Po upadku cesarstwa zachodniorzymskiego z Europy na setki lat zniknęły złote monety. Powróciły one do powszechnego obiegu dopiero w drugiej połowie XIII wieku. Przełomem okazał się 1252 rok, kiedy Florencja zaczęła bić własny pieniądz z cennego kruszcu. Wkrótce monety bite na jego wzór stały się filarem handlu na całym kontynencie.
Przełom XII i XIII wieku był początkiem, trwającego przez kolejne stulecia rozkwitu Florencji. Kołem zamachowym rozwoju kupieckiej republiki stało się przynoszące ogromne zyski sukiennictwo.
Reklama
Symbol potęgi Florencji
Miasto było dosłownie zalewane złotem napływającym z całego kontynentu. Zgodnie z tym, co pisze David McWilliams na kartach książki Pieniądz. Historia ludzkości w 1252 roku włodarze Florencji „postanowili wprowadzić innowację w dziedzinie finansów – skumulować swoje zasoby i zacząć bić własną monetę, dwudziestoczterokaratowego złotego florena”.
Zawierający 3,53 grama szlachetnego kruszcu pieniądz „z finansowego punktu widzenia (…) stał się symbolem potęgi Florencji, jej potencjału handlowego i reputacji”.
Działo się tak ponieważ „była to wiarygodna, gwarantowana bogactwem republiki moneta, którą Europa mogła śmiało obdarzyć zaufaniem. Z czasem wiarygodność florena sprawiła, że stał się on walutą rezerwową Europy”.
Dwa systemy pieniężne
Jednocześnie we Florencji wprowadzono rozróżnienie na pieniądz używany na co dzień i ten wykorzystywany „do rozliczeń międzynarodowych i w transakcjach handlowych z odległymi krajami”. Złotych monet używano jedynie do „handlu międzynarodowego i hurtowego”.
Reklama
W przypadku „transakcji detalicznych przeprowadzanych lokalnie, czyli do handlu na niewielką skalę, bito srebrną moneta di piccoli”. Skutkiem tego było powstanie dwóch „zupełnie odmiennych systemów walutowych o zmiennym kursie wymiany. Podobne systemy lokalne funkcjonowały również w Genui i Wenecji”.
Uznawana w całej Europie
Wystarczyło zaledwie kilkadziesiąt lat a floreny stały się w handlu walutą rozrachunkową „na całym kontynencie”. To właśnie w nich udzielano pożyczek, regulowano długi i gromadzono majątek.
Jak podkreśla David McWilliams „nie bez powodu waluta Węgier nazywa się forint, od florena pochodziła również nazwa guldena holenderskiego, a jego symbol stenograficzny to »f«”. Z kolei „walutą holenderskiego terytorium zależnego, Aruby, jest florin arubański”.
Floren szybko urósł do rangi najważniejszej waluty w Europie, co oznacza, że był powszechnie uznawany za jednostkę obrachunkową: od Londynu i Brugię na północy po Aleksandrię i Tyr na południu.
Reklama
Waluta rezerwowa całego kontynentu
Dla średniowiecznej Europy floren był tym czym dolar dla dzisiejszej gospodarki światowej. Zyskał status waluty rezerwowej, co przyniosło ogromne korzyści dla samej Florencji. Jak czytamy w książce Pieniądz. Historia ludzkości:
Emitowanie waluty rezerwowej daje emitentowi ogromną przewagę, ponieważ niektóre surowce naturalne i inne produkty są wyceniane w jego walucie, mimo że sam ich nie wydobywa ani nie produkuje.
Wyobraź sobie, jak to wyglądało. Pieniądze z całej Europy i nie tylko spływały do Florencji, gdzie przebijano je na floreny. Duże zapotrzebowanie na florena wpływało na podniesienie jego ceny, lecz z punktu widzenia Florentyńczyków ceny towarów spadały.
Ja przekonuje David McWilliams, efekt tego był taki, że mieszkańcy republiki kupowali „wszystko po okazyjnej cenie, ponieważ wartość ich waluty rosła. Jednocześnie reszta świata musiała dostarczać więcej towarów, żeby dostać za nie floreny niezbędne do rozliczeń handlowych”.
Była to wprost wymarzona sytuacja dla florenckich bankierów. Dzięki temu dokonywali „inwestycji zagranicznych tanim kosztem – zawierali korzystne umowy, korzystając jednocześnie z płynności wewnętrznych rynków kapitałowych. Florentyńczyków preferowano jako nabywców, ponieważ dysponowali pożądaną przez wszystkich walutą”.
Fascynująca historia pieniądza
Bibliografia
- David McWilliams, Pieniądz. Historia ludzkości, Marginesy 2025.