Podczas okupacji polscy chłopi narażeni byli na szereg represji. Mieszkańcy wsi nie tylko musieli oddawać zwierzęta gospodarskie i płody rolne, ale stanowili również większość z niemal trzech milionów wywiezionych do Niemiec robotników przymusowych. O tym jaki los ich tam czekał możemy się przekonać sięgając po relację, urodzonego we wsi Łubno koło Dynowa, Adama Rząsy. Podkarpacki rolnik nawet kilkadziesiąt lat po zakończeniu II wojny światowej doskonale pamiętał tamte wydarzenia.
W momencie wybuchu II wojny światowej Adam Rząsa miał niespełna 14 lat. Chłopski syn – jak sam przyznawał w spisanej na początku XXI wieku relacji – bardzo przeżył „odwrót polskich jednostek wojskowych”, które wycofywały się przez jego wieś na wschód.
Reklama
Wywiezienie z rodzinnej wsi
Podkarpacki rolnik nawet kilkadziesiąt lat po zakończeniu wojny doskonale pamiętał realia życia polskich chłopów pod niemiecką okupacją. W jego rodzinnej wsi „nie było co jeść. Zboże oraz zwierzęta domowe zabierali Niemcy (kontyngenty)”.
Dla nastolatka ogromnym wstrząsem okazało się wywiezienie 6 maja 1940 roku na roboty przymusowe starszej siostry, Katarzyny. On sam – nie mając jeszcze ukończonych 18 lat – również podzielił jej los na początku kwietnia 1943 roku. Zgodnie z relacją Rząsy podczas okupacji ze wsi Łubno „wywieziono w sumie kilkadziesiąt dziewcząt i chłopców”. Dalej podkarpacki chłop dodawał:
Traktowano nas jako niewolników pozbawionych wszelkich praw. Do Brzozowa oddalonego o ponad 30 kilometrów przewieziono nas furmankami, a stamtąd do Krosna, gdzie mieścił się Arbeitsamt [Urząd Pracy -R.K.].
Reklama
Stąd dwóch żandarmów jak przestępcę odstawiło mnie do granicy z Rzeszą. Dalej pojechałem sam do bauera Richarda Stanjeka do Baborowa pow. Głubczyce na Opolszczyźnie. Tam oprócz Polaków zastałem Rosjan i Ukraińców. Polacy zostali oznaczeni literą „P”, Rosjanie „Ost”, natomiast Ukraińcy nie nosili żadnych oznaczeń – byli uprzywilejowani.
Mieszkający całe dotychczasowe życie w rodzinnej chacie chłopak bardzo tęsknił za bliskimi oraz swoją wsią. Z uwagi na wątłą posturę i niedożywienie w ogóle nie nadawał się „do ciężkiej pracy na dużym gospodarstwie rolnym”. Niezadowolony z tego niemiecki rolnik odstawił go niczym zepsute urządzenie do Arbeitsamtu w Głubczycach. Stamtąd skierowano go do Babicy.
Nie było chwili wytchnienia
Tam Rząsa pracował przez miesiąc u Aloisa Kählera, potem trafił do większego gospodarstwa Brunona Klügera, „który wówczas przebywał na froncie, a wszystkim zajmowała się jego żona”. Gorliwie pomagał jej Teodor N. – pochodzący ze wschodu robotnik przymusowy. Mężczyzna pędził nastolatka do nieustannej „roboty, nie dając chwili wytchnienia”. Już blisko 80-letni Adam Rząsa wspominał:
Raz mnie uderzył za to, że nie chciałem dobrze pracować. Poniżał moją godność jako Polaka. Niemcy organizowali dla Polaków i Rosjan spotkania, na których zachęcano do roboty, strasząc represjami i obozem koncentracyjnym.
Wielkie historie co kilka dni w twojej skrzynce! Wpisz swój adres e-mail, by otrzymywać newsletter. Najlepsze artykuły, żadnego spamu.
W tym czasie napisałem list do ojca prosząc go o zaświadczenie o jego złym stanie zdrowia. Otrzymałem z domu telegram, ale nie potwierdzony przez policję w Dynowie, dlatego nie dano mi urlopu.
