W momencie wybuchu powstania listopadowego Adam Mickiewicz przebywał w Rzymie. W tym czasie otaczał go już nimb wroga caratu, zresztą zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej został zmuszony do opuszczenia Imperium Rosyjskiego. Jednak gdy rodacy zbuntowali się przeciwko zaborcy Mickiewicz postąpił zupełnie nie tak, jak należałoby oczekiwać. O jego postawie pisze Piotr Łopuszański w książce pt. Sekrety życia pisarzy i artystów.
W grudniu 1830 roku poeta dowiedział się o wybuchu powstania w Warszawie. I co robi ten rzekomo poeta-niepodległościowiec? Siedzi w Rzymie. Cały grudzień, styczeń, luty, marzec. Jacek Łukasiewicz pisał: „Poeta na coś czekał”. Na co? Aż powstanie upadnie?
Reklama
Z Rzymu do Warszawy… przez Paryż
Dopiero 19 kwietnia 1831 roku opuszcza Rzym. Dodajmy: w towarzystwie Rosjan Sergieja Sobolewskiego i rodziny Dymitra Golicyna. Dla biografów ten fakt nie był istotny, tymczasem ma on kolosalne znaczenie. Jeśli, jak argumentowali badacze, Mickiewicz jechał do Polski, żeby wziąć udział w walkach powstańczych, to jak miał się rozstać ze swoimi rosyjskimi znajomymi?
W pewnym momencie miałby im powiedzieć: „Teraz się pożegnam, bo jadę do Polski walczyć przeciwko Moskalom”? Jaka byłaby ich reakcja? Czy nie donieśliby przedstawicielom ambasad rosyjskich o zamiarach Mickiewicza?
Marszruta poety wskazuje na to, że w ogóle nie zamierzał pojechać do powstania, bowiem przez Genuę, Genewę, wyruszył do… Paryża. Po co? Stolica Francji nie jest po drodze do Warszawy. Biografowie spekulują (bez podstaw), że chciał dotrzeć drogą morską na Litwę i zawieźć powstańcom broń. Nie ma na to dowodów.
Zobaczmy, co się dzieje dalej. W Paryżu Mickiewicz był w maju. Powstanie na Litwie upadło w lipcu. I znowu Mickiewicz czekał. Na co? Aż upadnie ono w Królestwie Polskim?
Nigdy nie dotarł do celu
Doprawdy, aż podziw bierze, jak autorzy biografii silili się, żeby wytłumaczyć Adama, dlaczego z Rzymu nie dotarł do oddziałów powstańczych. Rzekomo istniały niezwyciężone przeszkody. Tymczasem przyjaciel Mickiewicza, też poeta, Stefan Garczyński, wziął udział w walkach i nawet został ranny.
Reklama
Jakoś przeszkód nie było. Garczyński, z którym Mickiewicz przebywał w tym czasie w Rzymie i który zbierał dla powstańców pieniądze, był w stanie wyjechać z Rzymu w stronę Wielkopolski przez Drezno i przedostać się do Królestwa, gdzie wstąpił do wojska. Mickiewicz nie dojechał.
W stronę Polski wyruszył, gdy klęska powstania była już oczywista. Z Antonim Goreckim ruszył przez Chalons, Nancy, Lipsk do Drezna. Miał przy sobie paszport dawnego filarety Justyna Pohla. Z fałszywymi dokumentami ruszył w stronę Wielkiego Księstwa Poznańskiego, wówczas pozostającego pod zaborem pruskim.
Do powstania nie dotarł nigdy. Podobno w sierpniu 1831 roku próbował przekroczyć granicę, lecz – jak pisze Jacek Łukasiewicz – „z jakichś względów w ostatniej chwili z tego zrezygnował”. Z jakich?
Ckliwości zamiast walki
W Wielkopolsce Mickiewicz mieszkał przez kilka miesięcy, gościł we dworach miejscowej szlachty w Kopaszewie, Luboni, Śmiełowie, Osieku, Komorzu, Choryni, Rogalinie. Czy zbierał broń dla powstańców? Nie.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
Romansował z Konstancją z Bojanowskich Łubieńską, poznaną w Śmiełowie. Jej mąż walczył w powstaniu, a on skorzystał z jego nieobecności. Tak o niej pisał: „jest to kobieta, którą każdy, co wiersze pisze, przewracać by mógł na prawo i lewo”.
