Kiedy Józef Dietl przeprowadzał się z Wiednia do Krakowa, dawna stolica Polski była zapadłą dziurą. Jego młoda żona za nic nie mogła wytrzymać w brudnym, zaniedbanym mieście. Czy to dlatego, gdy później został prezydentem Krakowa tak bardzo starał się poprawić jego wygląd?
Józef Dietl z pewnością był marzycielem, choć od stereotypowego profilu marzyciela zdecydowanie odbiegał. Lata młodości upłynęły mu na wytrwałej nauce i zdobywaniu pozycji zawodowej. Studiował w Wiedniu i tam też pokonywał pierwsze szczeble kariery lekarskiej.
Reklama
Przeprowadzka do Krakowa
Dopiero jako dojrzały mężczyzna po czterdziestce ożenił się i po kilku latach wyruszył do Krakowa, gdzie miał objąć posadę w klinice uniwersyteckiej. Miał już wówczas pewne oszczędności z okresu wiedeńskiego, nie musiał więc martwić się o codzienny byt. Nie pociągały go myśli o zrywach narodowych, był konserwatystą i przekonywał do roztropności i namysłu w działaniu.
A jednak życiorys tego niezwykłego człowieka obfituje w fakty, które pozwalają myśleć o nim w kategoriach marzycielskich. Jest tu nieszczęśliwa miłość — dziewiętnaście lat młodsza małżonka nie mogła znaleźć swojego miejsca w Krakowie i opuściła męża, by wrócić do Wiednia, a to rozstanie pozostawiło w nim trwały ślad. […]
Zaniedbany, brudny i śmierdzący Kraków
Dla Krakowa lata pięćdziesiąte XIX wieku to bez wątpienia jeden z najgorszych okresów w historii. Po powstaniu z 1846 roku zlikwidowano niezależność Rzeczypospolitej Krakowskiej, a dawna stolica Polski zaczęła mocno podupadać.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Dlaczego w Krakowie nie ma ratusza?Co prawda wybudowano nowy most na Wiśle łączący miasto z Podgórzem, a kilka lat później uruchomiono gazowe oświetlenie ulic, ale na tych przedsięwzięciach właściwie wyczerpywały się starania o rozwój. Kraków był zaniedbany, źle skomunikowany i ciasny — z ogromnymi problemami wiązanymi z utrzymaniem czystości i stałym zagrożeniem epidemiologicznym. To ostatnie musiało Dietla, jako lekarza, szczególnie niepokoić.
Trudno się więc dziwić, że przywykła do wiedeńskiego sznytu młoda żona profesora źle się tu czuła. On sam już po jej wyjeździe podjął cały szereg starań o to, by zaradzić bolączkom miejskim. Umożliwiła mu to funkcja prezydenta miasta, którą objął w 1866 roku. Był już wtedy sławą lekarską i naukową, pamiętano jego walkę o polskość uniwersytetu w czasie rektorowania, dał się też poznać jako oddany społecznik.
Reklama
Pierwszy prezydent Krakowa
Od kilku już lat zabiegano intensywnie o przywrócenie samorządu miejskiego Krakowowi. Udało się to wreszcie w pierwszej połowie 1866 roku, gdy uchwalono tymczasowy statut gminny, który regulował powołanie Rady Miejskiej w drodze wyborów w kuriach obejmujących obywateli posiadających majętności lub legitymujących się odpowiednim wykształceniem. Prezydent miasta miał być wyłaniany spośród członków Rady Miejskiej, a następnie zatwierdzony przez cesarza.
Wyborowi Dietla sprzyjała sytuacja polityczna w tej części Europy. Austria została osłabiona w wojnie z Prusami, Wiedeń był bardziej skłonny do ustępstw wobec prowincji. W Radzie Miejskiej miał ogromne poważanie, co przełożyło się na liczbę głosów — uzyskał wynik 90%. To poparcie brało się nie tylko z dotychczasowych zasług, ale i z konkretnego programu dla miasta, który Dietl przedstawił na posiedzeniu Rady.
