Pańszczyzna nie była charakterystyczna wyłącznie dla Polski. Nad Wisłą chłopów wyzyskiwano szczególnie bezwzględnie, ale podobny model zależności obowiązywał też w innych krajach środkowej Europy. Interesujące spojrzenie na los chłopów sprzed ponad 200 lat daje praca amerykańskiego historyka Pietera Judsona poświęcona imperium Habsburgów. Autor nie pochyla się w niej osobno nad ziemiami zabranymi Rzeczpospolitej w ramach rozbiorów, ale pokazuje sprawę pańszczyzny w szerokim ujęciu – z perspektywy potrzeb i interesów państwa.
„Chłopi byli na ogół de iure i de facto przywiązani do miejscowego posiadacza ziemskiego” – pisze Pieter Judson, profesor European University Institute we Włoszech, na kartach książki Imperium Habsburgów. Wspólnota narodów. Nie ma na myśli wyłącznie poddanych z ziem polskich, z którymi najczęściej kojarzą nam się poddaństwo i pańszczyzna, lecz z obszaru całej Austrii na początku XIX stulecia.
Reklama
Pańszczyzna w krajach imperium Habsburgów
Autor zwraca uwagę na odmienności regionalne, ale też na podobieństwa systemu, który w tym okresie stanowił już poważne wyzwanie dla władz państwowych.
Znienawidzona pańszczyzna miała bardzo różny wymiar w różnych krajach, na przykład w wielu okolicach Galicji i Węgier wynosiła ponad trzy dni w tygodniu, co zobowiązanym do niej „uniemożliwiało uprawę własnego poletka”, jak zapisał współczesny obserwator. Sam Józef II, syn [cesarzowej] Marii Teresy, po raz pierwszy odwiedzając Galicję w 1773 roku, zauważył, że ludzie są tak zajęci pracą „na pańskim”, iż ich zboże pozostaje niezebrane, zupełnie zaniedbane i się marnuje.
Gdzieniegdzie prawo zabraniało wieśniakom jakiejkolwiek migracji, a nawet małżeństw bez zgody właściciela ziemi. Co więcej, jeśli chcieli poskarżyć się na pana, to ten był zazwyczaj miejscowym sędzią w sprawie. W sumie można stwierdzić za doradcami Marii Teresy, że chłopscy poddani nie rządzili nawet sobą, co niepokoiło religijną cesarzową, jako że prowadziło do zepsucia moralnego i ograniczało życiowe szanse.
Dlaczego dwór Habsburgów chciał poprawić sytuację chłopów?
Wspomniana Maria Teresa rządziła imperium Habsburgów w latach 1740-1780. Jej panowanie położyło na dobrą sprawę podwaliny nowoczesnego państwa austriackiego. Ona też, wespół z Prusakami i Rosjanami, dokonała rozbioru Rzeczpospolitej, zagarniając ziemie południowe, odtąd nazywane Galicją.
Reklama
Cesarzowa, pierwsza kobieta w historii rządząca ziemiami Habsburgów we własnym imieniu, nie zaś w roli opiekunki niepełnoletniego syna, sprzeciwiała się dotkliwej pańszczyźnie i poddaństwu, choć wspomniane kryteria religijne nie były dla niej wcale najistotniejsze.
Twórczyni sprawnej machiny biurokratycznej myślała przede wszystkim o kwestiach finansowych. Autor książki Imperium Habsburgów. Wspólnota narodów wyjaśnia:
Przede wszystkim to potrzeby fiskalne, a nie względy moralne skłaniały Wiedeń do poprawiania efektywności rolnictwa. Finansowe były przyczyny może najniespodziewaniej radykalnego posunięcia Habsburżanki, sfinalizowanego po jej śmierci przez Józefa II i Leopolda II, Habsburgów po kądzieli, mianowicie rozluźnienia, bo nie rozerwania, więzów prawnych łączących lud ze szlachtą.
Sądząc, że oba stany i samo państwo skorzystają na wzroście wydajności i niezależności chłopów, Maria Teresa postanowiła zastąpić płaconą dziedzicowi w postaci pracy i plonów daninę ustaloną opłatą pieniężną, którą ten podzieli się z państwem.
Niezależny rolnik będzie panem swego losu jako prawnie, ekonomicznie i moralnie wolna osoba. Powinien także ostatecznie, w miarę możliwości, posiąść na własność swoje pole.
Reklama
Właściciele ziemscy utracą osobistą władzę nad ludnością wiejską, prawo do korzystania z bezpłatnej pracy chłopskiej, do sprawowania lokalnych sądów i do niepłacenia podatków. Potrzebujący rąk do pracy mieliby zatrudniać siłę najemną spośród bezrolnych.
Założenia były szumne. Maria Teresa miała jednak żyłkę reformatorki, nie zaś rewolucjonistki. Jak podkreśla Pieter Judson cesarzowa ani nie chciała, ani nawet nie mogła, wobec silnej pozycji szlachty w kraju, wymusić szybkich i drastycznych przemian.
Wyłącznie ograniczyła skalę wyzysku i zależności, choć zdaniem amerykańskiego historyka i to był krok niepozbawiony znaczenia:
Jakkolwiek [cesarzowa] nie zmieniła wszystkiego i wszędzie, to samo ograniczenie pańszczyzny naruszyło spójny gmach odwiecznej hierarchii. W publicystyce i debatach publicznych lat 1760–1780 wciąż pojawiało się pytanie, jakie będą prawa i obowiązki wolnych w przyszłości chłopów. Dyskusje obracały się wokół kwestii: co byłoby możliwe, a co pożądane.
Rząd pracował również nad nowym prawem cywilnym, w którym przebijała się idea rolnika jako wolnego indywiduum, aż w ostatnich latach wieku logika procesu reformatorskiego sprawiła, że zbliżono się nawet do pomysłu równości prawnej i aktywności obywatelskiej wszystkich mieszkańców imperium, niezależnie od warstwy społecznej.
Reklama
W 1779 roku, czyli po śmierci całej trójki władców-reformatorów, przygotowano dla Galicji przepisy stanowiące, że każdy obywatel, niezależnie od pozycji społecznej, stanu (Stand) czy płci, ma obowiązek troszczyć się o dobro państwa, ściśle przestrzegając jego praw. Widzimy tu jednocześnie dwie, bardzo odmienne koncepcje społeczeństwa.
Wedle jednej dzieliło się ono na klasy, i niektóre były majętne czy uprzywilejowane; wedle drugiej, dopiero się wyłaniającej, miało stanowić masę obywateli równych w obowiązkach wobec państwa i w gwarantowanych przez państwo prawach.
Bibliografia
Artykuł powstał na podstawie książki Pietera M. Judsona pt. Imperium Habsburgów. Wspólnota narodów (Bellona 2024).