Elektor saski Fryderyk August I Wettyn zasiadł na polskim tronie, jako August II w 1697 roku. Władzę sprawował z kilkuletnią przerwą aż do 1733 roku. O tym jaki wpływ na Rzeczpospolitą Obojga Narodów miało jego panowanie pisze Miloš Řezník w najnowszym numerze Pomocnika historycznego „Polityki”.
Po śmierci Jana III Sobieskiego (1696 r.) rozpoczęło się trwające rok i dziesięć dni bezkrólewie. Wśród pretendentów do polsko-litewskiego tronu najmocniejsze pozycje mieli saski elektor Fryderyk August I Wettyn (dysponujący zasobnym kapitałem i starający się różnymi sposobami wyeliminować większość realnych lub potencjalnych konkurentów), francuski kandydat książę Conti oraz Jakub Sobieski, najstarszy syn zmarłego króla, mający wielu zwolenników w Wielkopolsce i Małopolsce oraz cieszący się sympatią Wiednia i Sztokholmu.
Reklama
Wettyn na polskim tronie
Na sejmie elekcyjnym 27 czerwca 1697 r. wybrańcami ogłoszono Contiego i Wettyna, przy czym większość głosów zebrał ten pierwszy. Od początku temu wyborowi sprzeciwiały się zarówno Petersburg, jak i Wiedeń.
August przejął inicjatywę, wyruszył z saskim wojskiem przez habsburski Śląsk do Krakowa, powiększając po drodze – dzięki darom i obietnicom – poparcie dla siebie. Insygnia koronacyjne na Wawelu zdobył po wykuciu dziury w murze, gdyż sześciu z siedmiu senatorów mających klucze do skarbca odmówiło ich udostępnienia. W tym czasie, by wesprzeć Wettyna, na granicy z Litwą stanęły rosyjskie wojska.
Prymas Michał Radziejowski odmówił przeprowadzenia koronacji, ale aktu tego dokonał 15 września w wawelskiej katedrze biskup kujawski Stanisław Dąmbski, były stronnik Jakuba Sobieskiego, który z kolei stanął po stronie Contiego. Wettyn – na polsko-litewskim tronie jako August II – zdobywał coraz więcej zwolenników i uzyskał całkowitą przewagę wojskową. Conti otrzymał ograniczone wsparcie marynarki francuskiej, nie mógł jednak obronić swoich pozycji w Gdańsku i Oliwie i opuścił Polskę w listopadzie 1697 r. August stał się panem sytuacji.
Unia sasko-polsko-litewska
Nic jeszcze nie wskazywało na to, że rozpoczyna się epoka, która w polskiej narracji historycznej zajmie wyjątkowe miejsce. Samo powstanie unii personalnej z innym krajem mogło wtedy wydawać się mniej dalekosiężne niż poprzednie takie związki w historii Polski.
Saksonia starała się co prawda o zajęcie odpowiedniej pozycji w Świętym Cesarstwie Rzymskim, ale jej polityczne i kulturalne znaczenie było ograniczone. Ten w porównaniu z Rzeczpospolitą miniaturowy kraj nad Łabą nie miał ani wspólnej granicy, ani za bardzo głębokich wzajemnych powiązań z Polską.
Fakt, że na warszawsko-wileński tron miał wstąpić świeży konwertyta, był realnym problemem dla Augusta raczej w Saksonii niż w Polsce, chociaż ortodoksyjnie-luterańska tradycja sasko-wettyńska budziła w Rzeczpospolitej pewne wątpliwości co do szczerości nawrócenia monarchy.
Reklama
Władzom kościelnym i stanom w Saksonii August musiał zagwarantować, że przejście na katolicyzm dotyczy wyłącznie jego osoby, a następca będzie wychowany w wierze ewangelickiej. Dopiero później monarcha doprowadził swojego syna do potajemnej konwersji, aby wzmocnić początkowo wątpliwe perspektywy polskiej sukcesji, a tym samym spowodował trwałe przejście drezdeńskiej dynastii na rzymską wiarę.
