Bardzo ciasna bryła katedry na Wawelu wykluczała w epoce renesansu dobudowywanie nowych kaplic do naw kościoła. Zwyczajnie nie było już na nie miejsca. Zamiast tego doszczętnie przerabiano średniowieczne kaplice lub nawet burzono je do fundamentów, aby na ich miejscu wznieść nowe gmachy modlitewne, zgodne z gustami fundatorów: monarchów, biskupów i najzamożniejszych magnatów.
Tylko w XVI stuleciu przebudowano niemal połowę wszystkich kaplic w świątyni katedralnej na Wawelu. Podobne przedsięwzięcia były podejmowane i w wiekach kolejnych, nawet po rozbiorach. W efekcie katedra ma dzisiaj 18 kaplic, a nie 15 jak u schyłku średniowiecza. I żadna z nich nie zachowała pierwotnej gotyckiej stylistyki.
Reklama
Ze wszystkich kaplic w naczelnym – a obecnie też jedynym – kościele na wzgórzu wawelskim za bezwzględnie najwspanialszą uchodzi ta, którą kazał zbudować Zygmunt Stary.
Perła renesansu na północ od Alp
Profesor Michał Rożek pisał o kaplicy Zygmuntowskiej, że jest dziełem więcej niż wybitnym. Profesor Kazimierz Kuczman określił ją „najpiękniejszym” i „najdoskonalszym” zabytkiem architektury renesansowej w północnej Europie. Podobne sądy wygłaszali również badacze zagraniczni.
Już w połowie XIX stulecia, a więc w czasach, gdy nadwiślańskie osiągnięcia kulturalne budziły w Europie bardzo ograniczone zainteresowanie, niemiecki historyk sztuki August Essenwein nazwał kaplicę Zygmuntowską „perłą włoskiego renesansu poza Alpami”.
Określenie na dobre weszło do literatury, choć nie jest w pełni słuszne. Z prac naukowych publikowanych w ostatnich dekadach wynika jasno, że niezwykła dekoracja kaplicy nie miała bezpośredniego odpowiednika nawet we Włoszech.
Reklama
Zygmunt Stary powziął myśl budowy nowego oratorium, a zarazem przyszłego mauzoleum dla siebie i członków najbliższej rodziny, wkrótce po śmierci pierwszej żony Barbary Zápolyi. Właśnie w celu zaprojektowania i wzniesienia kaplicy do Polski sprowadzono Bartolomea Berrecciego, który później zostanie zaangażowany do prac przy krużgankach pałacowych.
Budowa Kaplicy Zygmuntowskiej na Wawelu
W 1517 roku Włoch przedstawił królowi model planowanej kaplicy. Zygmunt stwierdził, że ten mu się podoba, ale i tak – swoim zwyczajem – zgłosił multum uwag i poprawek.
W 1518 roku zaczęto burzyć kaplicę Kazimierza Wielkiego, stojącą bezpośrednio przy południowym wejściu do katedry, którym królowie zmierzali na modlitwy. W 1519 roku doszło do poświęcenia kamienia węgielnego. Wszystkie prace zamknięto jednak dopiero w roku 1533, gdy odbyła się uroczysta konsekracja budowli.
Kaplica, długa i szeroka na nieco ponad osiem metrów, powstała na planie kwadratu i została nakryta okrągłą kopułą. Jej wysoka i złożona sylweta zewnętrzna wyraźnie odróżniała się od pozostałych przybudówek katedry. Także dzisiaj natychmiast ściąga wzrok turystów, nawet jeśli ci nie wiedzą, co znajduje się w środku. Wizytówką budowli jest dach pokryty złoconą łuską: jedyny taki na Wawelu. Złocenie sfinansowała u schyłku XVI stulecia córka Zygmunta, Anna Jagiellonka.
Reklama
Do wnętrza prowadzi jedno wejście, od strony nawy katedralnej. Jako miejsce modlitw najjaśniejszego pana kaplica nie była udostępniana postronnym.