Walka z cholerą i wodociągi
Wśród istotnych problemów, dostrzegalnych wówczas dla wszystkich, było zagrożenie epidemią cholery. Dietl przystąpił do jego likwidowania, podejmując trud zasypania dawnego koryta Wisły, które obfitowało w doły ze stojącą brudną wodą wymieszaną z nieczystościami .
Za jego prezydentury udało się przeprowadzić pierwszy punkt tego planu, oczyszczając stare koryto rzeki. Wyremontowano część kanałów miejskich i wybudowano nowe, a prezydent rozpoczął starania o to, by do miasta wprowadzić sieć wodociągową — dotychczas wodę pobierano z setek studni rozlokowanych w całym mieście. […]
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Przez większość swojego pobytu w Krakowie Józef Dietl mieszkał w kamienicach przy Rynku, najdłużej w szesnastowiecznej kamienicy Hetmańskiej. Na co dzień doświadczał więc tego, jak życie miejskie pozbawione odpowiedniej dbałości obniża estetykę tej części Krakowa, która mogłaby być ozdobą. Jego staraniem wybrukowano więc Rynek, a położona wtedy warstwa trzymała się jeszcze nieźle w czasie niedawno wykonywanych badań archeologicznych.
Sypiące się Sukiennice
Główną troską prezydenta w zakresie estetyki okazały się jednak Sukiennice. W tamtym czasie poważnie rozważano ich wyburzenie, położony w sercu Rynku budynek był bowiem w opłakanym stanie — sypał się podpierany wspornikami z drewna, a obu stron przylegały do niego byle jak posklecane kramy.
Reklama
Batalia o Sukiennice, które Dietl chciał uratować i odrestaurować, była dla niego jednym z większych wyzwań. Zaskakującym i wyjątkowo trudnym przeciwnikiem stały się krakowskie przekupki, które naturalnie nie chciały dopuścić do żadnych zmian, żyjąc z handlu w nieestetycznych budach.
Prezydent radził sobie w ministerstwach wiedeńskich, negocjacjach z Radą Miejską, dozorcami kamienic, ale to przekupki spędzały mu sen z powiek. Żartowano nawet, że sprawa Sukiennic tak przesłoniła mu wszystkie inne zagadnienia, że gdy pewna pacjentka w czasie wizyty w gabinecie zapytała go o to, do jakich wód ma jechać na leczenie, zamyślony odpowiedział: „Jedź pani do Sukiennic”
Podwoił dochody miejskie
Józef Dietl był prezydentem Krakowa przez niepełne dwie kadencje, do roku 1874. W drugich wyborach, które odbyły się w 1872 roku, zdobył już tylko 52% głosów. Był to koszt intensywnej pracy nad zmianą miasta, która musiała przynieść utratę popularności wśród członków Rady Miejskiej. Ale ponad połowa Rady doceniła podjęte i już zrealizowane projekty, a także to, że w okresie pierwszej kadencji Dietl zdołał podwoić dochody miejskie.
Wyborczy wynik zapowiada trudności, z którymi miał się borykać w czasie drugiej kadencji. Nie udawało mu się już tak dobrze jak wcześniej pozyskiwać do planów członków samorządu, spotykał się z obojętnością i marazmem. W czerwcu 1874 roku złożył więc dymisję, którą przyjęto, w elegancki sposób dając wyraz dotychczasowym jego osiągnięciom.
Źródło:
Tekst stanowi fragment książki pod tytułem Marzyciele. Oni wyśnili Niepodległą, której autorami są Piotr Legutko, Sylwester Szefer i Paweł Nowakowski (Wydawnictwo WAM 2019). Książkę znajdziesz w atrakcyjnej cenie na empik.com.
Polecamy
Tytuł, lead, śródtytuły i teksty w nawiasach kwadratowych pochodzą od redakcji. W celu zachowania jednolitości tekstu usunięto przypisy, znajdujące się w wersji książkowej. Tekst został poddany obróbce redakcyjnej w celu wprowadzenia większej liczby akapitów.
Ilustracja tytułowa: Sukiennice na początku lat 70. XIX wieku (Ignacy Krieger/domena publiczna).