Pomimo słabej pozycji monarchów w Rzeczpospolitej Obojga Narodów Wettynom – wraz ze zdobyciem tej korony – udał się awans do grona europejskich dynastii królewskich. Podniosło to nie tylko prestiż, ale także znaczenie rodu, który w ostatnich dziesięcioleciach panowania Augusta II żywił nawet nadzieję na udział w dziedzictwie austriackim.
Unia sasko-polsko-litewska miała przetrwać, z dwiema krótszymi przerwami (Stanisław Leszczyński: 1704–09 i 1733–36), ponad 60 lat, na które składały się panowania Augusta II (1697–1733) i Augusta III (1733–63). System polityczny państwa dotarł wówczas do granic możliwości swego funkcjonowania.
Wraz z dalszym przesunięciem regionu na europejskie peryferie ekonomiczne i zmianami w geopolitycznych konstelacjach w Europie Środkowo-Wschodniej i Północnej miało to oznaczać dla Polski powracające głębokie kryzysy polityczne i instytucjonalne.
Reklama
Zarazem stały się one jednym z głównych bodźców dla narastającego ruchu reformatorskiego oraz krystalizacji idei i projektów modernizacji państwa i społeczeństwa. Nie dopiero okres stanisławowski, lecz już epoka saska dała początek polskiemu oświeceniu, częściowo korzystającemu z transferu kulturowego za pośrednictwem Saksonii.
Oligarchizacja kontra absolutyzacja
Negatywny i na pewno stereotypowy obraz epoki saskiej („Za króla Sasa jedz, pij i popuszczaj pasa”) opierał się w Polsce na krytycznej ocenie wieloletniej stagnacji gospodarczej, osłabienia międzynarodowej pozycji państwa i destrukcyjnych zmian w kulturze politycznej Rzeczpospolitej.
Coraz częstsze zrywanie sejmów blokowało funkcjonowanie systemu stanowego i uniemożliwiało podejmowanie ważnych decyzji, ale sytuacja ta paradoksalnie wzmacniała samoorganizujące się mechanizmy w społeczeństwie szlacheckim. Powiedzenie, że „Polska nie rządem stoi” zyskało pozytywne, choć w późniejszej perspektywie niezwykle krytycznie oceniane implikacje.
Zjawisko określane mianem oligarchii magnackiej od końca XVII w. przybrało formę odejścia od stosowania prawa i procedur w kierunku nieformalnych mechanizmów władzy. Tę przejęły najważniejsze stronnictwa magnackie. Jeszcze bardziej niż na szczeblu państwowym było tak w przypadku prowincji i regionów, które stały się kluczową przestrzenią życia publicznego oraz fundamentem tożsamości większości szlachty. Jednak zdecydowanie trudno stylizować Augusta Mocnego na patrona oligarchii.
Reklama
Niewątpliwie dwór musiał brać pod uwagę funkcjonowanie stronnictw magnackich i ich klienteli, ale przede wszystkim potrafił wykorzystywać rywalizację pomiędzy nimi. Główny bowiem cel Augusta był daleko inny niż utrwalanie magnacko-oligarchicznego charakteru monarchii stanowej.
Był on władcą nowego typu, reprezentował wczesnooświeceniowe tendencje absolutyzacyjne, inspirował się francuskimi, habsburskimi i bawarskimi wzorami. I w tej płaszczyźnie należy widzieć jego konflikty z elitami społeczeństwa stanowego i ich sejmową reprezentacją.
Główne cele polityki Augusta w Rzeczpospolitej zostały bez wątpienia określone dynastycznie. Jak wspomnieliśmy, polska korona przyniosła Wettynom – jako książętom cesarstwa – bezprecedensowy awans pomiędzy europejskie rody królewskie. Ale blask tego sukcesu przyćmiewało to, że ze względu na elekcyjny charakter tej monarchii nie miał on trwałego charakteru.