Do dzisiaj ma oryginalną spiżową kratę. Powstała ona w latach trzydziestych XVI wieku. Tylko górna część jest o paręnaście lat późniejsza. Jak domyślał się doktor Mieczysław Morka, dorobiono ją po tym, jak pewien złodziej zdołał sforsować przegrodę i wykraść srebrny krzyż oraz drogocenne kielichy, przechowywane w monarszym oratorium.
Czerwony marmur
W wystroju kaplicy wyróżniają się elementy wykonane z czerwonego marmuru sprowadzonego z Węgier. Po stronie zachodniej, w zdobionej niszy pośrodku ściany, umieszczono nagrobek monarchy. Od południa wstawiono ławę dla króla, dzisiaj przysłoniętą pomnikiem upamiętniającym Annę Jagiellonkę.
Kustosz Krzysztof Czyżewski, z którym rozmawiałem o oznakach monarszej ostentacji w murach katedry, podkreśla zresztą, że okazałe siedzisko uchodziło wprost za tron i tak też było opisywane. Od wschodu znajduje się z kolei srebrny ołtarz z kilkunastoma kwaterami, zawierającymi sceny z życia i męki Jezusa.
Reklama
W bocznych niszach, okalających te podstawowe elementy oratorium, stoją jeszcze figury świętych: Jana Chrzciciela, Floriana, Piotra, Pawła, Wacława i królewskiego patrona Zygmunta. Według znawców sztuki renesansowej ich jakość jest nierówna, bo też odpowiedni włoski artysta, któremu zamierzano powierzyć szczególnie trudne zadanie odkucia pełnych sylwetek w realistycznych pozach, nie dotarł na miejsce, a Berrecci był zmuszony zlecić to członkom własnego warsztatu, nawykłym raczej do wykonywania kolumn i grotesek.
Najbardziej zwraca uwagę posąg Świętego Zygmunta, ukazany w pozie wyraźnie wzorowanej na słynnym Dawidzie dłuta Michała Anioła. Powyżej widać medaliony z podobiznami ewangelistów, Dawida oraz starotestamentowego wzorca idealnego monarchy – Salomona. Ostatniej postaci nadano, jak się przypuszcza, rysy Zygmunta Starego.
Podniosły, kontemplacyjny… a miejscami frywolny
Kazimierz Kuczman podkreślał „podniosły i kontemplacyjny” charakter wystroju, uwydatniany przez mistrzowską grę barw: ciemnego marmuru, złotych napisów, białych ścian i płaskorzeźb. Profesor Rożek pisał z kolei o uderzającym każdego przybysza „bogactwie podziałów architektonicznych i dekoracji rzeźbiarskiej”.
Inaczej niż wnętrza pałacu czy podobne kaplice w słonecznej Italii, ściany w oratorium Zygmunta Starego w całości pokryto finezyjnymi ornamentami. Widać tam delfiny, pęki owoców, pnącza roślin, a nawet mitologiczne bóstewka w niedwuznacznych pozach, które mogły trafić na mury świątyni tylko w tej unikalnej epoce.
Reklama
Dziełem najbardziej wyjątkowym jest jednak pomnik nagrobny Zygmunta. Po raz pierwszy w dziejach Wawelu władcę ukazano nie na marach, w statecznej i pełnej powagi pozie, ale na boku, podpartego na ramieniu, zupełnie jakby pogrążył się tylko w krótkiej drzemce, nie zaś zapadł w sen ostateczny.
Mieczysław Morka był zdania, że króla wyrzeźbiono na wzór boga Marsa albo może mitycznego siłacza Herkulesa. I wydaje się, że tą piękną nowatorską figurę siebie samego Zygmunt oglądał przy okazji każdej wizyty w prywatnej kaplicy. Według większości badaczy pomnik nagrobny odkuto i odsłonięto już około roku 1530, a nie po śmierci monarchy. U schyłku stulecia na jego wzór powstał także podobny posąg Zygmunta Augusta.
****
Powyższy tekst powstał w oparciu o moją książkę pt. Wawel. Biografia. To pierwsza kompletna opowieść o historii najważniejszego miejsca w dziejach Polski: o życiu władców, ich apartamentach, zwyczajach, o setkach innych lokatorów Wawelu i o fascynujących zdarzeniach, które rozgrywały się na smoczej skale przez ponad tysiąc minionych lat.