Pierwszego września 1939 roku armia niemiecka, z ziemi, morza i powietrza, uderzyła na Polskę. Zaczęła się II wojna światowa. Niespełna tydzień później, rankiem 6 września, hitlerowcy zajęli Kraków. O godzinie trzynastej okupanci wkroczyli również na Wawel.
Kierownik renowacji zamku Adolf Szyszko-Bohusz został poinformowany, iż ten przechodzi „pod opiekę” Wehrmachtu. Bramy zablokowano i rozstawiono przy nich posterunki. Polacy, z niekłamanym szokiem, dowiedzieli się wówczas, że organista katedralny Fryderyk Borgiel był w rzeczywistości niemieckim agentem. Jego właśnie mianowano pierwszym, tymczasowym zarządcą Wawelu z ramienia nazistów.
Reklama
Okupanci od początku wiązali ze wzgórzem wielkie plany. Adolf Hitler uważał, że Warszawa, jako stołeczny ośrodek polskich władz o wyraźnie słowiańskim charakterze, musi zostać zmarginalizowana, a w dalszej perspektywie zniszczona. Inaczej postrzegano Kraków.
Zamek nad „Norymbergą Wschodu”
Naziści twierdzili, że jest to miasto rdzennie niemieckie, wymagające tylko stopniowego oczyszczenia z aktualnej ludności. Gród Kraka miał stać się „Norymbergą Wschodu” i właśnie w nim ulokowano siedzibę administracji Generalnego Gubernatorstwa: marionetkowego państwa okupacyjnego, obejmującego niespełna jedną czwartą powierzchni przedwojennej Rzeczpospolitej.
Tak zwany rząd GG działał w gmachu zlikwidowanej Akademii Górniczej przy Alejach Trzech Wieszczów. Na kwaterę generalnego gubernatora Hansa Franka wybrano jednak Wawel.
Czy dyktator kazał chronić Wawel?
Adolf Szyszko-Bohusz pisał na kartach swoich wspomnień z II wojny światowej, że na wzgórzu już w pierwszych tygodniach okupacji zaroiło się od niemieckich wojskowych, historyków czy historyków sztuki, którzy mieli za zadanie „zorientować się w budynkach i meblach znajdujących się na Wawelu oraz w możliwości przygotowania zamku na rezydencję stałą generalnego gubernatora, a czasową Hitlera”.
Reklama
Konserwator twierdził nawet, że od generała Wehrmachtu usłyszał, iż wzgórze nie zostało zbombardowane ani ostrzelane podczas wrogiego natarcia, ponieważ kazał je oszczędzić sam Führer. Badacze tematu powątpiewają w tę akurat wiadomość.
Z żadnych innych źródeł nie wynika, żeby nazistowski dyktator przejawiał jakieś zainteresowanie Wawelem. Jego pomysłem, albo pomysłem ludzi znających sympatie Hitlera, było co najwyżej wystawienie warty honorowej przed kryptą katedralną ze szczątkami Józefa Piłsudskiego. Do zmarłego pół dekady wcześniej marszałka kanclerz III Rzeszy miał bowiem pewien respekt. I to mimo że resztę Polaków uważał za podludzi.
Chybiona zapowiedź
Prawdziwą fascynację zamkiem wykazywał nie Hitler, lecz nowy gospodarz wzgórza – kiepski prawnik, jeszcze gorszy administrator, poza tym zaś pyszałkowaty bufon, kochający nienależne mu luksusy i honory, doktor Hans Frank.
Człowiek mianowany generalnym gubernatorem po raz pierwszy wkroczył na Wawel 7 listopada 1939 roku. W uroczystej przemowie stwierdził wówczas: „Od tej chwili flaga ze swastyką będzie po wsze czasy powiewać nad zamkiem, a duch swastyki przeniknął już do jego komnat”.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.