W Luboni we dworze Morawskich flirtował z miejscowymi pannami, („wszystkie bałamucił w czasie kilkodniowego pobytu”). Brał też udział w polowaniach, słowem – żył życiem szlachty w czasach pokoju, albo, co będzie pewnym usprawiedliwieniem poety: jakby czerpał natchnienie do Pana Tadeusza. Z pewnością nie konspirował i nie zamierzał – jak nam się wmawia – walczyć w powstaniu listopadowym.
Reklama
Gospodarze, u których gościł Mickiewicz (Raczyńscy, Łubieńscy, Morawscy, Gorzeńscy), to szlachta nastawiona konserwatywnie, sympatyzująca i spokrewniona z braćmi Łubieńskimi z Warszawy, którzy „reprezentowali stanowisko ugodowe w stosunku do Rosji i antyrewolucyjne w stosunku do spraw wewnętrznych…”.
Jeżeli tacy ludzie są jego bliskimi znajomymi, u których bywa, to można sądzić, że poeta podzielał podobne poglądy. Nie ma zatem podstaw do sugestii, że Mickiewicz brał udział w konspiracji. Śladu po takiej jego działalności nie ma.
„Nie od razu wyruszył w drogę”
Autor Konrada Wallenroda deklarował, że chce dotrzeć do oddziałów powstańczych w Królestwie, ale wynajdywał rozmaite powody, żeby pozostawać w miejscu, gdzie panował spokój. Rola duchowego przywódcy narodu, jaką zaczął pełnić po publikacji Konrada Wallenroda i wiersza Do matki Polki, przerastała go.
Nie potrafił podjąć decyzji, bał się też narażać swoje życie. Później poloniści starali się wybronić Mickiewicza przed zarzutem zdrady sprawy narodowej. Pisano o trudnościach z dotarciem do Królestwa, wreszcie o rzekomej misji, którą Mickiewicz miał pełnić we Francji. To wszystko jednak były gołosłowne zapewnienia.
Reklama
Do dziś sprawę zachowania się Mickiewicza w okresie powstania listopadowego zbywa się nic niemówiącymi ogólnikami. Marian Ursel w pracy Romantyzm pisze: „Gdy wybuchło powstanie listopadowe, nie przybył do kraju, mimo że bacznie go tam wypatrywano”. Konrad Górski pisał w swojej monografii, że poeta na wieść o powstaniu „nie od razu wyruszył w drogę, powstrzymywany różnymi przeszkodami…”.
To nie są precyzyjne ustalenia historyczne. Taki styl prezentacji losów Mickiewicza utrzymuje się od początku badań nad życiem poety. Już w 1900 roku Piotr Chmielowski pisał: „Na wieść o powstaniu listopadowem zaczął wybierać się w drogę; różnego rodzaju przeszkody nie pozwalały mu długo opuścić wiecznego miasta”.
Co to były za przeszkody? Plany matrymonialne? Zobowiązania wobec Rosji? A może – jak sugeruje bez dowodów Jarosław Maciejewski w pracy Gdy gościł w Wielkopolszcze – poeta pracował nad powstaniem we Włoszech? Nic o tym nie wiadomo.
Zrobił wszystko, by uniknąć walki
W jednym z opracowań z wielotomowej historii literatury pisano: „Jesienią i zimą 1831/1832 korzystał z wylewnej gościnności Wielkopolskiego: tu mógł się do woli «nadyszeć ojczyzny»”. W rzeczywistości, jeśli Adam dyszał, to w łożu Konstancji i innych pań. Generał Dezydery Chłapowski notował, że „kiedy się wszyscy bili, on tutaj […] z niecną kobietą złe życie przez cztery miesiące prowadził”.
Reklama
Warszawa 7 września 1831 roku skapitulowała. Wkrótce rzesze powstańców opuszczą granice Królestwa, udając się na Zachód, na emigrację. Wtedy Mickiewicz zrozumiał, że pobłądził. Po upadku powstania wyrzucał sobie romanse w czasie, gdy ojczyzna krwawiła. Chciał nawet popełnić samobójstwo lub wstąpić do klasztoru. Tego też nie zrobił. Gdy go pytano, dlaczego nie poszedł do powstania, poeta się rozpłakał.
Oczywiście, nie miał obowiązku walczyć, chociaż wzywano go z kraju. Mógł uznać powstanie za sprawę wojskowych, a sam wspierać je poezją, zbieraniem funduszy itd. Mógł czynnie walczyć, jak na przykład Stefan Garczyński, Maurycy Mochnacki, Michał Czajkowski (późniejszy Mehmed Sadyk-Pasza), wspierać je działaniami pomocniczymi, wierszami i misją dyplomatyczną (jak to było w wypadku Słowackiego) albo otwarcie opowiedzieć się przeciw (jak Krasiński czy Rzewuski). Wybrał możliwość najgorszą: rzekomo zmierzał do kraju, by walczyć, a tak naprawdę zrobił wszystko, by uniknąć walki.
