Kazimierz Wielki był najdłużej zasiadającym na polskim tronie przedstawicielem dynastii Piastów. Monarcha sprawował rządy przez ponad 37 lat. Być może panowanie potomka Władysława Łokietka trwałoby jeszcze dłużej, gdyby nie jego upór.
Kazimierz Wielki został królem mając jedynie 23 lata. Ostatni Piast na polskim tronie jest powszechnie uznawany za jednego z najlepszych monarchów w naszej historii.
Reklama
Feralne polowanie
W trakcie 37-letnich rządów Kazimierz Wielki doprowadził do tego, że słaba, dopiero co zjednoczona Polska stała się liczącym graczem w regionie. Być może syn Władysława Łokietka zdziałałby jeszcze więcej, gdyby nie jego zamiłowanie do polowań i niechęć do słuchania porad medyków.
Jak czytamy w książce Krzysztofa Pyzii pt. Wyszło jak zwykle… Rozbrajająca historia Polski „9 września 1370 roku król gonił jelenia, gdy jego koń się przewrócił. Niefortunny jeździec złamał lewą nogę i poważnie się poobijał”.
Do wypadku doszło, gdy Piast przebywał ze swym dworem w położonym około 150 kilometrów na północ od Krakowa Przedborzu. Monarsze towarzyszył również podkanclerzy koronny Janko z Czarnkowa. To właśnie dzięki spisanej przez niego kronice wiemy, jak wyglądały ostatnie tygodnie życia Kazimierza Wielkiego.
Zgodnie z tym, co pisał zaufany doradca króla „z tego uderzenia niebawem wywiązała się gorączka, która jednakże w krótkim czasie go opuściła”. Wydawało się więc, że 60-letni władca wróci do zdrowia. Tak się jednak nie stało. Winny miał być upór króla, który:
Reklama
(…) wbrew zakazom swoich lekarzy, przez nieumiarkowanie i łakomstwo, nie chciał powstrzymać się od różnych pokarmów, zwłaszcza surowych owoców, orzechów laskowych i innych.
Przede wszystkim zaś od łaźni, która mu była przez mistrza Henryka z Kolonii, lekarza jego nadwornego, męża wielkiej sumienności, w mieście Sandomierzu zakazana, więc tego samego dnia, kiedy wyszedł z łaźni, zapadł jak to rzeczony mistrz Henryk przepowiedział, w ciężką gorączkę.
Gorączka wzrasta
Ostatni Piast na polskim tronie się tym chyba jednak niespecjalnie przejął, bo nie zważając na swój stan wyruszył w drogę powrotną do Krakowa. Kiedy królewski orszak oddalił się jednak zaledwie na kilka kilometrów od miasta trawiony gorączką monarcha rozkazał postój, w czasie którego „napił się dużo zimnej wody, po czym jeszcze się więcej rozpalił, mordowany żarem wewnętrznym”.
W tej sytuacji władca i jego świta zatrzymali się w dobrach należących do kasztelana lubelskiego Grota. Tam stan Piasta się jeszcze pogorszył. Sytuacja była na tyle zła, że „lekarz jak i wszyscy dworzanie o życiu jego zupełnie zwątpili”.
Reklama
Medykom udało się jednak nieco zbić temperaturę i następnego dnia króla przetransportowano do klasztoru cystersów w Koprzywnicy. Aby uchronić Kazimierza przed niepotrzebnymi wstrząsami wóz, na którym jechał, ciągnęli dworzanie.
Kolejne osiem dni monarcha spędził na rekonwalescencji w opactwie. W tym czasie między innymi zobowiązał się do odbudowy – popadającej w ruinę od dziesięcioleci – katedry w Płocku. Po tej deklaracji Piast rzekomo od razu „uczuł się cokolwiek wolniejszym od gorączki”.
Królewskie męki
Po kilkudniowym odpoczynku władca ruszył w dalszą drogę do Krakowa. Pokonawszy około 15 kilometrów orszak dotarł do Osieka. Tam według słów Janka z Czarnkowa:
(…) pewien lekarz jego, mistrz Mateusz, wbrew zakazowi i woli mistrza Henryka i nas wszystkich, pozwolił mu napić się miodu, od tego znowu zapadł on w większą gorączkę.
Reklama
Potem jednak, gdy przybył do Nowego Miasta [Korczyna], tam we dworze swoim, przepysznie zbudowanym, wziął od lekarzy na przeczyszczenie i siły znakomicie odzyskał, tak iż bez pomocy siadł na wóz i stanął w Opatowcu, gdzie zabawiwszy sporo dni, bardzo dobrze się poprawił.
Ale za namową wspomnianego wyżej lekarza, mistrza Mateusza, pojechał dalej do Krakowa. W drodze już pierwszej nocy porwała go, jak się zdaje wskutek ruchu, gorączka, jak i przedtem nie jedna lecz potrójna, gdyż przebywał codzienną, trzydniową i czwartaczkę, które zdawały się być dosyć lekkimi, lecz gdy wszystkie się zeszły jednego dnia, męczyły go srodze.
Śmierć Kazimierza Wielkiego
Od tego momentu stan króla się już tylko pogarszał. Nie uległ on poprawie również po dotarciu 30 października do Krakowa. Władca miał zresztą duże pretensje do medyków, że wbrew ich wcześniejszym zapewnieniem po przybyciu na Wawel nadal nie byli mu w stanie pomóc.
Lekarze zapewniali monarchę, że czeka go „długie życie”, ale ten zdawał sobie sprawę ze zbliżającego się końca. W związku z tym rankiem 3 listopada sporządził swój testament. Ostatni polski król z dynastii Piastów zmarł dwa dni później, a 7 listopada jego ciało spoczęło „z prawej strony chóru” katedry na Wawelu.
Rozbrajająca historia Polski
Bibliografia
- Kronika Janka z Czarnkowa, Warszawa 1905.
- Krzysztof Pyzia, Wyszło jak zwykle… Rozbrajająca historia Polski, Bellona 2024.
- Jerzy Wyrozumski, Kazimierz Wielki, Ossolineum 1982.