Po pracach jesiennych w dniu 9 listopada 1943 roku skierowano mnie do warsztatu szewskiego w Baborowie. Praca była lżejsza, ale czułem się źle ze względu na panującą tu atmosferę. Mieszkałem z Ukraińcami u wspomnianego wcześniej gospodarza Stanjeka, a posiłki – bardzo skromne – jadłem u mistrza Antona Muchy.
Reklama
Oprócz mnie był tu zatrudniony Ostap Jarowy – Rosjanin i dwóch chłopców niemieckich uczących się zawodu szewskiego. (…) Majster nie pozwalał mi mówić w ojczystym języku, a tylko po niemiecku. Tłumaczył Ostapowi i mnie, że po zakończeniu wojny będziemy u niego pracować. Mieliśmy mieszkać na strychu. Gonił nas do roboty strasząc obozem koncentracyjnym.
Mimo że chłopak pracował w zakładzie szewskim, to sam musiał nosić drewniaki oraz poniszczone łachmany. Cały czas dokuczały mu też dzieci majstra. Jedyne co ratowało go przed całkowitym upadkiem ducha była przyjaźń jaka nawiązała się między nim a Ostapem.
Ostatnie miesiące wojny
Adamowi Rząsce bardzo utkwiły w pamięci wydarzenia z jesieni 1944 roku. Wtedy przez miasteczko przejechał transport Polaków wywiezionych z Warszawy po upadku powstania warszawskiego. „Nie pozwolono nam z nimi rozmawiać. Byli bardzo załamani” – opowiadał.
Sytuacja chłopskiego syna uległa poprawie dopiero wraz ze zbliżaniem się do Opolszczyzny Armii Czerwonej. W Wigilię 1944 roku zaproszono robotników przymusowych do wspólnego stołu, poczęstowano ich przy tym ciastkami i alkoholem. Wcześniej taka scena byłaby nie do pomyślenia. To jeszcze nie wszystko:
Reklama
Ku naszemu zdziwieniu włączono radio, abyśmy mogli wysłuchać krótkiej informacji nadawanej w języku rosyjskim o zbliżających się oddziałach radzieckich. Niemcy obawiali się, że po naszym wyzwoleniu dokonamy na nich samosądu.
Ale niewiele zabrakło, a Adam Rząsa nigdy nie doczekałby wyzwolenia. W nocy 21 marca 1945 roku on oraz pozostali robotnicy przymusowi ukryli się w piwnicy domu Stanjeka. Zanim jednak nadeszli czerwonoarmiści nastolatek wraz z innymi został wyciągnięty przez niemieckich cywilów i oddany w ręce żołnierzy Wehrmachtu.
Wszystkich oskarżono, że są „bandytami oczekującymi na Rosjan”. Mieli zostać rozstrzelani „za próbę przedostania się przez front do kraju”. Okazało się jednak, że oddział, który miał wykonać rozkaz składał się ze Ślązaków. Żołnierze puścili nieszczęśników wolno i „kazali iść do Czechosłowacji, oddalonej o około 10 kilometrów od Baborowa”. Tam 18-latek doczekał końca wojny pracując „u kilku gospodarzy za otrzymane wyżywienie”.
Inspiracja
Inspiracją do opublikowania tego artykułu stała się powieść Anny Augustyniak pt. Na targu niewolników III Rzeszy. Ukaże się ona w styczniu 2024 roku nakładem wydawnictwa Świat Książki. To napisana z odwagą i wnikliwością historia rodzinna, która przeplata się z tragicznym losem setek tysięcy robotników przymusowych wywiezionych w głąb Niemiec.
Hołd oddany tym, którzy przetrwali wojnę
Bibliografia
- Adam Rząsa, Przymusowy robotnik, [w:] Moje wojenne dzieciństwo, t. 15, Fundacja Moje Wojenne Dzieciństwo 2005.
Ilustracja tytułowa: Chłopska chata w jeden ze wsi na terenie województwa lwowskiego. To w jego granicach przed wojną leżała rodzinna wioska Adama Rząsy. Ilustracja poglądowa (domena publiczna).