Autorytet moralny
Tłumione uczucia, emocje ujawniły się w drodze z Poznańskiego do Francji. Wracając do Paryża przez Drezno doznał iluminacji. W gorączkowym pośpiechu spisywał to, co dyktowało mu natchnienie. Pisał trzecią część Dziadów, tę najbardziej polityczną i antyrosyjską, choć za temat posłużył mu mało istotny z perspektywy wydarzeń proces i uwięzienie filomatów, a nie powstanie listopadowe.
Cóż, znał realia bazyliańskiej celi w Wilnie, a nie wiedział, jak wyglądały walki powstańcze. Jedyny chyba utwór, w którym odniósł się do powstania, to Reduta Ordona, w której „uśmiercił” dzielnego bohatera. W Dreźnie „rozbiła się bania z poezją”. Pióro ledwo mogło nadążyć za notowaniem improwizacji.
Reklama
Zaraz po Dziadach drezdeńskich napisał (już w Paryżu) Pana Tadeusza i Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego (które szybko znalazły się na… indeksie kościelnym). Twórczością zaskarbił sobie uznanie emigracji. Znów wszedł w rolę przywódcy duchowego, autorytetu moralnego. Przy okazji utrącał konkurentów, na przykład młodszego od niego Juliusza Słowackiego, który początkowo był wielbicielem Mickiewicza, by wkrótce zostać jego konkurentem niezbyt dobrze usposobionym do „wieszcza”.
Jakie były poglądy Mickiewicza?
Postawa polityczna Mickiewicza stanowi zagadkę. Jakie były prawdziwe poglądy poety? Badacze wysnuwający z utworów Mickiewicza jego światopogląd mieli twardy orzech do zgryzienia. Pisywał buntowniczo, przywoływał sylwetki dekabrystów, niemal wzywał do powstania.
W życiu prywatnym, po wyroku w procesie filomatów aż do lat czterdziestych XIX stulecia, w swoich listach wcale nie dawał świadectw jakiegokolwiek sprzeciwu wobec polityki rosyjskiej. Nie był opozycjonistą, przeciwnie, gdzie tylko mógł, chwalił politykę cara.
Czy Mickiewicz dał się „uwieść” agenturze rosyjskiej? Czy uległ agentom wpływu i płatnym agentom? W gronie jego przyjaciół byli inni agenci cara, na przykład Sobańska. Mickiewicz był wręcz otoczony szpiegami. A mimo to żaden nie zauważył nic nieprawomyślnego w poglądach poety. I nie dlatego, by ten się szczególnie krył.
Reklama
Na emigracji w Paryżu wielu Polaków oskarżało Mickiewicza o zdradę. Aleksander Chodźko pisał wręcz, że poeta jest agentem rosyjskim. W paszkwilu rozpowszechnianym „na paryskim bruku” pisano, że końcem Mickiewicza „będzie szubienica”. (…)
Modły za cara
Wreszcie warto wspomnieć o prorosyjskich wypowiedziach Mickiewicza głoszonych już po upadku powstania. Oto w okresie mistycznym, gdy wszedł do ruchu zorganizowanego przez Andrzeja Towiańskiego, wezwał „braci” do modłów za cara. Miał mieć wizję, w której zmarły car rosyjski Aleksander I prosi go o modlitwę.
Na to wstał „brat” Juliusz (Słowacki), który powiedział, że jemu ukazał się duch króla Stefana Batorego, który powiedział, żeby żadnych modłów za cara nie wznosić. Niebawem Słowacki złożył oficjalny protest („veto z ducha polskiego”) przeciw prorosyjskim deklaracjom towiańczyków i Mickiewicza. Usiłował przekonać współbraci o trującej dusze „dążności rosyjskiej”.
Wobec fiaska tych prób Słowacki 1 października 1843 roku opuścił Koło. Wkrótce towiańczycy napisali wiernopoddańczy memoriał do cara Mikołaja, a Słowacki „uznał to za zdradę ducha narodowego” – jak pisał Juliusz Kleiner w monografii Słowackiego. Po rozstaniu z Towiańskim w 1846 roku Mickiewiczowi spada jakby łuska z oczu. I to jest dopiero przełomowy moment życia poety.
Źródło
Powyższy tekst stanowi fragment książki Piotra Łopuszańskiego pt. Sekrety życia pisarzy i artystów. Ukazała się ona w 2023 roku nakładem Wydawnictwa Fronda.