August był co prawda pierwszym z książąt Rzeszy, który zdobył koronę, ale już w następnych latach wyprzedzili go Hohenzollernowie ze swoim królewskim tytułem w małych, lecz dziedzicznych Prusach, a nieco później władcy Hanoweru, którzy przejęli koronę brytyjskiego imperium.
Reklama
Saskie inspiracje
Utrwalenie panowania Wettynów w Polsce oznaczałoby całkowitą przemianę ustrojową. Chociaż informacje o rzekomych tajnych planach zamachu stanu czy podziału ziem polsko-litewskich w porozumieniu z innymi mocarstwami trzeba w dużej mierze sprowadzić do poziomu spekulacji, to jednak nie ulega wątpliwości, że na dłuższą metę August dążył do wzmocnienia centralnej władzy królewskiej.
Pokazywał to coraz wyraźniej w swoim Elektoracie Saskim, gdzie starał się obejść zgromadzenia stanów (lub w ogóle ich nie zwoływać), szukał alternatywnych źródeł podatkowych dla rosnących potrzeb finansowych, stwarzał nowe lub nieformalne struktury administracji, opierał się na urzędnikach obcego pochodzenia i dążył do zorganizowania silnej i stałej armii.
Choć nie można mówić tu o absolutyzmie – jak w krajach habsburskich, Bawarii i Prusach – to bez wątpienia Wettyn podjął działania typowe dla władców dążących do absolutyzacji swej ustrojowej pozycji.
I zaczął przenosić te nowe modele i doświadczenia z Saksonii do Polski. Gdy napotykał tu opór, opierał się na swoich saskich strukturach. I choć np. przy koronacji musiał zobowiązać się, że będzie dążył do przywrócenia integralności terytorialnej Rzeczpospolitej z utraconymi wcześniej terytoriami, w tym z Inflantami, to wojnę ze Szwecją zapoczątkował raczej z pobudek natury dynastycznej – i pomimo oporu szlachty polsko-litewskiej – a więc nie jako król polski, ale jako elektor saski, i nie na czele wojsk polskich i litewskich, lecz saskich.
Dało im to możliwość wkroczenia na terytorium Polski, co August wykorzystał dla wzmocnienia swej pozycji. Nic dziwnego, że ten pobyt saskich oddziałów stał się cierniem w oku szlachty, która obsesyjnie obawiała się absolutystycznego zamachu stanu.
Dyplomacja i dwór
Podobnie August w dużej mierze wykorzystywał środki saskie do finansowania swojej polityki w Rzeczpospolitej. Dwór w Dreźnie miał wpływ na polską politykę króla, a tym samym na sprawy polskie. Dotyczyło to zwłaszcza wszechmocnego pierwszego ministra Heinricha von Brühla za panowania Augusta III.
Reklama
Z drugiej strony nieliczni przedstawiciele polskiej elity wywarli znaczący wpływ na sprawy całej unii personalnej, a tym samym na sprawy saskie (decydująca pozycja Józefa Aleksandra Sułkowskiego w Dreźnie upadła po nieudanym starciu z Brühlem).
Również w dyplomacji, w której monarcha był zależny od szlachty, król opierał się na swoich saskich strukturach, dzięki czemu polską politykę zagraniczną w Europie w dużej mierze reprezentowali posłowie drezdeńscy. (Tak było też w przypadku pobytu Stanisława Poniatowskiego na dworze petersburskim jako emisariusza saskiego, choć w tym przypadku inicjatywa wyszła od carycy Katarzyny). Dawało to Augustowi znaczną samodzielność w negocjacjach i kontaktach zagranicznych.
Królewskie otoczenie zajmowało szczególne miejsce w aspiracjach władcy w Saksonii i Polsce. Całkowicie w duchu francusko-habsburskim August II nadał dworowi i dworskiemu życiu fundamentalne miejsce w reprezentacji i symbolicznej legitymizacji swej pozycji i roszczeń. To, co późniejsze epoki odrzuciły, dlatego że nie odpowiadało to ich wyobrażeniom o racjonalności, było w XVIII w. wysoce skuteczną strategią.
