Imperium Mongolskie stworzone przez Czyngis-chana jest zwykle opisywane przez europejskich autorów w wybitnie jednostronny sposób. Określa się je jako twór prymitywny, oparty na czystym wyzysku, skrajnie niszczycielski. Taki obraz wcale jedna nie odpowiada prawdzie. O tym, że warto odrzucić stereotyp stanowczo pisze Marie Favereau na kartach książki Orda. Jak Mongołowie zmienili świat. A dla przykładu przypomina chociażby historię mistrza Qiu Chuji.
Latem 1219 roku armie Mongołów zgromadziły się w górach Ałtaj, w pobliżu źródeł rzeki Irtysz. Po dziesiątkach lat walki Czyngis-chan zdawał sobie sprawę, że zbliżająca się kampania w Azji Środkowej będzie jedną z najtrudniejszych. Sprowadził swych czterech synów, aby pokazać ludowi, że włada nim silna i zjednoczona dynastia. Posłał również po mistrza Qiu Chuji, darzonego wielkim szacunkiem taoistycznego przywódcę z północnych Chin.
Reklama
Siedemdziesięciojednoletni Qiu Chuji cieszył się ogromnym autorytetem. Grono jego wyznawców rosło, ponieważ w czasie wojen i głodu ludzie łaknęli duchowego przewodnictwa. Wcześniej Qiu Chuji konsekwentnie odmawiał współpracy z Mongołami, podobnie jak odmawiał służby chińskim cesarzom. Czyngis-chan żywił jednak nadzieję, że mistrz zmieni zdanie.
Bezcenne wsparcie taoistów pomogłoby Mongołom spacyfikować północne Chiny, aby nie odwracały ich uwagi od podboju Azji Środkowej. Był też inny powód, dla którego Czyngis-chanowi zależało na obecności mistrza. Miał już ponad pięćdziesiąt lat, podczas gdy przeciętny wojownik rzadko dożywał czterdziestki. Coraz bardziej świadomy upływu czasu chan pragnął, aby Qiu Chuji wyjawił mu tajemnicę długowieczności.

Rok u boku Czyngis-chana
Sędziwy mistrz przyjął zaproszenie, albowiem, jak stwierdził, „taka jest wola Niebios”. Być może uważał też, że sam mógłby wynieść coś z tej relacji. Wyruszył zatem na zachód. Do chana, który rozłożył swój obóz po południowej stronie Hindukuszu, dotarł w ostatnich dniach kwietnia 1222 roku, po niemal dwuletniej wędrówce.
Podczas ich pierwszego spotkania zdobywca zadał mnichowi pytanie: „Czy masz lek, który zapewnia nieśmiertelność?”. Qiu Chuji odparł: „Istnieją sposoby, aby przedłużyć życie, lecz nie ma lekarstwa na śmierć”. Zadowolony z tej szczerej odpowiedzi Czyngis-chan nadał Qiu Chuji przydomek xian ren (nieśmiertelny) i nakazał rozbić jego namioty po wschodniej stronie własnego. Taka bliskość była uhonorowaniem mistrza i oznaką zaufania.
Reklama
W obozie Czyngis-chana oraz w Samarkandzie, którą Mongołowie zajęli w 1220 roku, mistrz spędził ponad rok. W wielu dyskusjach Qiu Chuji objaśnił chanowi doktrynę tao i doradził, aby powstrzymał się od okrucieństwa, pogoni za zmysłowymi przyjemnościami i polowań.
Stary mnich nie mógł dać Czyngisowi nieśmiertelności, ale zapewnił Mongołom wsparcie, którego potrzebowali. Chan dążył do podboju, nie do zniszczenia; Qiu Chuji pomógł mu uzyskać kapitulację północnych Chińczyków i przyjęcie przez nich mongolskiego porządku. Jako zdolny administrator wiedział, że Mongołowie wprowadzą lepsze rządy w regionie.

Czyngis-chan odwdzięczył się Qiu Chuji, czyniąc go swoim emisariuszem i obdarzając najwyższą władzą nad taoistami, jego zwolenników zaś uczynił darchanami Mongołów – tytuł ten wiązał się z prestiżem, a także zwolnieniem od służby wojskowej i opodatkowania.
Qiu Chuji i jego naśladowcy recytowali święte pisma w imieniu Czyngis-chana i modlili się o długowieczność dla niego. W 1224 roku w drodze powrotnej do Chin mnich zatrzymał się w Zhongdu, gdzie rozkazał wznieść swoją nową stolicę. W tym samym roku rozesłał własnych stronników po całym regionie, aby przejęli kontrolę nad świątyniami. Wezwał także duchownych buddyjskich i taoistycznych do poddania się imperium Mongołów.
Reklama
Zmarł trzy lata później, podobnie jak Czyngis-chan. (…) Pod rządami Mongołów taoiści, buddyści oraz wszyscy inni, którym chan nadał godność darchanów, zachowali swój szczególny status. W zamian mieli na zawsze czcić Czyngis-chana oraz jego kolejnych potomków.
„Wizja imperium krwiożerczych rabusiów jest fałszywa”
Zbyt łatwo przyjęliśmy stereotyp okrutnych Mongołów, którzy z oszałamiającą łatwością podbili znaczną część Eurazji. Obraz niepowstrzymanych nomadów odmalowany w literaturze, filmie i telewizji przemawia do naszej wyobraźni, ponieważ jest zarazem dramatyczny, jak i kojąco znajomy.

Wizja imperium krwiożerczych rabusiów jest jednak fałszywa. Pomija Qiu Chuji oraz wszystkich innych, którzy docenili polityczną przenikliwość Mongołów. Nie pozostawia miejsca na uznanie dla talentu, z jakim Mongołowie zbudowali swoją państwowość, przez co czyni z rządów Czyngis-chana i jego potomków historyczną anomalię: imperium wyzute ze wszelkich ambicji.
Zrozumienie rzeczywistych dążeń Czyngis-chana i ustalenie, w jaki sposób Mongołom udało się osiągnąć dominację w Eurazji, wymaga porzucenia takich uproszczeń i opowiedzenia historii na nowo z ich perspektywy.
Reklama
Będzie to opowieść nie tylko o wojnie, lecz także o polityce: zręcznej dyplomacji, kooptacji gospodarczej, oddziaływaniu religii, rozwoju administracji, migracji, asymilacji itp. Mongołowie stworzyli jedyną w swoim rodzaju ekonomię polityczną opartą na dalekosiężnym handlu, raczej obracaniu towarami niż gromadzeniu bogactwa, dystrybucji zysków między warstwy społeczne oraz systemach hierarchii zaczerpniętych z długiej stepowej tradycji. (…)
Mongołowie starali się budować trwałe rządy na fundamencie koczowniczej kosmologii oraz tradycji i odnieśli niezwykły sukces.
Historia wschodu, jakiej jeszcze nie było
Powyższy tekst stanowi fragment książki Marie Favereau pt. Orda. Jak Mongołowie zmienili świat (Rebis 2025).








