Czerwonoarmiści zgotowali młodej Węgierce piekło. Oto co usłyszała od matki, gdy wyjawiła co ją spotkało

Strona główna » II wojna światowa » Czerwonoarmiści zgotowali młodej Węgierce piekło. Oto co usłyszała od matki, gdy wyjawiła co ją spotkało

W latach 1944-1945 być może nawet 800 tysięcy Węgierek zostało zgwałconych przez wkraczających do ich ojczyzny czerwonoarmistów. Wśród ofiar znalazła się również, licząca wówczas 22 lata, Alaine Polcz. Młoda kobieta przeżyła prawdziwe piekło z rąk sowieckich żołnierzy, którzy wielokrotnie ją zgwałcili, bili oraz pozorowali egzekucję. We wspomnieniach zatytułowanych Kobieta na froncie ze szczegółami opisała swoje traumatyczne przeżycia. Przytoczyła również reakcję, jaka spotkała ją ze strony matki, gdy po powrocie do Budapesztu wyjawiła co ją spotkało.

Znalazłam numer szesnaście. Tylna część budynku spłonęła. Wszystko było czarne, okopcone, nadpalone, dało się zajrzeć do mieszkań. Stałam i patrzyłam. Mieszkanie obok wujostwa zawaliło się, runęło.


Reklama


Powoli wspięłam się po schodach. Przy drzwiach był stary dzwonek. Wprost nie do uwierzenia. Zadzwoniłam. Nie pamiętam, jak wyglądało nasze spotkanie, co kto mówił. W mieszkaniu znajdowało się dużo obcych ludzi, mieszkańców spalonej części domu.

„Mówią, że Rosjanie gwałcili kobiety. U was też?”

W oknach brakowało szyb, ramy zaklejono papierem, ale pamiętam swoje zdziwienie, że stół jest nakryty białym obrusem. A na nim kolacja, prawdziwa kolacja. Usiedliśmy do stołu i jedliśmy. Ja – brudna i zawszona – umyłam tylko ręce, w tym zamieszaniu nic więcej nie przyszło mi do głowy.

Sowieccy żołnierze na ulicach zdobytego Budapesztu (FORTEPAN/CC BY-SA 3.0).
Sowieccy żołnierze na ulicach zdobytego Budapesztu (FORTEPAN/CC BY-SA 3.0).

Mama oczywiście płakała, była szczęśliwa, tuliła mnie do siebie. Patrzyłam na nią i cieszyłam się z jej szczęścia. Cieszyłam się, że żyją, ale nie jakoś bardzo. Nic mnie zanadto nie cieszyło, w nic zanadto nie wierzyłam.

Chorobę, przez którą potem nie mogłam mieć dzieci, nosiłam już w sobie, nie wiedziałam też, czy nie mam aby syfilisu. Podejrzewałam, że mogę bardzo zarażać, a tego nie chciałam dla nikogo.

Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.

Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy. Nie wyciągnęłam swojej kiełbaski, którą przez cały ten czas ukrywałam. Tu wyglądałaby śmiesznie. Na kolację był ozór w sosie pomidorowym. Jadłam w milczeniu, nie wierząc własnym oczom.

„Mówią, że Rosjanie gwałcili kobiety. U was też?” – zapytała mama. „Tak, u nas też”. „Ale ciebie nie?” „Ależ tak, wszystkie” – powiedziałam. Mama patrzyła na mnie przez chwilę i zapytała ze zdziwieniem: „Jak mogłaś na to pozwolić?”. „Bo mnie bili” – rzuciłam krótko.


Reklama


Kwestia ta nie wydawała mi się ani ważna, ani ciekawa. Na to ktoś zapytał lekko, wręcz żartobliwie: „A dużo ich było?”. „Trudno zliczyć” – powiedziałam, wciąż nie przerywając jedzenia. „I wyobraź sobie, że w piwnicy były wszy” – ciągnęła mama. „U nas też”. „Chyba nie miałaś wszy?” „Oczywiście”. „We włosach też?” „Wszędzie”.

