Co podarować dyktatorowi, który ma już wszystko? Stolicę jego imienia? Pozłacany mundur i gwiazdę Bohatera Związku Radzieckiego? A może unikalny tytuł? Takie właśnie pytania zadawali sobie najbliżsi doradcy Stalina latem 1945 roku.
Historia miała swój początek 24 czerwca 1945 roku, kiedy na Placu Czerwonym odbyła się wielka defilada zwycięstwa. Dwustu weteranów rzuciło hitlerowskie sztandary u stóp ojca narodu radzieckiego. Była to bez wątpienia najwspanialsza chwila w jego życiu.
Reklama
Po zakończeniu parady zorganizowano uroczysty bankiet, podczas którego jeden z marszałków – najprawdopodobniej Iwan Koniew – zasugerował, że należy nadać Stalinowi najwyższą możliwą rangę: generalissimusa.
Śladem Suworowa
Jak zareagował dyktator? Zgoła inaczej niż można by się spodziewać. Machnął tylko lekceważąco ręką i powiedział, że zbliża się do siedemdziesiątki i jest już zmęczony.
Dworzanie czerwonego cara nie mieli zamiaru tak łatwo rezygnować. Koniew dowodził, że Stalin musi się wyróżniać pośród swych marszałków. Nie był to pomysł zupełnie oryginalny, wystarczy przypomnieć, że również Aleksandr Suworow – rzeźnik Pragi, tłumiciel powstania kościuszkowskiego i prawa ręka Katarzyny Wielkiej – był generalissimusem.
Niejako przy okazji planowano uhonorować Stalina jednocześnie Orderem Zwycięstwa i tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.
<strong>Przeczytaj też:</strong> Stalin już pół roku wcześniej wiedział, że Hitler go zaatakuje. Dlaczego zignorował wszystkie ostrzeżenia?„Na co mi to potrzebne?”
Pozornie urażony dyktator stwierdził, że i bez tego ma wystarczający autorytet, a dołączenie do grona takich osób jak Franco czy Czang Kaj-szek (także generalissimusów) bynajmniej mu nie odpowiada. Niezrażony tym Łazar Kaganowicz – „wynalazca” stalinizmu – poszedł dalej, proponując przemianowanie Moskwy na Stalinodar.
Tego było już za wiele. Widać nie mający nastroju satrapa uciął dyskusję szorstkim pytaniem: „na co mi to potrzebne?”
Reklama
Często jednak w życiu jest tak, że to co mówimy niekoniecznie pokrywa się z tym, co myślimy. Właśnie z takiego założenia wyszli najbliżsi współpracownicy dyktatora: Gieorgij Malenkow i Ławrientij Beria.
Udali się oni do do Michaiła Kalinina (Przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej ZSRR), aby ten podpisał stosowny dekret. Trzy dni później, 27 czerwca 1945 roku, „Prawda” poinformowała o nowym tytule i odznaczeniach Stalina.
Świeżo mianowany generalissimus wpadł we wściekłość. Wezwał „na dywanik” wszystkich zaangażowanych w sprawę dygnitarzy. Kategorycznie odmówił przyjęcia Złotej Gwiazdy Bohatera Związku Radzieckiego, argumentując, że nie dowodził pułkami w polu, więc na nią nie zasłużył. O tytule generalissimusa jednak nie wspomniał, czyli dworzanie dobrze wyczuli intencje swego pana.
Złoty mundur, złota czapka…
Teraz pojawił się problem, jak ma wyglądać mundur generalissimusa? Musiał być on wyjątkowy. Szczególnie, że Stalin powinien się jakoś wyróżniać pośród obwieszonych jak choinki odznaczeniami marszałków.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Krawiec kremlowskich elit, Abram Lerner, stworzył kreację wprost wymarzoną dla… Göringa. Mundur był pozłacany, a na dodatek posiadał złotą czapkę, co ewidentnie nie spodobało się przywódcy Związku Radzieckiego. Stalin zażądał czegoś skromniejszego.
Ostatecznie przystał na białą kurtkę ze złotymi guzikami i wysokim kołnierzem oraz czarne spodnie z czerwonymi lampasami. Simon S. Montefiore w swej znakomitej książce Stalin. Dwór czerwonego cara, stwierdził, że „wyglądał w nim jak kapelmistrz, jeśli nie jak portier z Park Avenue”.
Reklama
Sam zainteresowany był chyba podobnego zdania, bo rzekomo po jego włożeniu miał powiedzieć do Mołotowa: „Dlaczego się zgodziłem?”Właśnie w tym mundurze możemy oglądać uśmiechniętego Stalina pozującego do zdjęcia wraz z Harrym Trumanem i Clementem Attlee podczas konferencji w Poczdamie.
…i gwiazda też złota
Więcej perypetii było z wręczeniem dyktatorowi Złotej Gwiazdy Bohatera Związku Radzieckiego. Uciekano się do wielu forteli. Próbowano nawet wziąć Stalina z „zaskoczenia”, gdy odpoczywał wśród swych ukochanych róż i drzewek cytrynowych.
Trudne zadanie spoczęło na Orłowie – komendancie Kuncewa (podmoskiewskiej daczy Stalina). Pewnego razu, gdy dyktator pracował w ogrodzie i poprosił Orłowa o sekator ten podał mu go, ale za plecami trzymał odznaczenie, zastanawiając się co z nim zrobić. Zaciekawiony Stalin zapytał go co tam chowa? Orłow z ociąganiem pokazał mu gwiazdę.
Przywódca Związku Radzieckiego w kilku dosadnych słowach wyraził co o myśli i kazał odesłać błyskotkę tym, którzy „wymyślili tę bzdurę”. Dopiero w 1950 roku zgodził się na przyjęcie odznaczenia, którego zresztą nigdy nie nosił.
Przeczytaj również o najlepszych żartach ze Stalina. W ZSRR za ich opowiadanie groziła kara śmierci
Reklama
Bibliografia:
Montefiore Simon S., Stalin. Dwór czerwonego cara, Warszawa 2010.
12 komentarzy