Ogólnie rzecz biorąc w średniowieczu architektura murowana nigdy nie dominowała na tą drewnianą. Były jednak pewne obszary, gdzie rewolucja budowlana pełnego średniowiecza przybrała skalę prawdziwie spektakularną. Trudno o lepszy przykład niż okolice Paryża we Francji.
Za kluczowy obszar intensywnego wykorzystania kamiennych bloków w budownictwie uchodzi basen paryski, a więc obszerna nizina na północy obecnej Francji.
Reklama
Tysiąc cudów średniowiecznej architektury
Architekt John James przeprowadził szczegółowe badania, które wykazały, że na terytorium obejmującym tylko jej część o powierzchni niespełna 28 000 kilometrów kwadratowych, w tym samą stolicę, przetrwały ślady po aż 1284 kamiennych świątyniach, wzniesionych lub przebudowanych w okresie największej eksplozji gotyckiej architektury – w ciągu jednego stulecia, od 1140 do 1240 roku.
Na przedpolach stolicy średnia odległość między kościołami wynosiła zaledwie 3 kilometry. Mogło ich powstać tak wiele i w tak krótkim czasie, ponieważ basen paryski jest położony na łatwo dostępnej warstwie skał wapiennych.
Tylko pod obszarem, jaki obecnie zajmuje Paryż, w pełnym i późnym średniowieczu wykuto tunele o długości łącznie 300 kilometrów, aby pozyskać z nich bloki potrzebne do wznoszenia nowych konstrukcji.
Bez konkurencji ze starożytnym Egiptem
Według Jeana Gimpela na obszarze całej Francji od roku 1050 do 1350 zbudowano z kamienia 80 katedr, 500 dużych kościołów i łącznie dziesiątki tysięcy mniejszych świątyń parafialnych. W ciągu trzech stuleci nad Sekwaną miała zostać wydobyta większa ilość kamienia niż łącznie w całej historii starożytnego Egiptu.
Reklama
Nie da się takiego domysłu zweryfikować, choć brzmi on bardziej niż prawdopodobnie. W kraju faraonów, wbrew popularnym wyobrażeniom, z kamienia były wznoszone niemal tylko budowle sakralne, nawet władcy żyli w rezydencjach z mułu.
We Francji pełnego i późnego średniowiecza skalne były tymczasem i zamki, pałace, domy, gmachy miejskie. Podobnie w Anglii. Historyk sztuki Eric Fernie stwierdził nawet, że w Albionie łącznie wydobyto w tym czasie równie dużo kamienia, co we Francji… jeśli nie więcej.
Kamień czyli… towar deficytowy
Ani jego opinia, ani wyliczenia Gimpela i Jonesa w żadnym razie nie zmieniają jednak faktu, że ponad 90% budynków w tych krajach wciąż powstawało z drewna i gliny. Tak bowiem do samego końca epoki i jeszcze dłużej radzono sobie w mniejszych miastach oraz na wsi.
Kamień, podobnie jak dorodne pnie drzew, w późnym średniowieczu stał się już towarem deficytowym. Odpowiednie bloki często trzeba było sprowadzać z odległości nawet nie dziesiątek, ale setek kilometrów.
W Anglii był powszechnie używany budulec z Normandii, w północnej Italii ten z Dalmacji, położonej po drugiej stronie Morza Adriatyckiego. Jak podawał Norman Pounds, w efekcie na Wyspach Brytyjskich w późnym średniowieczu sam transport kamienia mógł często pochłaniać 75% całego budżetu, przeznaczonego na materiały potrzebne do budowy.
Inni badacze piszą z kolei, że sprowadzanie bloków skalnych morzem z odległości nawet ponad tysiąca kilometrów zwykle okazywało się tańsze od transportu z jakiegokolwiek miejsca w kraju. Nic dziwnego. Już w sytuacji, gdy kamieniołom znajdował się nie przy samym placu budowy, ale w odległości 20 kilometrów, bez połączenia wodnego, cena surowca rosła mniej więcej dwukrotnie.
Historia średniowiecza, jakiej jeszcze nie było
Powyższy artykuł powstał na podstawie książki Kamila Janickiego pt. Średniowiecze w liczbach. Dowiedz się więcej na Empik.com.