Potem zmieniliśmy temat.

„Wszystkie nas zabierali i wszystkie gwałcili”

Po kolacji mama wzięła mnie na bok i zganiła: „Córeczko, nie rób sobie takich brzydkich żartów, bo jeszcze uwierzą!”. Spojrzałam na nią: „Mamo, to wszystko prawda”. Rozpłakała się i mnie objęła. Wtedy powiedziałam: „Wszystkie nas zabierali i wszystkie gwałcili. Mówiliście, że u was też”.

Artykuł stanowi fragment wspomnień Alaine Polcz pt. Kobieta na froncie (Marginesy 2023).
Artykuł stanowi fragment wspomnień Alaine Polcz pt. Kobieta na froncie (Marginesy 2023).

„Tak, ale tylko ku*wy. A ty nie jesteś ku*wą” – wyszlochała mama. Rzuciła mi się na szyję i zaczęła błagać: „Proszę, córeczko, powiedz, że to nieprawda!”. „Dobrze – zgodziłam się – to nieprawda. Tak naprawdę zabierali mnie tylko do opatrywania rannych w szpitalu”. (…)

„Tylko rzeżączka?”

Powiedziałam Márcie [była kochanką brata autorki oraz lekarką], co się stało, i że muszę iść do lekarza, ponieważ czuję, że zarazili mnie chorobą weneryczną, prawdopodobnie syfilisem. Zabrała mnie do zaprzyjaźnionego ginekologa. Na wyniki musiałam zaczekać kilka dni.


Reklama


Pamiętam, że kiedy przyszłam z powrotem, lekarz przyjął mnie z dużą atencją i usadził na krześle – stąd wiedziałam, że sytuacja jest poważna. W ten sposób zwykle przekazuje się złe wieści.

Powiedział: „Droga pani, bardzo mi przykro, ale wynik okazał się pozytywny”. „Syfilis?” Spojrzałam na niego. „Nie, rzeżączka”. Z uczuciem ulgi poderwałam się ze śmiechem z krzesła: „Tylko rzeżączka?”. Lekarz patrzył na mnie ze zdumieniem. Nie wiedział, że z rzeżączką jestem już za pan brat, i nie miał pojęcia, przez co przeszłam. Zapytał: „Tylko?”.

Alaine Polcz (materiały prasowe).
Alaine Polcz (materiały prasowe).

Miał rację, to „tylko” padło z moich ust dość pochopnie, ponieważ nigdzie nie można było dostać leków. Według moich szacunków jedna czwarta kraju miała rzeżączkę, wliczając w to stacjonujące tutaj oddziały.

Żadnym sposobem nie dało się zdobyć lekarstw, bo te zwyczajnie nie istniały. (Antybiotyki pojawiły się później, po wojnie, na Węgry trafiły ze znacznym opóźnieniem). Tymczasem, jak się potem okazało, nie należy zbyt długo chodzić z nieleczoną rzeżączką. Zresztą sama się tego domyślałam.

Źródło

Tekst stanowi fragment wspomnień Alaine Polcz pt. Kobieta na froncie. Jej polska edycja ukazała się w 2023 nakładem wydawnictwa Marginesy. Przekład: Karolina Wilamowska.

Piekło wojny oczami kobiety

Autor
Alaine Polcz

Reklama

Wielka historia, czyli…

Niesamowite opowieści, unikalne ilustracje, niewiarygodne fakty. Codzienna dawka historii.

Dowiedz się więcej

Dołącz do nas

Rafał Kuzak

Historyk, specjalista od dziejów przedwojennej Polski. Współzałożyciel portalu WielkaHISTORIA.pl. Autor kilkuset artykułów popularnonaukowych. Współautor książek Przedwojenna Polska w liczbach, Okupowana Polska w liczbach oraz Wielka Księga Armii Krajowej.

Wielkie historie w twojej skrzynce

Zapisz się, by dostawać najciekawsze informacje z przeszłości. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.