Splendor dworu bynajmniej nie był marnotrawstwem środków finansowych. Podkreślał rangę monarchy, współtworzył nieformalne struktury relacji i znaczeń daleko wykraczające poza granice państwa, pomógł metropolii osiągnąć rolę ośrodka o znaczeniu międzynarodowym, wygrywać konkurencję reputacji, zwłaszcza w porównaniu ze skromniejszymi dworami niemieckimi.
Reklama
Jednak tym dworem było głównie Drezno, gdzie August II i August III spędzali najwięcej czasu. Miasto przeszło gwałtowny rozwój w dziedzinie urbanistyki, architektury, kultury i sztuki, by na trwałe zaistnieć na kulturowej mapie Europy jako „Florencja nad Łabą”. Otrzymało podziwianą do dziś barokową zabudowę, stało się siedzibą renomowanej opery, a przede wszystkim unikatowej kolekcji sztuki.
Wyrosło na ośrodek polityczno-dyplomatyczny o znaczeniu europejskim. Warszawa skorzystała z tego programu tylko w ograniczonym stopniu. Wszak znacznie rzadziej niż Drezno funkcjonowała jako rezydencja królewska. Jedynym wyjątkiem był tu cały okres wojny siedmioletniej (1756–63), kiedy August III wyjechał z okupowanej przez Prusy Saksonii i znalazł schronienie w stolicy neutralnej Polski. Niemniej jednak i tutaj okres augustowski odcisnął się na kształcie miasta, zwłaszcza niedokończonym projektem tzw. Osi Saskiej.
Sieci powiązań
Drezno stało się częstym celem podróży także polskich i litewskich magnacko-szlacheckich polityków. Ich obecność dodawała królewskiemu dworowi elektorskiemu splendoru i egzotyki. Między obydwoma państwami przemieszczało się wielu ważnych przedstawicieli życia artystycznego i kulturalnego. Bernardo Bellotto namalował liczne panoramatyczne widoki zarówno Drezna, jak i Warszawy.
Daniel Pöppelmann, jeden z najważniejszych architektów i artystów okresu augustowskiego oraz współtwórca barokowego Drezna, był także autorem wspomnianej osi saskiej w Warszawie. Podczas głębokiego kryzysu politycznego i gospodarczego Saksonii po wojnie siedmioletniej, po zerwaniu unii personalnej i upadku mecenatu drezdeńskiego dworu, wielu tamtejszych artystów znalazło schronienie w stanisławowskiej Warszawie.
Reklama
Jednak jeszcze głębiej nowe powiązania sasko-polskie znalazły odzwierciedlenie w kontaktach gospodarczych. August Mocny celowo dążył do zacieśnienia więzi handlowych. Wynikało to głównie z szybkiego rozwoju targów lipskich. Miasto to było jednym z najważniejszych ośrodków wymiany towarów w Europie Środkowej i tradycyjnie głównym pośrednikiem kontaktów z Europą Środkowo-Wschodnią. Rola ta została wzmocniona w XVIII w., kiedy lipscy kupcy rozszerzyli swoją działalność bezpośrednio na ziemie polsko-litewskie.
Poważną przeszkodą w zbliżeniu obu krajów, a jednocześnie strategiczną słabością polityki Wettynów, był brak bezpośredniego połączenia terytorialnego między Polską a Saksonią. Niezadowolenie z tej sytuacji skłoniło Wettynów do stanięcia po stronie Berlina w pierwszej wojnie śląskiej (1740–42), jednak po przyłączeniu Śląska do Prus nastąpiła zmiana koalicji i w późniejszych konfliktach o tę krainę występowało już Drezno po stronie Habsburgów.
