Sieć utwardzonych dróg oplatająca całe cesarstwo uchodzi za jedno z największych osiągnięć starożytnego Rzymu. Panuje przeświadczenie, że drogi te nie miały sobie równych ani w epoce antyku, ani przez koleje stulecia, aż do czasów niemal współczesnych. Sprawa nie jest jednak wcale tak prosta i oczywista. Pod pewnymi względami drogi średniowieczne były jednak nawet lepsze od rzymskich.
Artykuł powstał na podstawie najnowszej książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach.
Francuski badacz zagadnień dawnego transportu, Yves Renouard, twierdził, że czasy od powstania Cesarstwa Rzymskiego do schyłku średniowiecza można podzielić na trzy wyróżniające się etapy: okres imperialny (do V wieku), wczesne średniowiecze (do XI wieku) i rozwinięte średniowiecze (od XII do XV stulecia).
Reklama
W jego przekonaniu najwolniej i najmozolniej przemieszczano się we wczesnym średniowieczu. Tempo podróży za czasów starożytnego cesarstwa oraz pod koniec kolejnej epoki miało z kolei być wyższe, a zarazem podobne.
Co stało się z siecią dróg po upadku starożytnego Rzymu?
Wielu badaczy podziela takie stanowisko, choć różnią się oni w szczegółach. Przede wszystkim nie ma zgody co do tego, jak szybko niszczała sieć dawnych rzymskich dróg i jak duże znaczenie miały one tam, gdzie wciąż istniały.
Niektórzy sądzą, że po solidnych traktach ułożonych przez niegdysiejszych legionistów podróżował jeszcze Karol Wielki na przełomie VIII i IX stulecia, co ułatwiało mu podboje i kontrolowanie nowego, frankijskiego cesarstwa. Inni piszą, że stan dróg w zachodniej Europie nigdy nie był gorszy niż właśnie w IX wieku, a dawne arterie przestały pełnić swoje funkcje nawet dwa stulecia wcześniej.
„Nierozsądna rozrzutność” starożytnych Rzymian
Wiele wskazuje na to, że cały temat imperialnych traktów został niesłusznie rozdmuchany, przypisano mu znaczenie niezgodne z realiami, zwłaszcza średniowiecznymi.
Reklama
Panuje ogólne przekonanie, że rzymskie drogi stanowiły cud techniki, przewyższający wszystko, co opracowano w kolejnych stuleciach. Albert C. Leighton, autor książki Transport and Communication in Early Medieval Europe, przekonywał jednak, że antyczna inżynieria drogowa była przede wszystkim… nierozsądnie rozrzutna.
Podczas budowy rzymskich dróg marnowano zarówno materiał, jak i siłę ludzką w stopniu, który nigdy nie znajdował uzasadnienia. Samo założenie było, według Leightona, błędne.
Wady antycznych rzymskich dróg
Rzymianie oczekiwali, że to droga ma nieść cały ciężar poruszających się po niej zwierząt, ludzi, pojazdów. Dlatego tworzono wielowarstwowe, zadziwiająco głębokie, a przede wszystkim sztywne, zacementowane podbudowy.
Dzisiaj dobrze już jednak wiadomo, że to ubity grunt oraz żwir są najlepszą podstawą dla każdej szosy, a ich elastyczność stanowi atut, nie zaś wadę. Warstwy umieszczone powyżej mają przede wszystkim wyrównywać trakt i zabezpieczać go przed wpływem wody.
Zresztą należy mieć świadomość, że rzymskich dróg nie projektowano zasadniczo z myślą o intensywnym transporcie kołowym. Miały one służyć w pierwszej kolejności do szybkiego przerzucania maszerujących oddziałów wojska z miejsca na miejsce.
