W latach 20. XX wieku, z inicjatywy ministra spraw wewnętrznych Felicjana Sławoja Składkowskiego władze zaczęły stanowczo przymuszać mieszkańców polskiej wsi do budowy przydomowych wychodków. Były to na dobrą sprawę pierwsze toalety polskich chłopów wznoszone na masową skalę w całej historii. Jak naprawdę wyglądał taka najbardziej typowa sławojka sprzed wieku? Jedno można powiedzieć stanowczo: pan minister nie byłby z niej raczej zadowolony…
O faktycznym poziomie sanitarnym typowego chłopskiego obejścia w centrum kraju już po zakończeniu krucjaty ministra Składkowskiego najwięcej mówią badania prowadzone pod nadzorem lekarza Marcina Kacprzaka w ziemi płockiej.
Reklama
Chłopska sławojka w praktyce
Ich autorzy nie opierali się na deklaracjach urzędników, ale na osobistej inspekcji łącznie 1084 wiejskich wygódek. Z jednej strony bardzo wnikliwej, z drugiej zaś niezwiązanej z jakąkolwiek sankcją, a więc dającej większe szanse na ustalenie faktycznego stanu rzeczy.
Okazało się, że na badanym obszarze w latach 1932–1933 ustępy stały przy 72% domów. Niemal co trzecia chłopska rodzina wciąż więc nie miała własnej toalety. Zapisano, że 96% ustępów było faktycznie używanych, choć ten odsetek należy przyjmować z pewną rezerwą. Oględziny sugerowały, że do ogromnej części toalet zaglądano tylko z rzadka.
Nigdzie nie było siedzisk dostosowanych do wzrostu dzieci, te więc w ogóle nie mogły bezpiecznie używać ustępów. Poza tym pod względem sanitarnym obejścia wyglądały zatrważająco.
„Wszystko naokoło jest zanieczyszczone, a przede wszystkim otoczenie (tyły) budynków gospodarskich, które w większych wsiach, gdzie jest gęstsze zaludnienie, przedstawia widok okropny, zarówno dla wzroku, jak i powonienia” – pisał doktor Kacprzak. – „Bujnie też tam rosną wszelkie chwasty, jak pokrzywa, ślaz, łopian, bieluń. Zresztą zanieczyszczenie wydalinami ludzkimi spotyka się wszędzie”.
Reklama
„Rozbrajająca prymitywność”
W wielu przypadkach najgorzej i najbardziej odstręczająco przedstawiała się bezpośrednia okolica sławojki. Tylko pod 7% ustępów umieszczono cementowy zbiornik, szambo. Na ogół, a konkretnie w 69% przypadków, pod wychodkiem znajdował się tylko niewielki, nieprzykryty dół, z którego „nieczystości przeciekały swobodnie do otaczającej gleby lub rozpływały się po powierzchni”.
W przeszło 23% zagród nie wysilono się nawet na tyle. „Żeby nie utrudniać sobie wywożenia” zawartości dołu, chłopi po prostu wycinali w tylnej ścianie sławojki otwór, przez który fekalia wypływały na zewnątrz, „wprost na powierzchnię ziemi”. Następnie wysychały na słońcu, „a trzoda i drób szukały tam pożywienia”.
Co do samych wygódek, te w ocenie Marcina Kacprzaka już z zewnątrz robiły wrażenie wprost „rozbrajające swą prymitywnością”.
Gałgany i dziury
Są to zwykle marne budki, wznoszone naprędce przez samego gospodarza z kawałków desek, jakie miał pod ręką, stąd całość sprawia wrażenie gołębnika z otworami z wszystkich stron. Przerażająca jest chwiejność takiej budowy, niewzmocnionej nawet u dołu grubszym balem.
Zaledwie kilka desek, z trudem trzymających się razem, tworzy cały budynek ustępowy. Przykrycie od góry tworzą połamane deski, kawałki blachy, papy, gałgany, nawet murawa. (…)
Reklama
Okienko w ustępie należy do rzadkich zjawisk; stwierdziliśmy, że iż szczelne, porządnie zbudowane ustępy są bez światła, natomiast jest ono w tych półustępach, które nie mają wcale drzwiczek, albo są tak doraźnie sklecone z niedopasowanych deszczułek, że przez te otwory przypadkowo przenika dość światła, powietrza, deszczu itp.
Co oznaczała czystość?
1/4 sławojek albo w ogóle nie miała drzwiczek, albo drzwi tych nie dało się zamknąć, a tym bardziej zablokować haczykiem. 76% ustępów uznano za czyste, choć należy podkreślić, że kryteria były bardzo łagodne.
Jeśli podłoga nie była wyraźnie ubrudzona „wydalinami”, ustęp już otrzymywał rangę czystego. Autorzy badań zauważyli oczywistą zależność: względnie porządnie przedstawiały się tylko te toalety, z których mało korzystano. Ale i tam panowała wilgoć, sedesy nie były na ogół zakrywane, a zamiast siedziska mogły mieć tylko prostą, chybotliwą deskę nad dołem.
„Ustęp sprząta się rzadko” – wyjaśniał doktor Kacprzak. – „Tylko wyjątkowo staranne młodsze gospodynie mniej lub więcej regularnie szorują wnętrze ustępu, wysypując w dodatku podłogę piaskiem. Większość pozostawiana jest bez opieki, sprzątana w wyjątkowych okolicznościach, może parę razy do roku, lub w oczekiwaniu inspekcji władzy”.
***
Powyższy tekst powstał na podstawie najnowszej książki Kamila Janickiego. Życie w chłopskiej chacie już teraz możecie zamówić na Empik.com.