Na dobrą sprawę każdy średniowieczny zamek był dziełem unikatowym. Jego forma zależała od ukształtowania terenu, dostępności budulca, zamożności inwestora czy wreszcie od funkcji, jakie miała pełnić bryła. Inaczej przecież budowano umocnione domy, inaczej twierdze przygraniczne, a jeszcze odmiennie zamki państwowe wewnątrz kraju, o przeznaczeniu bardziej prestiżowym niż ściśle obronnym. Jedno nie ulega w każdym razie wątpliwości: wzniesienie dowolnego zamku wymagało wielkiego nakładu pracy i wiązało się z niebagatelnymi kosztami.
Poniższy tekst pochodzi z książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach.
Weźmy dla przykładu konstrukcję, jaką wystawiono u schyłku X stulecia w Langeais, niespełna 300 kilometrów na południowy zachód od Paryża. Mowa o kamiennej wieży na planie kwadratu, podzielonej na trzy poziomy i wysokiej na około 16 metrów.
Reklama
Pierwotnie była ona jeszcze otoczona palisadą, po której jednak nie pozostały ślady. Skromne relikty samego gmachu też dzisiaj nie imponują. Wyróżnia go jednak wiek. Przez długi czas sądzono nawet, że właśnie wieża z Langeais. była pierwszym, najstarszym zamkiem w dojrzałej formie na całym kontynencie.
Wielki Budowniczy średniowiecza i jego zamki
Dzisiaj znane są już podobne konstrukcje o nieznacznie dłuższej metryce. Za najstarszy zachowany, oczywiście szczątkowo, średniowieczny zamek w formie murowanej wieży na kopcu uchodzi Château de Doué-la-Fontaine nad Loarą. Zaczęto go budować w połowie X wieku.
Co do twierdzy w Langeais, powstała ona z inicjatywy hrabiego Andegawenii Fulka Nerry. Do tego ambitnego władcy przylgnął przydomek Le Grand Bâtisseur, a więc wprost – Wielki Budowniczy. Nic dziwnego. Od 992 do 1039 roku hrabia wzniósł nie jeden czy kilka zamków, ale łącznie przynajmniej 30.
Wieżę w Langeais, od której zaczął się ten wielki zryw architektoniczny, budowano przez dwa lata. O efektach prac wiadomo na tyle dużo, że mediewista Bernard Bachrach pokusił się o zrekonstruowanie całego koniecznego nakładu sił i środków.
Reklama
Czego było potrzeba do zbudowania zamku?
Bernard Bachrach wyliczył, że mury donżonu w Langeais, grube na 1,5 metra, powstały ze 144 000 małych, równo ociosanych bloczków kamiennych, z których każdy miał wymiary 10x10x15 centymetrów. Ten elegancki budulec tworzył jednak tylko lica ścian. Do ich wnętrza wsypano 1740 ton kruszywa.
Wszystko to zespolono z użyciem 300 metrów sześciennych zaprawy murarskiej, sporządzonej z piasku oraz wapienia. Dodatkowe 340 ton kamienia zużyto jeszcze na budowę fundamentów oraz centralnego filara, podtrzymującego całą konstrukcję. Stropy wymagały 35 ton drewna oraz 50 kilogramów gwoździ.
Aby taka konstrukcja powstała w ciągu zaledwie dwóch lat, było potrzeba przynajmniej około 200 robotników. Według Bachracha samo przygotowanie kruszywa i ociosanie bloków kamiennych wymagało 12 000 roboczodniówek. Ponad 2000 roboczodniówek poświęcono z kolei na przygotowanie zaprawy i innych materiałów. Transport budulca pochłonął 2800 dniówek.
Już na samym placu budowy potrzebowano 63 500 dniówek szeregowych robotników, 12 700 dniówek murarzy i 1600 dniówek kowali. Łącznie wszystkie prace zamykały się zapewne sumą około 100 000 roboczodniówek.
O tym, jak dokładnie wynagradzano cały ten wysiłek, brakuje szczegółów źródłowych. Da się jednak oszacować, że samo wyżywienie kadr potrzebnych przy budowie Langeais wymagało 200 ton zboża, a więc nadwyżek, które – według Bachracha – musiały pochodzić z gospodarstw mających pod uprawą łącznie niemal 3000 hektarów ziemi rolnej i angażujących do pracy blisko 500 chłopów.
Cena zamku w średniowiecznej Anglii i Polsce
Sporo wiadomości o tym, za ile dało się zbudować lub nawet kupić zamek, przynoszą także źródła z kolejnych stuleci i innych krajów. Na przykład w Anglii na przełomie XII i XIII wieku potężna, wieloczłonowa twierdza królewska kosztowała około 7000 funtów. Przeciętny zamek wznoszono jednak już kosztem 2000 funtów.
Reklama
Kalkulator inflacji udostępniany przez Bank Anglii pozwala stwierdzić, że pierwsza kwota była w przybliżeniu równa 12 milionom dzisiejszych funtów brytyjskich. Druga – przeszło 3 milionom. We współczesnych złotych polskich to odpowiednio 64 miliony i 16 milionów.
Mediewista Jan Szymczak zestawił też wiele wiadomości na temat wysiłku finansowego koniecznego, by wznieść zamek w średniowiecznej Polsce. Zgodnie z jego wyliczeniami Kazimierz Wielki za jedną twierdzę płacił średnio 12 000 grzywien, a więc odpowiednik 50 milionów dzisiejszych złotych. Jeśli za jego czasów wzniesiono 50 zamków, to łącznie wymagały one w przybliżeniu wydatku na poziomie 600 000 grzywien. To, bagatela, 2,5 miliarda w pieniądzach z 2024 roku.
Zamek za 800 000 dzisiejszych złotych?
Wiadomość z kroniki Janka z Czarnkowa pozwala się domyślać, że na jednej kazimierzowskiej budowie mogło uwijać się 300 osób lub więcej. Pewnie w przybliżeniu 30% kosztów pochłaniały ich płace, podczas gdy niespełna 50% szło na materiały. Reszta – głównie na transport.
Oczywiście znacznie tańsze były małe, prywatne zameczki. Są znane przypadki z przełomu XIV i XV wieku, gdy takie ufortyfikowane rezydencje z ziem polskich sprzedawano już po 300–500 grzywien, a więc odpowiednik kwot od 800 000 do 1,5 miliona dzisiejszych złotych. Z perspektywy członków szerokiej elity nawet to były jednak sumy niebagatelne.
Reklama
Według Jana Szymczaka chociażby w Wielkopolsce u samego schyłku średniowiecza tylko 18% przedstawicieli szlachty osiągało dochody na tyle wysokie, by w ogóle móc marzyć o wzniesieniu własnego zamku.
Faktyczne koszty i wyzwania zaskakiwały zresztą także tych, którzy wydawali się doskonale przygotowani do zamierzonego przedsięwzięcia. W efekcie można wskazać bardzo liczne przykłady prywatnych warowni, które budowano nawet przez 20–30 lat. I to mimo że technicznie rzecz biorąc dałoby się je wznieść już w ciągu 2 lub 3 sezonów.
Historia średniowiecza, jakiej jeszcze nie było
Powyższy artykuł powstał na podstawie najnowszej książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach. Dowiedz się więcej na Empik.com.