swemu, panu Samuelowi Zabuskiemu, […] uciąłem w rozwadzaniu nieumyślnie rękę lewą, że tylko na skórce zawisła. Gdzie się i mnie sztychowy raz w rękę dostał”.

Pojedynek Paska z Jasińskim. Ilustracja XIX-wieczna.
Pojedynek Paska z Jasińskim. Ilustracja XIX-wieczna.

Z opisu wynika, że przy walce szablą czasem stosowano sztychy, a większość ran zadawano w ręce, w dłonie, w palce i w głowy walczących. Potwierdzają to inne źródła, jak podaje Albrycht Stanisław Radziwiłł: „Tegoż dnia starosta opęski Jerzy Zenowicz obciął rękę Tomaszowi Sapieże, […] stało się to w pojedynku (nieuczciwie jednak, jak mówią Niemcy, non redlich, stoczonym)”.

Na szable czy pistolety?

Nie zawsze pojedynki odbywały się na szable. Na przykład w 1608 roku na Rusi Czerwonej odbyło się starcie dwóch husarzy – kiedy Piotr Łaszcz wyzwał Joachima Śląskiego do walki na kopie i zabił go.


Reklama


Inne pojedynki odbywały się na pistolety. Jedną z takich potyczek opisuje Hieronim Chrystian Holsten, niemiecki najemnik na służbie polskiej, który walczył ze szlachcicem z Wielkopolski.

Konne starcie przypominało harce przedbitewne: „Rozbiegliśmy się dobrym polskim zwyczajem, dość szeroko, wytrzymałem dwa jego rozrzucone strzały i atak z szablą w ręku. Przejeżdżając koło niego, oddałem strzał, tak że wyleciał z siodła i spadł na ziemię”.

Źródło

Powyższy tekst stanowi fragment nowej książki Jacka Komudy pt. Upadek. Jak straciliśmy Pierwszą Rzeczpospolitą (Fabryka Słów 2025).

Autor
Jacek Komuda

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Kamil Janicki

Historyk, pisarz i publicysta, redaktor naczelny WielkiejHISTORII. Autor książek takich, jak Pańszczyzna. Prawdziwa historia polskiego niewolnictwa, Wawel. Biografia, Warcholstwo czy Cywilizacja Słowian. Jego najnowsza książka to Życie w chłopskiej chacie (2024). Strona autora: KamilJanicki.pl.

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.