Te starcia zakończyły się jednak fiaskiem saskich wysiłków, a w wojnie siedmioletniej także wyniszczeniem gospodarczym i polityczną marginalizacją elektoratu saskiego. Jego polityczna elita po śmierci Augusta III nie mogła już i nie chciała myśleć o kontynuowaniu unii polsko-saskiej.
Wejście Rosji
August II od pierwszych lat swojego panowania w Rzeczpospolitej usiłował zgromadzić tu własnych zwolenników. Miał dochody z saskiego skarbca, wykorzystał możliwości, jakie stwarzały nominacje na urzędy czy nadawanie królewszczyzn oraz – jak wspomnieliśmy – wykorzystywał konflikty w polsko-litewskim społeczeństwie szlacheckim, zwłaszcza rywalizację między różnymi klikami magnackimi.
Reklama
Jego centralistyczne zapędy były przyczyną narastającego sprzeciwu. Ponadto jego międzynarodowa działalność w czasie wielkiej wojny północnej (1700–21) budziła podejrzenia, że planuje zakrojone na szeroką skalę koncesje terytorialne na rzecz sąsiednich państw jako nagrodę za wspieranie przez nie jego celów politycznych.
Dlatego szlachecka opozycja, prowadzona przez magnackich wodzów, doprowadziła do zawiązania konfederacji tarnogrodzkiej i wybuchu otwartego oporu przeciwko królowi (1715 r.). Dopiero rozmieszczenie wojsk saskich, a zwłaszcza rosyjska interwencja militarna pozwoliły na przełamanie buntu.
Petersburg nie przystąpił jednak do całkowitej likwidacji opozycji, lecz wymusił polityczne pojednanie na jednodniowym tzw. sejmie niemym (1717 r.; nazwa z powodu niedopuszczenia posłów do głosu w obawie przed zerwaniem obrad). Umożliwiało to Rosji przyjęcie roli gwaranta systemu politycznego Rzeczpospolitej. Zobowiązanie króla do zwoływania co dwa lata walnego sejmu i do wycofania wojsk saskich z ziem polskich oznaczało wyraźną klęskę centralizacyjnych wysiłków Wettyna.
Polska nie miała już wyjść spod rosyjskiej dominacji, której zasięg w XVIII w. się powiększał. Niemniej jednak wniosek, że po pacyfikacji konfederacji tarnogrodzkiej i po sejmie niemym Rzeczpospolita całkowicie i ostatecznie znalazła się pod kontrolą Rosji, jest przynajmniej dyskusyjny.
Reklama
Wydaje się, że po przezwyciężeniu kryzysu August i jego następca mieli jeszcze dużo miejsca na rozwijanie własnych działań i strategii, a polsko-litewskie społeczeństwo szlacheckie nadal było w stanie współdecydować o sprawach kraju. Petersburg nie miał jeszcze możliwości decydowania o wszystkich poszczególnych kwestiach. Dopiero koniec polsko-saskiej unii wydaje się cezurą w staczaniu się pod rosyjską kuratelę.
Na razie Petersburg, który z wielkiej wojny północnej wyszedł jako jeden z hegemonów w regionie, kierował się przekonaniem, że praktyka polityczna w Rzeczpospolitej daje wystarczające możliwości ingerencji z zewnątrz. Ale to, że państwo polsko-litewskie faktycznie unikało bezpośrednich obcych interwencji przez piętnaście lat po sejmie niemym, było także spowodowane stosunkowo spokojną fazą sytuacji wewnętrznej.
August II zmodyfikował styl rządzenia, koncentrował się na bardziej bezkonfliktowej agendzie. Miało mu to nadać nowy wizerunek i pomóc w stworzeniu szerokiego kręgu zwolenników. Teraz to w ten sposób chciał wzmocnić swą władzę i stworzyć warunki dla wyboru syna na polski tron.
Źródło
Tekst stanowi fragment artykułu Miloša Řezníka opublikowanego w Pomocniku Historycznym „Polityki” pt. Za króla Sasa, czyli Niemcy na polskim tronie.