Reklama
Sztywna struktura tych arterii była imponująco trwała… ale tylko tak długo, jak nie toczyły się po niej ciężkie pojazdy. Poza tym taki trakt wcale nie stanowił najlepszej opcji dla osób przemieszczających się nie pieszo i nie wozem, ale konno. Stało się to szczególnie czytelne w średniowieczu, gdy kopyta wierzchowców zaczęto powszechnie podkuwać żelazem. Po brukowanej nawierzchni jechało się mniej stabilnie i wygodnie, a nawet wolniej, a poza tym koń bardziej się na niej męczył.
Dla jeźdźca z wczesnego średniowiecza, któremu zależało na czasie, często lepszym rozwiązaniem było więc gnać na przełaj, niż po starej rzymskiej drodze. Gdy zaś w pełnym średniowieczu traktami poczęto transportować ciężkie bloki skalne potrzebne na przykład do budowy katedr, ostatnie pozostałości rzymskich dróg, nieprzystosowanych do takiego celu, popadły w zupełne zniszczenie.
Jak wyglądały średniowieczne drogi?
Różnice między szlakami rzymskimi, a średniowiecznymi były fundamentalne. Droga średniowieczna to w wielu przypadkach wprost oksymoron. Jak wyjaśnia Dariusz A. Sikorski, z którym rozmawiałem na temat transportu na dawnej Słowiańszczyźnie, w Europie Środkowej i Wschodniej we wczesnym okresie dróg lądowych właściwie nie było.
Istniały oczywiście leśne ścieżyny, dukty, wydeptane szlaki. Nikt jednak nie utrzymywał i nie budował tych połączeń, co najwyżej stawiano na nich specjalne głazy lub nacinano drzewa, aby wskazać podróżnym właściwy kierunek wędrówki. Lepiej mogły się prezentować co najwyżej trakty łączące najważniejsze grody i ośrodki handlowe, ale i na nich chwila nieuwagi wystarczała, by z duktu zejść w gęstwinę, a każda ulewa mogła sprawić, że wozy grzęzły w błotach.
Na zachodzie Europy, na obszarach gęściej zaludnionych i zabudowanych, trakty były wyraźniejsze. Ale poza ośrodkami miejskimi tylko w bardzo odosobnionych przypadkach prowadzono na nich jakieś intensywniejsze prace inżynieryjne. Zmieniło się to dopiero po roku 1000, a zwłaszcza 1100.
Wraz z nasileniem budownictwa kamiennego i ceglanego masowo dostępny stał się gruz, który blisko miast wysypywano właśnie na trakty, by je wyrównać i ograniczyć ich grząskość. Na tym inicjatywy związane z samymi drogami zasadniczo się kończyły. Ale na dobrą sprawę więcej nie było potrzeba.
Reklama
Przewagi średniowiecznej „inżynierii drogowej”
Jak tłumaczył Albert C. Leighton, „w porównaniu z drogami rzymskimi te średniowieczne były bardzo proste. Lepiej jednak służyły pojazdom oraz podkutym koniom. (…) Ich struktura była zaś bliższa obecnej sztuce inżynieryjnej”.
W podsumowaniu autor dodał jeszcze, że „byłoby oczywiście srogą przesadą orzec, że średniowieczne drogi przewyższały te rzymskie”. Ale jego zdaniem „należy się zgodzić ze stanowiskiem, że lepiej od tamtych odpowiadały one średniowiecznym realiom” – gdy możni i wojownicy podróżowali konno, a kupcy oraz wieśniacy początkowo głównie wozami zaprzęgniętymi w woły.
Historia średniowiecza, jakiej jeszcze nie było
Czy ludzie w średniowieczu naprawdę byli dużo niżsi niż dzisiaj? Jak szybko podróżowało się po Europie 1000 lat temu? Dlaczego grunt w typowym mieście o długiej historii znajduje się do 5 metrów wyżej niż przed wiekami? I czy to prawda, że 40-latek żyjący za czasów Chrobrego lub Jagiełły był już uważany za starca?
O tym wszystkim i nie tylko dowiecie się z najnowszej książki Kamila Janickiego – Średniowiecze w liczbach. Pozycja już dostępna w przedsprzedaży. Kliknij, aby dowiedzieć się więcej.